Logo Przewdonik Katolicki

Wiara pozwala zobaczyć inaczej swoje życie

Ks. Mariusz Pohl
Fot.

Rozważanie na 30. niedzielę zwykłą

Zdeterminowana i odważna modlitwa, prośba skierowana z wiarą do Jezusa owocuje skutecznym wysłuchaniem i pełnym uzdrowieniem.

 

 

Im bardziej wyrazista wiara, tym i interwencja Boga jest bardziej czytelna i zrozumiała. Co nie znaczy, że za każdym razem Pan Bóg da nam dokładnie to, o co Go prosimy. Nieraz Bóg musi powiedzieć nie; nieraz chce nas przekonać, że lepsze będzie dla nas inne rozwiązanie; a nieraz wystawia naszą cierpliwość i wytrwałość na próbę. Ale za każdym razem żywa wiara sprawia, że człowiek jest w stanie odczytać, zrozumieć i zaakceptować Bożą odpowiedź.

Bartymeusz bardzo precyzyjnie zaadresował swoją modlitwę: Jezusie, Synu Dawida. Był to akt wielkiej odwagi. Jezus był już w stanie otwartej wojny z faryzeuszami. W takiej sytuacji przyznać się publicznie do swojej wiary w Jezusa oznaczało narazić się władzy. Jeszcze trudniejsze było pokonanie presji tłumu i publiczne wyrażenie swojej wiary w moc Jezusa i możliwość uzdrowienia. Nie jest łatwo wyrazić swoją nadzieję w sposób, który podlega natychmiastowej weryfikacji. Modlić się po cichu albo modlić się w intencjach bardzo ogólnych to nie jest wielki problem: nikt nie sprawdzi owoców takiej modlitwy. Ale gdy człowiek ma przedstawić swoją prośbę w konkretnej sprawie, a w dodatku uczynić to na oczach tłumu, który od razu przekona się, czy modlitwa została wysłuchana, czy też nie – to wymaga heroicznej wiary.

Zwłaszcza, że Bóg może odmówić. Przecież nie mamy żadnej gwarancji, że nasze modlitwy będą wysłuchane. Wówczas człowiek publicznie doznaje rozczarowania, a obecność świadków potęguje poczucie porażki. Modlitwa jest wielkim ryzykiem. Człowiek rozbudza w sobie wielką, nieskończoną wręcz nadzieję, nie wiedząc, co będzie, co otrzyma. Każdy moment wewnętrznego zawahania czy niepewności może całkowicie zrujnować wiarę. Tylko wiara heroiczna potrafiłaby przetrwać taką próbę odmowy i niewysłuchania.

Jezus chciał jednak wtedy budować, a nie rujnować wiarę ludzi. Chciał nam dać lekcję zaufania do Boga i lekcję Bożego Miłosierdzia. Dlatego nagrodził Bartymesza. Nie stało się to jednak automatycznie i bezosobowo. Ślepiec musiał odpowiedzieć osobiście na pytanie Jezusa: co chcesz, abym ci uczynił? Jest to pytanie niezwykłej wagi i warto, żeby każdy z nas na to pytanie sobie odpowiedział. Co jest dla mnie najważniejszą wartością w życiu? Od tego zależy wszystko. Od tego momentu uświadomienia sobie i powierzenia Bogu swoich życiowych celów i nadziei możemy zacząć nowe życie – jak Bartymeusz.

 

 

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki