O św. Hubercie z Liege, jeleniu i hubertusach
Michał Gryczyński
Fot.
Zaraz po Zaduszkach będziemy wspominać patrona myśliwych, leśników, strzelców i lasów, a także lunatyków i epileptyków. Przyszedł na świat w 655 r. w Gaskonii, a jego ojcem był, być może, książę Akwitanii Bertrand. Po ojcu chłopak odziedziczył pasję myśliwego i często towarzyszył mu podczas wypraw na łowy.
Został ochmistrzem na dworze frankońskiego monarchy Pepina...
Zaraz po Zaduszkach będziemy wspominać patrona myśliwych, leśników, strzelców i lasów, a także lunatyków i epileptyków. Przyszedł na świat w 655 r. w Gaskonii, a jego ojcem był, być może, książę Akwitanii – Bertrand. Po ojcu chłopak odziedziczył pasję myśliwego i często towarzyszył mu podczas wypraw na łowy.
Został ochmistrzem na dworze frankońskiego monarchy Pepina Heristala, któremu nadano przydomek „Gruby”. Poślubił jego córkę Florybanę, a ta powiła im syna Floriberta. Prowadził wówczas beztroskie, światowe życie i nawrócił się – jak głosi legenda – dopiero wtedy, gdy w czasie polowania przeżył niezwykłe wydarzenie. Polował jak zwykle w lasach rozciągających się w Górach Ardeńskich, gdy na jego drodze stanął jeleń ze świetlistym krzyżem pomiędzy rogami, które w języku myśliwych nazywane są tykami wieńca. Usłyszał również głos wzywający go do ratowania swojej duszy i przemiany niegodziwego stylu życia. Przeżył wstrząs duchowy i wkrótce, po stracie żony, przywdział szaty pokutnika. Osiadł jako pustelnik w Górach Ardeńskich. Po śmierci biskupa Lamberta papież Sergiusz I wyniósł go do godności biskupa Maastricht. Kilka lat później Hubert przeniósł stolicę biskupią do Leodium (obecnie Liège), gdzie zmarł w 727 r.
Cały kłopot jednak w tym, że podanie o jeleniu z krzyżem w porożach znane było już wcześniej w hagiografii, m.in. z żywotów św. Jana z Mathy czy św. Feliksa Walezjusza. Najczęściej jednak wiązano je z postacią św. Eustachego, który miał przeżyć takie spotkanie z jeleniem jako paź króla Francji Teodoryka.
Dzień św. Huberta już od X w. jest w tradycji łowieckiej czasem wielkich łowów, zwanych od jego imienia hubertusami. W Ardenach tego dnia, po porannej Mszy św., urządzano wielkie łowy na jelenie, a potem dziękowano Bogu za trofea i ofiarowywano klasztorom pierwszą oraz dziesiątą upolowaną zwierzynę. Obecnie większość kół łowieckich obchodzi hubertusy w formie uroczystego polowania, połączonego z bogatym ceremoniałem i wspólnym biesiadowaniem. Tak rozpoczyna się każdy kolejny sezon łowiecki. A wieniec z krzyżem jest odznaką Polskiego Związku Łowieckiego.