Skąd się wzięły pocztówki?
– Ich początki wiążą się z Paryżem. To tam, w XVIII wieku, zaczęto wysyłać niezapieczętowaną korespondencję. W drugiej połowie XIX wieku w Austrii wysyłano kartoniki z jedną stroną przeznaczoną na znaczek i adres, a drugą na treść wiadomości. Pomysł ten szybko zyskał na popularności w całej Europie, a także w Ameryce Północnej. Jeszcze większe zainteresowanie wzbudziły widokówki z jedną stronę kartki przeznaczoną na obrazek. Wydawane były nie tylko w większych miastach i miasteczkach, ale również jako forma reklamy wioski, sklepu czy gospody. Nie powstawały w wielkich nakładach, dlatego właściwie każda z zachowanych starych pocztówek jest małym skarbem.
Czy współcześnie można mówić o ich popularności?
– Niestety przegrywają z telefonami, dzięki którym możemy rozmawiać i komunikować się o wiele szybciej, niezależnie od odległości. Podobnie jest z pocztą elektroniczną. Jednak czasami pocztówki są niezastąpione. Są bardziej namacalne, piszemy je własną ręką, niejako zostawiając na nich swój ślad. Nadal wysyłamy wiele kartek z okazji Bożego Narodzenia czy Wielkanocy, urodzin, imienin, Dnia Matki oraz walentynek. Oczywiście nie brakuje ich także w okresie letnim, gdy ślemy kolorowe widokówki z różnych zakątków Polski i świata do rodziny, przyjaciół i znajomych.
Młodzi wysyłają je równie chętnie jak starsi?
– Trzeba przyznać, że jednak młodsze pokolenie rzadziej korzysta z tego rodzaju korespondencji. Młodsze dzieci ślą jeszcze kartki z pozdrowieniami do rodziców i babć, gdy wyjeżdżają na kolonie nad morze czy w góry. Młodzież pisze najczęściej tylko wtedy, gdy jest w jakimś naprawdę szczególnym miejscu. Dorośli ślą pocztówki często z przyzwyczajenia. Nie sądzę jednak, by tradycja ta zniknęła całkowicie. Forma tej krótkiej wiadomości nie jest tak absorbująca jak pisanie zwykłego listu, ale nie jest również tak mało osobista jak SMS czy e-mail. Pokazując swój charakter pisma, pokazujemy też cząstkę siebie.