Nigdy później hafciarstwo nie osiągnęło takiego kunsztu, jak w średniowieczu. Dzisiaj, w dobie maszynowych seryjnych wyszywanek, odradza się sztuka haftowania technikami sprzed wieków.
Najpierw po igły i tamborki sięgnęli członkowie bractw rycerskich i grup zajmujących się rekonstrukcją historyczną. Haftowanie tunik czy płaszczy jest w tym przypadku obwarowane dokładną znajomością historycznych źródeł: kolory i rodzaj nici, a przede wszystkim wzory, są dokładnymi replikami czerpanymi z ikonografii średniowiecznej. Od lat na największym polskim forum internetowym poświęconym rekonstrukcjom historycznym - freha.pl - toczą się dyskusje na temat technik wyszywania i rodzaju stosowanych nici w danym okresie historycznym. Niedawno powstała grupa, która zajmuje się odtwarzaniem liturgii średniowiecznej podczas organizowanych turniejów rycerskich, a w związku z tym pewnie zaraz będzie aktualny temat noszonych wówczas przez kapłanów szat liturgicznych. Zrekonstruować przepięknie i bogato haftowane ornaty pomogłaby na pewno pani Janina Ziętek z Krakowa, artystka hafciarka, która postawiła sobie za cel stworzenie ośrodka monastycznego haftu figuralnego i przywrócenie hafciarstwu pozycji, jakie miało w średniowieczu.
Cenniejsze niż złoto
Haft jest jedną z najstarszych technik dekorowania tkanin. Zachowały się okazy pochodzące z wykopalisk z V-VI wieku p.n.e. w Attyce, ale sztukę haftowania znano jeszcze wcześniej w Chinach. Jej rozwój nastąpił w III w. przed Chrystusem dzięki rozpowszechnieniu jedwabnych nici. Sztuka haftu nie była też obca Scytom i Egipcjanom z czasów faraonów, a także starożytnym Grekom. W czasach nowożytnych bogato dekorowano haftem w kręgu kultury bizantyjskiej: nie tylko odzież i wnętrza pałacowe, ale także szaty liturgiczne. Jednak swój „złoty wiek” hafciarstwo przeżywało w średniowiecznej Europie. Zdobiono stroje męskie i damskie, elementy wyposażenia wnętrza wykonywane z tkanin, fragmenty uprzęży wierzchowców, proporce i namioty. Im kto bogatszy, tym zdobienie było piękniejsze, a materiały droższe. Do upiększania zwykłych strojów stosowano nici lniane, ale bogatsi nosili szaty haftowane droższymi nićmi jedwabnymi, a nawet złotymi z dodatkiem pereł i szlachetnych lub półszlachetnych kamieni. Haftowane tkaniny podobnie do iluminowanych manuskryptów, biżuterii i ściennego malarstwa były w średniowieczu symbolami bogactwa, statusu i siły. Dla ludzi średniowiecza jedwabie, bogato haftowane stroje i tapiserie były nawet cenniejsze niż złoto i klejnoty. Z tego powodu wspaniałe hafty były ważną częścią dyplomacji średniowiecznej: otrzymywali je w darze królowie i papieże. Szczególne miejsce zaczął zajmować haft w Kościele, ponieważ stał się ważnym elementem kościelnego wystroju. W katedralnych skarbcach przetrwało wiele przykładów haftowanych strojów liturgicznych troskliwie przechowywanych w specjalnie konstruowanych kufrach.
Anonimowi artyści
Kim byli średniowieczni hafciarze? Czy byli to profesjonaliści czy amatorzy, kobiety czy mężczyźni? Czy pracowali w domach czy w dużych warsztatach? Jak dużo zarabiali? Czy więc byli biedni czy dzięki swej pracy mogli się wzbogacić? Ile kosztowały haftowane tkaniny? Kto decydował o temacie na ornament i kto go rysował?
Od najdawniejszych czasów hafciarstwo kojarzono z cierpliwą pracą szlachetnych dam, a nawet królowych. Opowiada się, że pierwsza żona Kanuta Wielkiego, króla Anglii, Danii i Norwegii, panującego w XI wieku, wyszyła piękny obrus przechowywany w opactwie Croyland. Z kolei królowa Edyta, żona króla Edwarda Wyznawcy, wyszyła swoimi dłońmi szaty męża, które potem nosił w szczególnie uroczyste dni. Hafciarstwo było częstym zajęciem mniszek. Kronikarz Tomasz z Ely wspomina, że św. Etheldreda, opatka z Ely, była niezwykle wprawna w sztuce haftu. Znamy również słynną XIII-wieczną hafciarkę angielską Mabel, której imię kilka razy pojawia się w księdze wydatków króla Henryka III. Zdobiła jego szaty, a także tkaniny przeznaczone do kościołów, których hojnym darczyńcą był król.
Jednak większości średniowiecznych hafciarzy nie znamy z imienia. Warsztaty hafciarstwa istniały prawdopodobnie już we wczesnym średniowieczu, dokumenty mówiące o tym pochodzą z XIII wieku. Wyposażenie potrzebne do haftowania nie było drogie: igły, prosta drewniana rama i naparstek. Co innego nici i tkaniny, te niekiedy kosztowały majątek. No i praca – godziny spędzone przez hafciarza lub hafciarkę nad dużym materiałem sprawiały, że udekorowana w ten sposób tkanina stawała się niezwykle kosztowna. W kronikach Westminster Abbey zapisano na przykład, że obrus na ołtarz haftowały 4 kobiety przez 3 lata! Inne zapiski mówią, że w 1330 roku zamówiono w Anglii haft trzech kap przeznaczonych na uroczystości kościelne, nad którymi pracowało 112 ludzi pod przewodnictwem dwóch artystów: 70 mężczyzn i 42 kobiety. Oczywiście niewielkie hafty, które zdobiły sakiewki, wstęgi czy mitry wykonywała jedna osoba.
Hafciarstwo było nawet w średniowieczu umiejętnością bardzo poważaną, a zdolność pracy złotą nicią była szczególnie rzadka i ceniona. W XVI wieku zaczęły powstawać księgi ze zbiorami gotowych wzorów haftu i w ten sposób hafciarstwo tracąc cechy indywidualnej sztuki, stało się seryjnym wytwórstwem.
Hafciarze krakowscy
W Muzeum Historycznym Miasta Krakowa, w Kamienicy Hipolitów, czynna jest wystawa „Patroni i święci Krakowa i Małopolski. Odrodzenie kunsztu haftu figuralnego”. Jej współorganizatorem jest Chrześcijańskie Stowarzyszenie Twórców Sztuki Sakralnej „Ecclesia”, gdzie od kilku lat organizowane są warsztaty haftu figuralnego, prowadzone przez panią Janinę Ziętek. Na wystawie można oglądać prace uczestniczek warsztatów, hafty wykonane techniką stosowaną w średniowieczu zwaną akupikturą – malowanie igłą. Barwne, miękko kładzione nici pozwalają uzyskać bardzo malarskie wrażenie. Inne prace naśladują gotycki styl łamany i dzięki zastosowaniu różnego rodzaju podłożeń tworzą jakby relief. Stąd nazwa – akuskulptura – „rzeźbione igłą”. Pani Janina Ziętek pragnie nawiązać do dziedzictwa krakowskiego dworu królewskiego, którego tradycje hafciarskie są bardzo bogate. Najsłynniejszy polski zabytek hafciarski, który reprezentuje właśnie haft figuralny, jest przechowywany w Muzeum Katedralnym na Wawelu. Jest nim tzw. ornat Kmity z XVI wieku. Misterność tego dzieła wprost zachwyca. W 1553 roku Jan Sebaldus haftował złotem i srebrem karetę Zygmunta Augusta dla siostry Izabeli, co świadczy o tym, że hafciarstwem wcale nie zajmowały się wyłącznie kobiety. Słynne były także hafty wykonywane przez panny benedyktynki z klasztoru w Sandomierzu.
Najsłynniejszy haft świata to tkanina z Bayeux, zwana również oponą królowej Matyldy. To długi, na około 70 metrów, pas materiału o szerokości pół metra, na którym wyhaftowano 58 scen opowiadających o podboju Anglii przez Normanów. Dzięki temu średniowiecznemu komiksowi znamy dokładnie każdy szczegół tej wyprawy. Dzieło to powstało w 1077 roku prawdopodobnie na zlecenie królowej Matyldy (sądzono nawet, iż to ona sama była autorką tkaniny z Bayeux), ale istnieje również hipoteza, że inicjatorem był biskup Odon z Bayeux, a wykonano ją w jednym z angielskich klasztorów. Anonimowi hafciarze użyli 5 kolorów nici, przedstawili 626 wizerunków ludzi, 190 koni, 506 różnych zwierząt i ptaków, 33 budynki, 37 okrętów, 37 drzew oraz 57 łacińskich inskrypcji objaśniających sceny lub postaci. Stworzyli dzieło sztuki nie tylko opowiadające wydarzenia historyczne, ale i ukazujące życie codzienne, zwyczaje i cały kulturowy kontekst wydarzeń. Ciekawe jest zastosowanie wśród technik narracyjnych tzw. stop-klatki, która pozwala uchwycić kolejne fazy ruchu. I tak np. za pomocą trzech stop klatek przedstawiono dramatyczną śmierć króla Harolda w trakcie bitwy pod Hastings.
Do dziś tkanina z Bayeux zachwyca nie tylko rozmachem, ale i troską o szczegóły. W oczy rzuca się skłonność do przedstawiania cech indywidualnych. Anglików poznajemy po długich włosach i wąsach, Normanów po twarzach bez zarostu i wygolonych karkach. Rozpoznawalne są twarze głównych postaci: Edwarda, Harolda i Wilhelma.
Tkaninę można oglądać w Musée de la Reine Mathilde w pochodzącym z XVIII wieku budynku po południowej stronie katedry w Bayeux.
|