Logo Przewdonik Katolicki

Potańczyć alternatywnie bo tradycyjnie

Natalia Budzyńska
Fot.

Coraz więcej ludzi mieszkających w mieście odkrywa radość z tańczenia oberków. Propozycja Domów Tańca to alternatywa dla tych, którzy zmęczeni są popkulturą.

 

 

 

Ostatnie dni karnawału to dobra okazja do potańczenia. Niewiele osób wie, że oprócz najzwyklejszych dyskotek czy imprez techno istnieją miejsca, w których można odkryć tradycję archaicznego tańca ludowego. Okazuje się, że także wykonując zwykłego oberka, można popaść w taneczny trans. W Polsce istnieje zaledwie kilka Domów Tańca, których działalności nie wolno porównywać do „zespołów pieśni i tańca”, bo to zupełnie coś innego! Na Węgrzech, które są kolebką tego nieformalnego ruchu czy wręcz stylu życia, w każdym większym mieście istnieje ich co najmniej kilka.

 

Táncház

Węgierską muzyką ludową zainteresowała się młodzież, która w ten sposób buntowała się przeciw upolitycznionemu folklorowi. Odkrywając na nowo w latach 60. i 70. XX wieku Siedmiogród w Rumunii młodzi Węgrzy natrafili na węgierską mniejszość, wśród której przetrwały prawdziwe ludowe tradycje węgierskiej wsi. Zaczęli przyjeżdżać do muzykantów i tancerzy na wieś po to, by uczyć się od nich tanecznych kroków i muzyki. W taki spontaniczny sposób powstał ruch tzw. domów tańca –  Táncház. Nazwa ta wzięło się stąd, iż mieszkańcy wsi po dniu pracy często wynajmowali największy budynek we wsi po to, by urządzić w nim zabawę taneczną. Węgrzy odkrywając kolebkę czardasza, postanowili uwolnić muzykę ludową od naleciałości politycznych i powrócić do korzeni. Zaczęli archiwizować  nagrania, szukać starych instrumentów, uczyć się grać „po chłopsku”. W czasie największego apogeum tego nurtu w Budapeszcie istniało kilkadziesiąt Táncházów – w klubach czy salach, gdzie przywracano dawne narodowe tradycje ludowe tańcząc, śpiewając i grając. Siedmiogród nadal jest modny – latem odbywają się tam tzw. tabory, podczas których kilkaset młodych ludzi bierze udział w warsztatach, ucząc się zanikających tradycji tkactwa, garncarstwa, rzeźbienia w drewnie i gry na dawnych instrumentach, jak cytra, dudy, lira korbowa, kobza, drumla. Każdy dzień kończy się szaloną potańcówką według ludowych kanonów, którą charakteryzuje między innymi wspólnota grających, tańczących i śpiewających.  Dziś ten niezależny nurt skupiony wokół Táncházów nieco się skomercjalizował, lecz wciąż jeszcze stanowi interesującą alternatywę do współczesnej kultury masowej.

 

W mieście na ludowo

W Polsce prawdziwą kulturę ludową, pozbawioną cepeliowskiej otoczki, odkryto znacznie później. Pierwszy Dom Tańca, wzorowany na węgierskim pomyśle, powstał w Warszawie w 1995 roku. Źródła powstania tej inicjatywy były jednak inne. Tam polityczne, u nas, trzydzieści lat później – estetyczne. Polskie Domy Tańca to niezależny nurt w kulturze, który jest sprzeciwem wobec lansowanej przez media sieczki popkulturowej. Proponuje zajrzeć głęboko w tradycję regionu, odszukać skarby, które przetrwały tylko dzięki ustnemu przekazowi. Wielkie zespoły folklorystyczne obrzydziły nam kulturę ludową, a powstające masowo zespoły pieśni i tańca przy domach kultury wprawdzie starały się kultywować tradycję, ale na zasadzie instruktor-uczeń, co nie zawsze każdemu odpowiada, nie mówiąc o tym, że zatraca się najważniejsze – wspólnotowość. Z jednej strony miasto zajęło się wypaczonym folklorem wiejskim, podczas gdy wieś zaczęła zabawiać się „po miejsku”. Młodzi kontestatorzy wobec tego woleli zainteresować się kulturą tybetańską lub tańcem irlandzkim. Dziś nadal więcej ludzi zna kroki salsy niż naszego oberka. Domy Tańca – które rozumieć należy jako styl życia ludzi spotykających się w określonym miejscu – mają do spełnienia ważną misję: przełamać potoczne skojarzenia polskiej kultury ludowej z „Cepelią”. Powodzenie tej misji widać na potańcówkach i organizowanych „taborach” czy kolejnych festiwalach muzyki folkowej, na które przyjeżdża coraz więcej ludzi.

 

In crudo, czyli u źródeł

„Tak się stało, że każde z nas od wielu lat przeżywa swoją przygodę ze wsią. W naszej pracy korzystamy także ze zbiorów archiwalnych, czytamy stare zapisy nutowe. Najważniejszy jednak jest dla nas kontakt z żyjącymi jeszcze artystami starszego pokolenia, od których uczymy się bezpośrednio starodawnych melodii i gry na instrumentach w dawnej manierze oraz tańca. Nagrywamy ich muzykę, odwiedzamy wiejskich muzykantów, śpiewaków i tancerzy w ich domach” – piszą o swojej pasji twórcy warszawskiego Domu Tańca. Pragną przekazać kulturę ludową in crudo, czyli w stanie surowym, bez stylizacji, jako tradycję nadal żywą, którą można się cieszyć mimo wszechpanującej kultury masowej. Mniej lub bardziej regularnie organizowane są zabawy przy muzyce najlepszych wiejskich kapel z udziałem wiejskich tancerzy i śpiewaków, letnie obozy (nazywane „taborami”) – z warsztatami(instruktorami nie są wyedukowani ludzie z miasta, lecz mieszkańcy wsi), seminariami naukowymi i tanecznymi zabawami organizowanymi na koniec dnia. Ważnym zadaniem są wyjazdy terenowe, podczas których dokonuje się nagrań dokumentujących zanikające tradycje ludowe i spotkania z wiejskimi muzykantami. Warszawski Dom Tańca wydaje płyty w serii „In Crudo” z polską muzyką ludową w jej oryginalnym brzmieniu.

 

Przytupasy

Podobnie jak warszawski, działają Domy Tańca w Poznaniu (od 2000 roku) oraz w Krakowie (od 1998 roku). Każdy z nich ma swoją własną specjalizację: warszawski Dom Tańca zajmuje się głównie muzyką Polski centralnej, Mazowsza, Kurpiów, regionu Radomskiego i Lubelskiego. W krakowskim Domu Tańca usłyszymy głównie muzykę Małopolski i sąsiadów z linii Karpat. Zresztą niemal nigdy nie było tam „domu”, a raczej od początku „tabor”. Ten wędrujący projekt przybrał w końcu formę międzynarodowego Festiwalu Muzyki Tradycyjnej „Rozstaje”. Od początku współpracowali z domami tańca na Węgrzech, w Rumunii i na Słowacji. 

„Dawniej była muzyka, tańce i pieśni rozbrzmiewające na wsiach w czasie rozlicznych okazji: świąt, wesel, zakończenia czy rozpoczęcia prac polowych. Później pojawiło się radio, gramofon, magnetofon i telewizja, i tradycyjna muzyka zaczęła milknąć” – piszą twórcy poznańskiego Domu Tańca. Jego motorem jest Jacek Hałas – lirnik, śpiewak, uczestnik wielu zespołów wykonujących tradycyjną muzykę ludową. W Poznaniu spotykają się dwa nurty działalności: jeden związany z tańcem korowodowym, jako najbardziej archaiczną formą celebracji obrzędu spotkania, drugi związany z polskimi tańcami ludowymi. Sztuka opowiadania historii, wyszynk, czyli wiejskie tradycyjne kulinaria, wystawy sztuki ludowej lub dokumentacji fotograficznej, gra na dawnych instrumentach, wspólna zabawa – to cechy charakterystyczne poznańskich spotkań. Cykl tych spotkań wpisuje się w ludowy kalendarz tradycyjnych świąt i obrzędów. Kolędowanie, spotkania śpiewacze w kościele w okresie Wielkiego Postu czy śpiewy pogrzebowe, pieśni dziadowskie (wędrownych lirników), których mistrzem jest Jacek Hałas. W Polsce, obok nurtu tanecznego, bardzo popularny i rodzący duże zainteresowanie jest nurt tradycyjnego wiejskiego śpiewu nabożnego. Poznański Dom Tańca w nowym roku proponuje comiesięczne spotkania w klubie ZAK i zastosowanie – jak nazywają to muzycy - „archaicznej metody etnokardiowersji” w rytmie oberka, mołdawskich korowodów czy innych „przytupasów”.

Także w innych miastach uaktywnił się w ostatnich latach nurt folkowy, kierujący się ku źródłom, np. we Wrocławiu Centrala Muzyki Tradycyjnej, w Lublinie – Pograjki, niedaleko Olsztyna, przy Scholi Teatru Węgajty także działa Dom Tańca pod opieką Jacka Hałasa.

 

Oberek

W polskich domach tańca niezwykle lubiany jest oberek. To taniec wirowy, który daje możliwość improwizacji – i w muzyce, i w tańcu – oraz świetną zabawę. Muzyczny trans, tak ostatnio modny wśród młodzieży, obecny jest w zwykłym ludowym oberku! To wirowanie w rytmie serca. Ponieważ w wiejskiej chacie nie ma wiele miejsca, więc para tańczy niemal w miejscu albo „po ścianach” – wirujące pary przesuwają się wzdłuż ścian. Oberek to taniec ludu bawiącego się po dniu ciężkiej pracy, stąd można go tańczyć „oszczędnie”, bez zmęczenia, mimo że bez przerw. Kiedy jednak wraca energia, pojawiają się przytupy, okrzyki i przyśpiewki. 

 

 

 

 

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki