Mszą Świętą w bydgoskim kościele garnizonowym rozpoczęły się uroczystości pożegnania żołnierzy wyjeżdżających na misję do Afganistanu. W modlitwie udział wzięli przedstawiciele wojska, władz samorządowych oraz najbliższe rodziny.
Eucharystii przewodniczył dziekan Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych Rzeczpospolitej Polskiej. – Każda misja jest ważna. Tam – szczególnie w obliczu realnego zagrożenia – duchowa pomoc i wsparcie kapelanów są istotne. Zagrożenie życia wywołuje u człowieka refleksję. Są to sprawy zasadnicze i w związku z tym kogoś takiego jak kapłan nie może zabraknąć. Zupełnie inaczej żołnierz wypełnia swoje obowiązki w zagrożeniu, kiedy jest pojednany z Bogiem i ludźmi – powiedział ks. płk Józef Kubalewski. Dziekan Pomorskiego Okręgu Wojskowego zaapelował do żołnierzy, aby zawsze kierowali się przykazaniem miłości. – Nie ma granic dla Bożych przykazań. One obowiązują wszędzie tam, gdzie są ludzie – zakończył.
Zdaniem generała brygady Zygmunta Duleby, każda misja jest inna, każda jest groźna. – W zagrożeniach terrorystycznych nie ma miejsca na szablonowe działania. Tego uczymy naszych żołnierzy. My jesteśmy od działań wojennych. Nikt nas z tego zwolnić nie może. Decyzje zapadają na szczeblu rządowym, a my, żołnierze, jesteśmy od wykonywania rozkazów. Zawsze czynimy wszystko, aby każdy wrócił szczęśliwie i zdrowo – podkreślił dowódca Pomorskiego Okręgu Wojskowego.
Pułkownik Adam Grodzki, dowódca odpowiedzialny za grupę wyjeżdżającą z Bydgoszczy, odbywa misję po raz trzeci. Był raz w Iraku oraz Afganistanie, do którego jedzie ponownie. – Nigdy nie jest łatwo. To jest już druga misja Pierwszej Brygady Logistycznej w Afganistanie. Dla żołnierzy to doświadczenie, którego w kraju nie zdobędą. Tam są warunki, w których każdy żołnierz może się rzeczywiście sprawdzić – stwierdził.
Starszy szeregowy Marcin Żupański z Pierwszego Batalionu Logistycznego w Bydgoszczy najbardziej tęskni za rodziną. Jego zdaniem, najtrudniejszy będzie czas świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku spędzony poza domem. – Jest ciężko. Po pierwsze bezpieczeństwo, a po drugie ogromna tęsknota za krajem i rodziną. Wyjeżdżamy w okresie zimowym. Temperatura będzie niska. Mam jednak nadzieję, że wszyscy wrócimy cali i zdrowi. Ta modlitwa ma dla nas wielkie znaczenie. Spotykamy się wszyscy z rodzinami w kościele. Każdy odczuwa to inaczej – powiedział. – To jest moja czwarta misja. Byłem dwa razy w Iraku, Libanie, a teraz jadę do Afganistanu. Cały czas jestem poza domem. Najgorsza jest tęsknota za najbliższymi osobami. Trzeba umieć się w tym odnaleźć – dodał starszy szeregowy Remigiusz Grzejda.
Po Mszy Świętej żołnierze wraz z rodzinami przemaszerowali na Stary Rynek, gdzie odbył się uroczysty apel. Grupa prawie osiemdziesięciu osób wróci do kraju w marcu lub kwietniu.