Uzdrowienie paralityka przytaczane w Ewangelii wg św. Marka ma dwa aspekty: fizyczny – spektakularny i namacalny, oraz duchowy – stanowiący tajemnicę i powód do zwątpienia, i niedowierzania. Jaka nauka płynie dla nas z cudu dokonanego przez Chrystusa w Kafarnaum?
– Wierni wszech czasów, także współcześni, przychodzący do kościoła czy stykający się z problemami religijnymi, mają te same potrzeby, co tłum otaczający Jezusa w Kafarnaum, blokujący wejście do domu, w którym „On głosił im naukę”. Głód prawdy dowodzi, że człowiek odczuwa potrzebę zaspokojenia swoich pragnień wewnętrznych, duchowych, płynących z głębi serca, często niedostrzeganych przez otoczenie, ale jeszcze częściej zagłuszanych przez nadmierną uległość wymogom ciała.
Chrystus, który według Ewangelii św. Marka właśnie rozpoczynał publicznie głoszenie Dobrej Nowiny wiedział, że ludzie, do których się zwracał, mieli wielorakie potrzeby, sam przecież stał się człowiekiem po to, by być jednym z nich. Jedni, może z ciekawości, a może z potrzeby serca przyszli, by posłuchać Nauczyciela, o którym zaczynało być głośno. Inni, dotknięci chorobą i zmobilizowani wieścią, że uzdrawia, uwierzyli nadziei, która była dla nich ostatnią szansą. Trudno się było natomiast spodziewać wśród zebranego wokół Jezusa tłumu wiary w Jego mesjańskie posłannictwo, mimo że „siedziało tam kilku uczonych w Piśmie”.
Biorąc pod uwagę ludzką naturę, dotkniętą grzechem i jego skutkami, polegającymi na większej skłonności człowieka do zła niż do dobra, choroby i śmierć, trudno się było spodziewać, że ci, którzy przynieśli paralityka, by Chrystus go uzdrowił, uznali za stosowne przerwać Mu głoszenie nauki i postawić go przed Nim jak najprędzej. Pokonanie trudności zewnętrznych było spektakularne, ale łatwe. Skoro nie można było wnieść chorego przez drzwi, zdjęli pokrywę otworu dachowego i wpuścili łoże, wraz z paralitykiem, przed Jezusa. Ten zmyślny zabieg nie był podstępem. Chrystus dostrzegł ich wiarę, ale zanim uzdrowił chorego, powiedział: „Synu, odpuszczają ci się grzechy twoje”.
Przyjęcie Ewangelii polega na przywracaniu porządku ustanowionego przez Boga, na uznaniu i przestrzeganiu właściwej hierarchii wartości. Najpierw duch, potem ciało, ważniejsze są wartości trwałe, wieczne, mniej ważne i podporządkowane tym pierwszym wartości doczesne. Dlatego Chrystus najpierw oczyścił paralityka z grzechów, a dopiero później polecił mu wstać, zabrać łoże i udać się do domu. Zadbał o człowieka integralnego, we wszystkich jego wymiarach, a nie potraktował go jako „jednostki chorobowej”. Co więcej, uleczył nie tylko objawy choroby, ale jej przyczyny, jego grzechy, naruszające porządek łaski, wysłużony mu przez mękę, śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa.
W przededniu okresu Wielkiego Postu cud z pewnością bardziej kojarzy się z tym wewnętrznym, tajemniczym, na pierwszy rzut oka niewidocznym. Kryzys wartości, codzienny pragmatyzm i relatywizm sprawiają, że wielu wydaje się on niemożliwy do spełnienia. Co, zdaniem Waszej Ekscelencji, należałoby zrobić, by to, co wydaje się niemożliwe, stało się faktem?
– Nie możemy budować naszej wielkości na sobie. Konieczne jest wejrzenie w siebie i uznanie ludzkiej słabości. Trzeba mieć odwagę nazwać zło – złem, nie tylko wskazując palcem na innych, ale stwierdzić odważnie, że tkwi ono w nas. Bóg jest Tym, który pozwala nam chcieć i wykonać. Wielki Post stwarza kolejną okazję do pójścia za wezwaniem Chrystusa: „Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię” (Mk 1, 15). Praktycznie przekłada się to na wewnętrzne wyciszenie, wybaczenie ludziom, którzy nas skrzywdzili, powstrzymanie się od zaplanowanego zła, oczyszczenie duszy w sakramencie pojednania, na podjęcie takiego sposobu życia, który pozwoli nam z czystym sercem obcować z Chrystusem w Eucharystii, wsłuchiwać się w to, co Bóg ma nam do powiedzenia na co dzień.
Na koniec pytanie w sferze bardziej globalnej: jakiego cudu potrzebuje społeczność międzynarodowa, świat, by z powrotem mógł zwrócić się ku Chrystusowi?
– Ten cud musi się dokonać w nas i stać się świadectwem Chrystusowej Ewangelii. To świata jako całości nie nawróci, ale pomoże mu być nieco lepszym.
Bp Tadeusz Pieronek urodził się 24 października 1934 roku we wsi Radziechowy koło Żywca, w wielodzietnej rodzinie kupieckiej. Święcenia kapłańskie przyjął w 1957 r., a sakrę biskupią z rąk Papieża Jana Pawła II otrzymał w roku 1992. Jest profesorem kanonicznego prawa procesowego. W latach 1992-1998 sprawował funkcję biskupa pomocniczego diecezji sosnowieckiej, a w latach 1993-1998 był sekretarzem generalnym Konferencji Episkopatu Polski, a także rektorem Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie. Obecnie jest biskupem tytularnym Cufruta oraz przewodniczącym Kościelnej Komisji Konkordatowej.