Logo Przewdonik Katolicki

Na ratunek morświnom

Renata Krzyszkowska
Fot.

Plażowicz spacerujący niedawno brzegiem Zatoki Gdańskiej znalazł martwego morświna, jedynego przedstawiciela waleni żyjących w Bałtyku. W pewnym sensie turysta może się uważać za szczęściarza, bowiem już niedługo tego bałtyckiego ssaka będzie można zobaczyć tylko na zdjęciach.

 

 

 

Populacja morświnów, bliskich kuzynów kaszalotów, orek i delfinów cały czas się zmniejsza. Ich głównym wrogiem są rybackie sieci.

Morświny żywią się głównie rybami. W pogoni za zdobyczą nie zauważają sieci, zaplątują się w nie i pozbawione dostępu do powietrza giną przez uduszenie. Duży ruch na Bałtyku sprawia, że zakłócenia akustyczne płoszą zwierzęta z ich siedlisk. Wzrost transportu morskiego, detonacje na morskich poligonach i rozwój agresywnej turystyki motorowodnej zagrażają przetrwaniu tych ssaków. Zagrożeniem dla nich są też toksyczne substancje, które wciąż trafiają do Bałtyku.

Choć morświny od lat są chronione międzynarodowymi umowami i konwencjami, ich populacja na całym świecie kurczy się w zastraszającym tempie. Te z Bałtyku klasyfikowane są jako krytycznie zagrożone. Jeszcze niedawno ich liczebność na całym obszarze Morza Bałtyckiego szacowano na około 600 osobników. Dziś jest ich zaledwie 100.

Nic więc dziwnego, że niezmiernie rzadko udaje się zobaczyć żywego morświna nad powierzchnią morza. W dodatku to samotniki rzadko gromadzące się w stada. Pływają głównie przy brzegu i nie nurkują głęboko, maksymalnie do 90 metrów (dla porównania kaszaloty nawet do 3 km). Wynurzają się mniej więcej co dziesięć minut, ale tylko na bardzo krótko (1-2 sekundy), dla zaczerpnięcia powietrza. Pokazują wtedy jedynie górną część głowy z otworem nosowym oraz niewielką, trójkątną, czarną płetwę grzbietową. Nie są wyjątkowo duże. Morświny żyjące w Bałtyku mają ok. 170 cm długości, żyjące w innych morzach są nieco dłuższe, ale raczej nie przekraczają dwóch metrów. Ciąża morświnów trwa 11 miesięcy, młode osobniki rodzą się od maja do początków sierpnia, mierzą ok. 80 cm i przez kilka miesięcy są karmione mlekiem matki.

Niestety, jeśli już dochodzi do spotkania z morświnem, to najczęściej jest to osobnik martwy, wyrzucony przez morze na brzeg lub zaplątany w sieci. Czasu na ocalenie tego gatunku zostało niewiele. Dlatego ekologiczna organizacja WWF Polska wspólnie ze Stacją Morską w Helu rozpoczęli w tym roku kilkuletni projekt „Wsparcie restytucji i ochrony ssaków bałtyckich w Polsce”. Jego celem jest czynna ochrona zagrożonych gatunków ssaków bałtyckich, morświna i foki szarej. Obecnie największym zagrożeniem dla morświna jest przypadkowy przyłów przez rybaków. Każdy z nas może pomoc chronić bałtyckie morświny. Jeśli zobaczymy morświna leżącego na plaży, powinniśmy poinformować Błękitny Patrol WWF lub Stację Morską w Helu. Ekolodzy przekonują, że wiele zależy też od naszego zachowania na morzu. Zachęcają, by zrezygnować z uprawiania sportów motorowodnych i skorzystania z innych atrakcji, bardziej przyjaznych przyrodzie. Apelują o

niezanieczyszczanie Bałtyku, inspirują inżynierów, by opracowywali ciche napędy statków i łodzi oraz zachęcają rybaków do stosowania na sieciach tzw. odstraszaczy akustycznych ułatwiających morskim ssakom ominięcie przeszkody.

Jeśli znajdziesz, złowisz lub zaobserwujesz morświna, zadzwoń do Błękitnego Patrolu 079 5536009 lub Stacji Morskiej w Helu 0601 889 940.

 

 

 

 

 

 

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki