Z Krystyną Szumilas – wiceminister edukacji, odpowiedzialną za jakość w edukacji, w tym za podstawę programową, podręczniki, sposób organizacji pracy szkół, nadzór pedagogiczny i doskonalenie nauczycieli, rozmawia Marcin Jarzembowski
Mówi się, że dobra szkoła to pomyślna przyszłość uczniów, ale i kraju. Jak możemy dzisiaj ocenić polską edukację?
- Myślę, że polska edukacja jest bardzo różnorodna, dostosowana do potrzeb ucznia, wprowadzająca nowoczesne metody kształcenia i wychowania. Coraz częściej w polskich szkołach kładzie się nacisk na indywidualne potrzeby ucznia, na pracę zespołową nauczycieli, na kształcenie, którego celem jest osiągnięcie konkretnych efektów, sprawdzanych potem w systemie egzaminów zewnętrznych.
Jak wygląda dzisiaj kwestia bezpieczeństwa w szkole?
- Bezpieczeństwo w szkole jest przede wszystkim pochodną tego, co dzieje się we współczesnym świecie. Cała pozaszkolna rzeczywistość na pewno rzutuje na zachowanie uczniów. Skłania także do uważnego spojrzenia na szeroko rozumiane bezpieczeństwo. Oznacza ono m.in. przyjazną przestrzeń, w której dziecko się porusza, pomoc w rozwoju – w pokonywaniu meandrów wiedzy oraz spokojne funkcjonowanie w środowisku rówieśniczym.
Minister Hall zależy, aby edukacja zaczynała się jak najwcześniej. Jakie korzyści i dla kogo ma przynieść to „przyspieszenie”?
- Dzieci we współczesnym świecie znacznie różnią się od swoich rówieśników sprzed dwudziestu lat. Postęp techniczny, dostęp do mediów powodują, że coraz młodsi mają coraz większą wiedzę na temat tego, co dzieje się wokół nas. Głównym celem wcześniejszego rozpoczynania edukacji jest pomoc dziecku w systematyzowaniu tej wiedzy – aby dziecko potrafiło z niej korzystać w sposób jak najlepszy dla jego rozwoju. Stąd nie tylko w Polsce, ale i na świecie pojawiła się tendencja do obejmowania edukacją również najmłodszych. To wpływa na lepsze wyniki kształcenia i możliwość uzyskania w późniejszym wieku szerokiej, usystematyzowanej wiedzy – stania się specjalistą w jakiejś dziedzinie. Nie można oczywiście zapominać o uczeniu dzieci metodami dostosowanymi do ich potrzeb, a więc również poprzez zabawę.
Wielu ekspertów twierdzi, że stan polskiej oświaty wymaga poważnej dyskusji. Nad czym powinniśmy zastanowić się w pierwszej kolejności?
- Edukacja jest tym elementem życia społecznego, który dotyka bezpośrednio wiele osób. Każdy z nas ma swoje doświadczenia związane ze szkołą. Pamiętamy, co było kiedyś i porównujemy z tym, co jest obecnie. Ważne, żeby ta dyskusja dotyczyła pryncypiów – rzeczywistych problemów, a nie była wykorzystywana do walki politycznej. Dzisiaj musimy przede wszystkim patrzeć na szkoły pod kątem efektów kształcenia, a także wychowania młodych Polaków. Debata o edukacji powinna być rozmową o efektach.
Oświata w ostatnich dwóch dekadach była poddawana wielu próbom i reformom. Mam na myśli chociażby nową strukturę placówek, zmianę programów nauczania, dodatkowe godziny pracy dla nauczycieli. Czy to wszystko nie dzieje się za szybko i nie wprowadza pewnego chaosu, za który „płacą” nauczyciele, dzieci i młodzież?
- Można zadać inne pytanie: czy stać nas na to, aby nie reformować tego, co dzieje się w szkole, jeśli świat wokół nas zmienia się, następuje dynamiczny rozwój techniki i wiedzy? Nierealne jest spowolnienia tempa zmian dokonujących się we współczesnym świecie. Tak to już jest, że edukacja, której głównym celem jest przygotowanie młodego pokolenia do podjęcia dorosłego życia, musi odpowiadać na wyzwania współczesności. Gdybyśmy niczego nie zmieniali, społeczeństwo mogłoby w przyszłości ponieść większe koszty. Nie stać nas na to, aby nie zmieniać edukacji…