Logo Przewdonik Katolicki

Kto się chowa za spódnicą?

Piotr Tomczyk
Fot.

Domysły były najróżniejsze. Za utworzeniem kolejnej lewicowej partii mógł stać nawet Jerzy Urban, a nazwa Partia Kobiet mogła być jego kolejnym żartem. Partyjny manifest założycielki feministycznej formacji Manueli Gretkowskiej opublikowany został jednak w Przekroju, a nie w tygodniku Nie. Akcja promocyjna ugrupowania...

Domysły były najróżniejsze. Za utworzeniem kolejnej lewicowej partii mógł stać nawet Jerzy Urban, a nazwa – „Partia Kobiet” – mogła być jego kolejnym „żartem”. Partyjny manifest założycielki feministycznej formacji Manueli Gretkowskiej opublikowany został jednak w „Przekroju”, a nie w tygodniku „Nie”. Akcja promocyjna ugrupowania była też intensywnie prowadzona w innych „postępowych” mediach.

Opinie na temat partii Gretkowskiej były zazwyczaj tak entuzjastyczne, że czasem trudno było zorientować się, czy dany komentator występował jako medialny autorytet, czy może jako partyjny propagandzista. Wśród założycielek i członkiń nowej partii, poza aktorkami i piosenkarkami, znalazło się sporo gwiazd dziennikarstwa.

Na razie trudno jeszcze mówić o zmonopolizowaniu mediów przez członkinie Partii Kobiet. Nawet w najbardziej „poprawnych politycznie” mediach (telewizja TVN, „Gazeta Wyborcza”) znalazły się przecież i takie dziennikarki, które do nowego ugrupowania nie przystąpiły! Jego animatorki przyjęły to ze zrozumieniem.

W publicznych wypowiedziach organizatorki nowej partii robiły wrażenie... sympatycznych! Nie prezentowały częstego u feministek fanatyzmu i dowodziły, że ich ugrupowanie będzie partią „rozumu i serca”.

Nie od dziś – dzięki odkryciom naukowców z SLD – wiadomo, że serce mamy po lewej stronie, zaś tzw. Partia Ludzi Rozumnych, czyli spadkobierczyni Unii Wolności, już dawno temu podryfowała w stronę lewicowej koalicji... Mimo wszystko medialny obraz Partii Kobiet nie wydawał się skrajnie lewicowy, a jej twórczynie z zapałem zapewniały o swoim, niemal równym, dystansie wobec lewicy i prawicy!

Żadnych brudnych gier, prywaty, agresji i fanatyzmu. Tylko troska o kobiety, umiar, delikatność, rozsądek i serce. Można byłoby zachwycić się i wzruszyć, gdyby nie... mniej nagłaśniane wystąpienia organizatorek partii.

„Nie jesteśmy państwem wyznaniowym, więc co może obchodzić niewierzącą Kowalską fanatyzm Wiśniewskiej, według której Duch Święty pracuje w prokuraturze i szpera w wyskrobanych macicach?” – zapytała wojowniczo pani Gretkowska w jednym ze swych manifestów, zapominając chyba o kobiecej delikatności i umiarze.

To, że razem z koleżankami feministkami opowiedziała się za „prawem do aborcji” było jeszcze do przewidzenia. Ale dlaczego zaatakowała wierzącą w Ducha Świętego Wiśniewską? Może Wiśniewska jest dla niej symbolem środowiska „religijnego ciemnogrodu?”.

Szybko okazało się jednak, że także u kobiet z innych środowisk Partia Kobiet nie wzbudza przesadnego entuzjazmu. Nawet nieutożsamiana z religijnym ekstremizmem piosenkarka Mandaryna (prywatnie Marta Wiśniewska) odmówiła wstąpienia do „kobiecej” partii, bo – jak stwierdziła – „nie lubi skrajności”!

Czy podejrzenia założycielki Partii Kobiet, że Wiśniewska to religijna ekstremistka mają jakiś sens? Pani Mandaryna występowała już na scenie w najróżniejszych, często bardzo oryginalnych strojach, jednak nikt nie widział jej dotąd w symbolicznym moherowym berecie! Gretkowska musiała mieć coś innego na myśli...

A może po prostu nasze feministki chciałyby reprezentować „wszystkie kobiety” i dlatego irytują się, widząc każdą „Wiśniewską” niechętną ich partii?

Biedna pani Mandaryna. Pewnie feministyczne siostry ogłoszą teraz bojkot jej płyt i koncertów... Choćby na tym przykładzie widać, jak lewicowe fanatyczki działają na szkodę kobiet.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki