Poprzez krótkie epizody i dialogi oraz prosty komentarz, św. Marek w zwięzły sposób ukazał istotę misji Jezusa i reakcje ludzi na zbawcze działanie Boga.
Jeśli wczytamy się uważnie w te teksty i spróbujemy przełożyć je na język naszych współczesnych doświadczeń, możemy wyciągnąć wnioski, jak powinniśmy odkrywać, przyjmować i odpowiadać na działanie Boga w naszym życiu.
Po sensacyjnym cudzie, dokonanym w synagodze w Kafarnaum, Jezus udał się do domu swoich pierwszych uczniów i przyjaciół. Gdy powiedzieli Mu o chorobie gospodyni, Jezus, jak gdyby nigdy nic, po prostu ją uzdrowił. Uczynił to tak dokładnie i skutecznie, że wprost z łoża boleści kobieta wzięła się do pracy. W ten sposób nie tylko dokonało się cudowne uzdrowienie, ale także został rozwiązany praktyczny problem: kto przygotuje gościnę. W tamtej kulturze to była sprawa honoru rodziny i Jezus na pewno nie chciał wprawiać swoich gospodarzy w zakłopotanie. W naturalny sposób cud ten wpisywał się więc w całą tę sytuację i okoliczności.
Zarazem Jezus poprzez wyraźne mesjańskie znaki chciał utwierdzić wiarę swoich pierwszych uczniów, chciał im ukazać, Kim jest, jaką ma moc. Wiadomość o tej mocy i cudach rozeszła się błyskawicznie po całej okolicy i gdy tylko o zachodzie skończył się szabat, do domu Szymona od razu zaczęli schodzić się ludzie ze swoimi bolączkami. Jezus uzdrowił z cielesnych, psychicznych i duchowych słabości wiele osób, a świadkami tego byli wszyscy mieszkańcy miasteczka. Na pewno ich to poruszyło i w nocnych rozmowach długo komentowali te wydarzenia.
Nic więc dziwnego, że rano wszyscy szukali Jezusa. Któż by nie chciał mieć na stałe, blisko siebie, człowieka, który potrafi pomóc w każdej trudnej sytuacji. Może nawet pomyśleli, by w Kafarnaum założyć szpital z Jezusem będącym na nieustającym ostrym dyżurze.
Czyż nie jest to także zgodne z naszymi słusznymi postulatami i oczekiwaniami? Idziemy w nich jeszcze dalej: przecież Jezus mógłby swoją boską mocą w jednej chwili uzdrowić wszystkich chorych. A nawet w ogóle zlikwidować choroby. I zlikwidować śmierć. W świecie nie powinno być już odtąd miejsca na cierpienie i umieranie.
A jednak Jezus tego nie uczynił, a przynajmniej nie wtedy i nie w taki sposób, jak byśmy sobie tego życzyli. Rankiem, zamiast dalej leczyć, poszedł się modlić, aby nabrać sił do kolejnego dnia nauczania i głoszenia Ewangelii. Bowiem modlitwa, wiara i Słowo Boże leczą człowieka skuteczniej niż cuda. I są bardziej potrzebne.