Logo Przewdonik Katolicki

Inni mogą, chrystusowcy muszą

Michał Gryczyński
Fot.

Z wikariuszem generalnym Towarzystwa Chrystusowego księdzem Zbigniewem Rakiejem TChr, rozmawia Michał Gryczyński Wspólnota chrystusowców obchodzi w tym roku jubileusz 75-lecia istnienia. Centralne uroczystości odbędą się 8 września w Domu Generalnym na poznańskim Ostrowie Tumskim. Co takiego wydarzyło się przed 75 laty? Tego dnia 8 września 1932 r. papież...

Z wikariuszem generalnym Towarzystwa Chrystusowego księdzem Zbigniewem Rakiejem TChr, rozmawia Michał Gryczyński


Wspólnota chrystusowców obchodzi w tym roku jubileusz 75-lecia istnienia. Centralne uroczystości odbędą się 8 września w Domu Generalnym na poznańskim Ostrowie Tumskim. Co takiego wydarzyło się przed 75 laty?

– Tego dnia – 8 września 1932 r. – papież podpisał akt erygujący Towarzystwo Chrystusowe dla Polonii Zagranicznej.

Uroczystości jubileuszowe zgromadzą zapewne chrystusowców z całego świata?
– Mamy taką nadzieję. Przybędą przedstawiciele wszystkich prowincji, tym bardziej że zaraz po uroczystościach rozpoczynają się rekolekcje poprzedzające XI Kapitułę, podczas której zostanie wybrany nowy przełożony generalny. Na godz. 10 zaplanowaliśmy zawiązanie wspólnoty, a o godz. 11 uroczystą Sumę poprowadzi kardynał Adam Majda, arcybiskup metropolita Detroit (USA). To wypróbowany przyjaciel naszego Towarzystwa, który jako potomek polskich emigrantów dzieli ich los – od lat żyjąc poza Ojczyzną przodków – i na terenie jego archidiecezji pracują chrystusowcy. Natomiast homilię wygłosi Prymas Polski kardynał Józef Glemp, który od wielu lat jest opiekunem duchowym Polonii.

Wcześniejsze spotkanie w obecnym roku jubileuszowym dla chrystusowców odbyło się 23 sierpnia w Potulicach. Dlaczego są one w dziejach Towarzystwa miejscem szczególnym?
– 23 sierpnia 1932 r. nasz Ojciec Współzałożyciel – a obecnie już Sługa Boży – ksiądz Ignacy Posadzy przybył do Potulic w towarzystwie trzech kandydatów do wspólnoty. W tym dniu przejął z rąk hrabiny Anieli Potulickiej jej rodową posiadłość. Niebawem pałac Potulickich został przekształcony na Dom Macierzysty Zgromadzenia. I właśnie dlatego spotkaliśmy się tam 23 sierpnia br., a punktem kulminacyjnym była Msza św. koncelebrowana, której miałem zaszczyt przewodniczyć.


Dom Macierzysty chrystusowców w Potulicach

W trosce o Polaków na Wschodzie

Od piętnastu lat służy Polakom na Wschodzie Fundacja im. Kardy­nała Augu­sta Hlonda, wspierająca także pracujących tam duszpasterzy polonijnych. Zgromadzone środki materialne fundacja przekazuje misjonarzom i misjonarkom prowadzącym działalność m.in. na Bia­łorusi, Ukrainie i w Kazach­stanie.


Obecnie Potulice znane są przede wszystkim jako miejsce, w którym znajduje się jeden z zakładów karnych. Czy po chrystusowcach pozostał tam jakiś ślad?
– Kierując się sentymentem, a także szacunkiem do własnej przeszłości, w latach osiemdziesiątych zwróciliśmy się z prośbą do arcybiskupa gnieźnieńskiego, który wyraził zgodę na przekazanie pod naszą opiekę duszpasterską parafii w Potulicach. Proboszcz – a jest nim obecnie ks. Wojciech Necel TChr – pełni również obowiązki kapelana w tamtejszym zakładzie karnym. Natomiast pałac Potulickich jest dzisiaj zamieszkiwany przez miejscową ludność. My zachowujemy jednak w pamięci słowa Ojca Założyciela Sługi Bożego kardynała Augusta Hlonda, który powiedział: „Wszędzie łączą nas Potulice i potulicki duch. W nim zawsze się odnajdziemy”.

Takie były początki Towarzystwa Chrystusowego. A w jaki sposób dzisiaj chrystusowcy realizują swój charyzmat, wyrażony zawołaniem: „Wszystko dla Boga i Polonii Zagranicznej”?
– Po ostatniej fali emigracyjnej do Irlandii przez okres trzech lat czyniliśmy starania, aby pójść w ślad za polskimi emigrantami, których pragnęliśmy objąć opieką duszpasterską. Jednak przedstawiciele irlandzkiej hierarchii kościelnej przez cały ten czas utrzymywali, że nie należy dublować pracy miejscowego duchowieństwa. Powiadano nam, że skoro Polacy przyjechali pracować do Irlandii, to – mniej lub bardziej – znają tamtejszy język i w związku z tym powinni zasilić miejscową wspólnotę. Do Irlandii wyjechało m.in. kilku dominikanów, którzy zamieszkali w klasztorach irlandzkich i próbują modelowo pokazać, że można odnaleźć się w tamtejszej wspólnocie.

Czyżby to miało znaczyć, że naszym nowym emigrantom naprawdę nie jest już potrzebna opieka duchowa polskiego kapłana?
– Nie sądzę, aby to była prawda. I nie mówię tego tylko z naszej, polskiej perspektywy. Proszę sobie wyobrazić, że do podobnych wniosków dochodzą stopniowo również duchowni irlandzcy. Niedawno odwiedził Polskę jeden z biskupów irlandzkich z okolic Belfastu. Podczas spotkania mówił m.in., że w jego diecezji przebywa aktualnie od 4 do 5 tysięcy Polaków. Włączyli się oni w miejscową wspólnotę, a ich dzieci uczą się języka. Ale – jak wyznał ów biskup – język liturgii i modlitwy jest nie do zastąpienia. To widzi i mówi Irlandczyk! Przekazaliśmy więc sprawę do Prowincji Angielskiej Towarzystwa i już we wrześniu, na prośbę wspomnianego biskupa, wyjedzie tam dwóch naszych kapłanów. Czy ten przykład nie ilustruje wystarczająco wymownie, że nasza misja jest nadal aktualna?

Towarzystwo Chrystusowe dla Polonii Zagranicznej tworzy:
484 członków
388 kapłanów
1 biskup
24 braci profesów wieczystych
61 kleryków
10 nowicjuszy


Ale jako duszpasterze pośród emigrantów mogliby pracować również księża diecezjalni?
– Niedawno na zaproszenie do pracy wśród Polonii angielskiej wyjechało ośmiu kapłanów z diecezji tarnowskiej. Po kilku miesiącach połowa z nich jednak wróciła do Polski. Cóż, przypominam sobie rozmowę o perspektywach rozwoju duszpasterstwa emigracyjnego, którą miałem okazję odbyć z arcybiskupem Michalikiem. Usłyszałem wtedy z jego ust, że obecnie nastały takie czasy, w których inni nie będą chcieli wyjeżdżać poza Polskę, a my będziemy musieli to uczynić.

Brzmi to jak swoisty imperatyw dla każdego chrystusowca.
– Rzeczywiście: inni mogą, a my musimy, bo takie jest nasze powołanie. Patrząc na jednoczącą się Europę, można dostrzec, że dążeniom do integracji towarzyszy również fenomen podkreślania przez rozmaitych ludzi swojej tożsamości. Wystarczy wskazać choćby na naszych Kaszubów czy Ślązaków. Przyszłość – na tyle, na ile oczywiście można ją przewidzieć – wynika z logicznej potrzeby, że Polak na emigracji pragnie stworzyć wokół siebie namiastkę Ojczyzny. Jednym z fundamentalnych warunków, aby czuł się tam bezpiecznie, jest obecność polskiego kapłana i kościoła. A powinny to być warunki zbliżone do tych, które miał jeszcze przed wyjazdem z Polski.

Piastuje Ksiądz w Zgromadzeniu godność wikariusza generalnego. Jak to się stało, że został Ksiądz właśnie chrystusowcem?
– Wychowywałem się na Pomorzu Zachodnim w parafii, którą prowadzili chrystusowcy. I tak stopniowo zaraziłem się duchem poświęcenia się polskim emigrantom. W Towarzystwie Chrystusowym jest także mój starszy brat Stanisław, który aktualnie pracuje w Toronto. W 2008 r. będę obchodził jubileusz 25 lat kapłaństwa, a wliczając również pobyt w seminarium – 31 lat w Towarzystwie. W tym czasie byłem m.in. proboszczem w Stargardzie – zaledwie po czterech latach kapłaństwa – następnie w Szczecinie, a od sześciu lat jestem wikariuszem generalnym.

Liczba emigrantów zarobkowych z Polski ciągle rośnie. Nie obawia się Ksiądz, że może zabraknąć kapłanów, którzy zdołaliby objąć ich wszystkich opieką duszpasterską?
– Póki co, na szczęście, w Towarzystwie Chrystusowym nowych powołań nie brakuje. Wygląda więc na to, że wola Opatrzności wychodzi nam naprzeciw, abyśmy mogli podjąć i kontynuować dzieło służby duchowej wśród polskich emigrantów.

Praca wydawnicza chrystusowców
Towarzystwo Chrystusowe prowadzi w Poznaniu własne Wydawnictwo – „Hlondianum”, znane z wielu wartościowych publikacji o tematyce religijnej, teologicznej, filozoficznej, a także licznych pomocy homiletycznych i katechetycznych. Jest wśród nich zarówno wewnętrzny biuletyn chrystusowców „Głos Seminarium Zagranicznego”, jak i miesięcznik „Msza Święta”, prezentujący artykuły biblijne, liturgiczne, teksty homilii i kazań dla dzieci.
Od 1975 r. chrystusowcy wydają również czasopismo „Miłujcie się!”, dwumiesięcznik adresowany do młodzieży, a inspirowany ideą społecznej krucjaty miłości. Ukazuje się on w nakładzie 220 tysięcy egzemplarzy, z czego 1/5 wysyłana jest i kolportowana poza Polskę.

Zrozumieć i wspierać emigrację
W 1984 r. powstał w Poznaniu Instytut Duszpasterstwa Emigracyjnego im. Kardynała Augusta Hlonda, kształcący wyspecjalizowane kadry apostolatu emigracyjnego. Studiują w nim kapłani, zakonnice i osoby świeckie. Instytut upowszechnia problematykę duszpasterstwa emigracyjnego oraz apostolat wśród Polonii.
Kształcenie takiej wyspecjalizowanej kadry wspomaga działalność – utworzonego w 1985 r. z inicjatywy Towarzystwa Chrystusowego – Ruchu Apostolatu Emigracyjnego. Ruch ten służy popularyzacji wiedzy o zjawisku emigracji, a także o problemach i potrzebach emigrantów, a skupia zarówno osoby duchowne, jak i świeckie. Podejmują one apostolat modlitwy i ofiary na rzecz emigrantów oraz posługujących im duszpasterzy.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki