Już nieraz w publikowanych na łamach „Przewodnika” niewielkich tekstach dotyczących kwestii językowych narzekałam na liczne błędy, braki, ułomności młodszych i starszych użytkowników naszej pięknej polszczyzny. Utyskiwałam na ignorancję językową, która zatacza coraz szersze kręgi. Wszak tak jak chemik krzywi się na błędny zapis kwasu czy zasady, tak poloniście doprawdy trudno niekiedy bez okazywania dezaprobaty wysłuchać najbardziej banalnego zdania.
„Mi to jest wszystko jedno, czy założysz czerwoną, czy zieloną sukienkę na wesele” – żaliła się młoda mężatka, przytaczając dosłowną wypowiedź swojego męża napotkanej koleżance. A słowa te usłyszałam w jednym ze sklepów odzieżowych, kupując synkowi bluzki z krótkim rękawem, bo pogoda była coraz ładniejsza, a ja, jako zapracowana kobieta XXI wieku, nie zdążyłam wyciągnąć żadnych letnich rzeczy. Oglądając T-shirty z oburzeniem pomyślałam: „Jakie mi?”. Co to za składnia? Ludzie, czy w tym kraju nikt już nie słyszał o zaimkach?
Tym razem kilka słów teorii
„Dręczy cię poczucie winy”. „Ufam mu”. „Pani Zosia wcale mi nie powiedziała, o czym będziemy dyskutować”. „Pożyczysz mu tę książkę?”. Otóż w języku polskim istnieje reguła związana z użyciem form: cię, ci, mu, mi – ciebie, tobie, jemu, mnie itd. Na początku wypowiedzeń muszą się pojawić zaimki pełne. Ów szanowny małżonek winien więc powiedzieć (odwołując się oczywiście do kwestii stricte językowych): „Mnie to jest obojętne, czy założysz czerwoną, czy zieloną sukienkę na wesele”. Podobnie jak jedynie poprawne są zdania: „Jemu ufam”, „ciebie proszę”, „jego nie znam”. Używamy ich także po czasownikach, jeśli przeciwstawiamy je jakiejś innej treści, np.: „Lubię ciebie, a nie Jurka”; „Znam jego, a nie Tomka”; „Ufam jemu, a nie Marcinowi”; „Premia należy się tak mnie, jak i tobie”; „Proszę ten list przekazać mnie”. Reasumując, formy dłuższe stosujemy w środku lub na końcu wypowiedzenia, gdy pada na nie akcent zdaniowy. Takich sytuacji, w których wymagane są dłuższe postacie zaimkowe, jest w codziennym porozumiewaniu się stosunkowo mało. Najbardziej typowa dla zaimków jest pozycja po czasownikach, stąd najczęściej używamy form krótkich: mi, ci, go, mu, np.: daj mi, widzę cię, lubię go, ufam mu.
Warto więc sobie zapamiętać, zwłaszcza że zbliża się okres wakacyjny, że w piśmie skierowanym do przełożonych z prośbą o urlop, jedynie poprawna będzie forma: „Proszę o przyznanie mi urlopu...”.
Twego, swego, mego
Osobiście bardzo lubię krótsze wersje zaimków: mego, mym, twego, swego, twym, swemu itd. Trzeba przyznać, że brzmią one bardziej poetycko, a nawet trochę archaicznie, np.: „jesteś w mym sercu”, „twemu dziecku to nie przystoi”, „twego ojca babka była sanitariuszką”. Szkoda, że rzadko się je już dzisiaj słyszy, podobnie jak formę „mię”. Oficjalnie funkcjonuje ona jako biernikowy wariant „mnie”. Znajdujemy go natomiast w literaturze: „Pożałuj mię, stary, młody” („Żale Matki Bożej pod krzyżem”), „Napadł mię w ogniach z trzaskiem i szelestem” (J. Słowacki), „Matka pogłaska mię po twarzy i zaprowadziła do przeznaczonych dla mnie pokojów” (E. Orzeszkowa). Być może we współczesnej polszczyźnie brzmiałoby to dość protekcjonalnie, a nawet pretensjonalnie, ale kiedyś było to fleksyjną zwyczajnością...