Już najprostszy pokarm – chleb – podany do uroczystego posiłku w charakterze dodatku do przystawek i zup, może przysporzyć nam problemu. Większe kawałki chleba jemy, nie odgryzając mniejszych kęsów, ale delikatnie przełamując cały kawałek na dwie części. Od nich dopiero ułamujemy mniejsze kęsy, które smarujemy masłem i podnosimy do ust. Z kolei większe, przygotowane już przez gospodarzy kanapki, kroimy na talerzu i spożywamy za pomocą noża i widelca. Nie kroimy za to ziemniaków – jeżeli podane są w całości należy rozdrobnić je, posługując się widelcem i z jego pomocą je zjadać.
Sprawa komplikuje się w przypadku drobiu, na przykład pieczonego udka kurczaka; niektórzy twierdzą, że do jego zjedzenia nie należy używać sztućców, a już na pewno nie noża. Otóż nie jest to prawda. Wprawdzie podczas rodzinnego kempingu na ogół weźmiemy udko do ręki i ze smakiem obgryziemy, jednak podczas bardziej oficjalnego obiadu należy zjadać pieczony drób przy pomocy noża i widelca. Ta sama zasada odnosi się do takich ryb, jak wędzone węgorze, śledzie solone albo marynowane. Jednak już sardynki i szproty zjadamy w ten sposób, że używamy zwykłego widelca, pomagając sobie kawałkiem chleba. Do spożywania ryb przeznaczone są zresztą specjalnie sztućce: szeroki widelec i tępy, skośnie zakończony nóż, którym oddziela się ości.
Należy też pamiętać, że łyżeczki, czy inne sztućce stojące obok naczyń, w których podano na przykład drzem do smarowania chleba czy masło, powinny być użyte tylko do przeniesienia np. dżemu na własny talerzyk, a samo rozsmarowanie wykonujemy za pomocą własnych sztućców. Używane sztućce powinny być odłożone na boku talerza, ale w taki sposób, aby drugi ich koniec nie dotykał obrusa, gdyż np. resztki dżemu mogłyby go poplamić obrus.
Jest jedna uniwersalna zasada: jeśli ostatecznie nie wiemy, jak należy spożyć jakąś wykwintną potrawę, zawsze uważnie a dyskretnie spójrzmy, jak robi to gospodarz czy ktoś bardziej doświadczony.