Wystawa, która nosi tytuł „Podszepty sztuki”, przypada w roku, w którym mija 155. rocznica urodzin i 80. rocznica śmierci artysty. Na krakowskiej ekspozycji zgromadzono sześćdziesiąt najważniejszych i najbardziej rozpoznawalnych jego dzieł, które wybrano spośród niebagatelnej liczby dwóch tysięcy obrazów składających się na spuściznę Malczewskiego. Wiele z nich wydaje nam się zbyt popularnych, tymczasem twórczość Malczewskiego do dziś jest tak zagadkowa, że warto spojrzeć na nią świeżym okiem.
„Siedzę i maluję…”
Jacek Malczewski urodził się 15 lipca 1854 roku w Radomiu w patriotycznej rodzinie (Jacek Malczewski mawiał: „Gdybym nie był Polakiem, nie byłbym artystą”). Duży wpływ wywarł na niego ojciec, który był wielkim miłośnikiem poezji Słowackiego. Jacek studiował w krakowskiej Szkole Sztuk Pięknych a jego talentem zachwycony był Jan Matejko. Chyba jednak zbyt mocno chciał oddziaływać na twórczość i życie Malczewskiego skoro ten właśnie z powodu konfliktu z Matejką opuścił szkołę. Uzupełniał swoje wykształcenie w Paryżu, wziął udział jako rysownik w wyprawie archeologicznej do Azji Mniejszej i Grecji, włączył się w życie polskiej kolonii artystycznej w Monachium. Jednak całe jego życie związane było przede wszystkim z Krakowem, gdzie założył elitarne Towarzystwo Artystów Polskich „Sztuka” i gdzie poświęcił się pracy pedagogicznej: piastował nawet godność rektora w Akademii Sztuk Pięknych. Od lat dwudziestych stale wyjeżdżał na wieś, nie dopisywało mu zdrowie, a na trzy lata przed śmiercią niemal całkowicie utracił wzrok. Umarł 8 października 1929 roku w swojej willi na Salwatorze. Prosił, aby go pochowano we franciszkańskim habicie tercjarskim i tak się stało. Przy dźwiękach dzwonu Zygmunt jego trumna została złożona w krypcie zasłużonych na Skałce.
Malował niewyobrażalnie dużo, w okresie najbardziej płodnym powstawało około stu obrazów rocznie. „U mnie nic nowego – siedzę i maluję. A we łbie moim tak jak zawsze przesuwają się obrazy i obrazki, światła i cienie i postacie. Wrażenia odczute niegdyś uplastyczniają się – obrazy niegdyś widziane wracają – albo i przenoszą się na płótna, albo giną zacierane nowymi i tak już będzie przez całe życie” – pisał do żony w 1892 roku. Początkowo inspirował się poezją Słowackiego i dziełami Artura Grottgera, przeżywał martyrologię Polaków po przegranym powstaniu styczniowym. Charakterystyczny styl Malczewskiego zauważalny jest od 1890 roku: łączenie motywów fantastycznych i naturalistycznych, jasna gama barwna, nawet portrety, autoportrety i pejzaże naznaczone są autorskim symbolizmem.
Ojczyzna, Sztuka, Przemijanie
Był malarzem oryginalnym, choć przecież jego twórczość wpisywała się idealnie w sztukę okresu Młodej Polski. Polscy artyści przełomu wieków, podobnie jak inni w Europie, zadawali pytania o rolę sztuki i o znaczenie twórczości artystycznej. Jednak w naszej ojczyźnie te zagadnienia nie mogły być
niesprowadzone do polskiego kontekstu, sztuka nie umiała i nie chciała istnieć w oderwaniu od rodzimej rzeczywistości i tradycji. Symbolizm Jacka Malczewskiego był tego najwyraźniejszym przykładem. Artysta stworzył własny system symboli śmierci i twórczości, zbudowany z wątków mitologicznych i ludowych, ale zawsze odwołujący się w końcu do treści narodowych. Swoim uczniom Malczewski zwykł mówić: „malujcie tak, aby Polska zmartwychwstała”. Sam tworzył porywające wizje odzwierciedlające swoje marzenie o wolnej Polsce.
Zawsze było trudno krytykom odszyfrować treść jego dzieł, i tak jest do dzisiaj. Wiele pozostało jeszcze do odczytania, może nigdy się nie dowiemy, co tak naprawdę Malczewski chciał nam przekazać, a może jego hermetyczna sztuka ma działać właśnie poprzez swoją tajemniczość? Ojczyzna, życie, śmierć, przemijanie, miłość, romantyczne wizje i metafizyka – oto tematy jego twórczości. Obsesyjne stosowanie przez niego określonych rekwizytów, kojarzenie mitologii z etnografią, tworów baśniowych z postaciami realnymi budzi wciąż zaciekawienie.
Kryptoportrety Artysty
„Pan Panów”, „kapłan Sztuki” – tak nazywano artystę w epoce Młodej Polski. Artysta jawił się jako wielki kreator o nieograniczonej swobodzie twórczej, geniusz niezrozumiany przez zwykłych ludzi, odrzucony i samotny. Wystawa „Podszepty sztuki” chce pokazać Jacka Malczewskiego jako takiego właśnie młodopolskiego artystę, który uwodzi odbiorcę swoimi tajemniczymi dziełami. Artystę, który jest targany sprzecznościami, uwielbiającego maskaradę, przebieranki i wcielanie się w różne role: mitologiczne, biblijne i symboliczne. Zaludniające jego płótna chimery, harpie, anioły, postaci śmierci – inspirują artystów, ale i kuszą, zwodzą, bawią się nimi i dręczą.
Żaden malarz nie uwiecznił siebie na obrazach w takiej liczbie, jak Malczewski. To, co on uprawiał, Kazimierz Wyka nazwał kryptoportretem, czyli autoportretem w przebraniu i w innej roli, dalekiej od rzeczywistości. Występuje w swoich obrazach czasami jako stary Tobiasz, w stroju Stańczyka czy zbroi Don Kichota. Ale także „oddaje” swoją twarz Chrystusowi w obrazach „Chrystus w Emaus”, „Chrystus przed Piłatem” oraz „Chrystus i Samarytanka”.
W książce „Wielki Tercjarz” Michalina Janoszanka wspomina: „Ubrany był zawsze oryginalnie w jakieś bluzki aksamitne a la Rembrandt. Lubował się w kamizelkach kolorowych, których miał kilka. Na nogach zawsze nosił owijacze. Pamiętam pana Jacka w czapeczkach najrozmaitszych, hełmach, furażerkach, beretach...”. Kucharka Malczewskich mawiała: „Dużo różnych widziałam, ale takiego nagłupiastego pana jak nasz, nigdy”.
O czym śnił Malczewski? Co podszeptywała mu Sztuka? Dlaczego nieustannie się podszywał pod innych? Odpowiedzi być może nigdy nie uzyskamy. Może twórczość Jacka Malczewskiego na zawsze ma pozostać niedopowiedziana i frapująca?
„Podszepty sztuki. Jacek Malczewski 1854-1929”
Arsenał Muzeum Książąt Czartoryskich, Oddział Muzeum Narodowego w Krakowie