Wiara oznacza czuwanie i odpowiedzialność
Ks. Mariusz Pohl
Fot.
Początkowy fragment tej Ewangelii może wydawać się nierealistyczny, a nawet naiwny, ale ciąg dalszy dowodzi, że Jezus nie jest beztroskim marzycielem
Jezus dobrze wie, że nasze dążenia i cele decydują o tym, kim jesteśmy, że określają nasz sposób postępowania. To, jakie wartości są dla nas najcenniejsze, decyduje o kształcie całego życia, wpływa na nasze uczucia, decyzje i wybory....
Początkowy fragment tej Ewangelii może wydawać się nierealistyczny, a nawet naiwny, ale ciąg dalszy dowodzi, że Jezus nie jest beztroskim marzycielem
Jezus dobrze wie, że nasze dążenia i cele decydują o tym, kim jesteśmy, że określają nasz sposób postępowania. To, jakie wartości są dla nas najcenniejsze, decyduje o kształcie całego życia, wpływa na nasze uczucia, decyzje i wybory. Nawet gdy ktoś odrzuca treści objawione, dotyczące zbawienia i życia wiecznego, musi przyznać, że Jezus jest trzeźwo myślącym mistrzem sztuki życia, bystrym i mądrym obserwatorem ludzkich spraw, i że warto liczyć się z Jego zdaniem, choćby tylko na poziomie filozofii i etyki.
Na ogół w centrum naszych życiowych dążeń i celów stawiamy tzw. szczęście. W praktyce jednak najczęściej utożsamiamy je z materialnym dostatkiem, zasobnością portfela i zdrowiem. Chrystus uświadamia nam, jakie to zawodne, a liczne doniesienia o śmiertelnych zachorowaniach, nieszczęśliwych wypadkach, kataklizmach i zniszczeniach ukazują cały tragizm ludzkiego życia. Czy istnieje jakaś filozofia, która potrafi odpowiedzieć na najgłębszą potrzebę ludzkiego serca – pragnienie życia, nieśmiertelności, utrwalenia tego wszystkiego, co jest dla nas wartością?
Nauka Jezusa nie jest tylko filozofią, która traci swą aktualność w chwili śmierci. Jest objawieniem prawdy absolutnej, jest obietnicą Boga, który kocha człowieka, który chce ludzkiego dobra i szczęścia. Jezus nie poprzestaje na obietnicach, lecz daje nam także argumenty potwierdzające ich wiarygodność oraz ukazuje praktyczną drogę realizacji tych obietnic w naszym życiu.
A realizacja ta wymaga zaangażowania z naszej strony. Pan Bóg nie zrobi za nas wszystkiego sam. Oczekuje naszej współpracy, a przynajmniej dobrej woli, uwagi, postawy zasłuchania i posłuszeństwa, czyli tego wszystkiego, co składa się na żywą wiarę. Obraz pana, który wraca z wesela i przekonuje się, że może polegać na swoich sługach, a następnie w przypływie dobrego humoru zamienia się z nimi na role – to obraz Boga, który umie docenić i wynagrodzić ludzką wiarę i wierność. Pokorne i ufne posłuszeństwo buduje człowieka.
Natomiast pełen grozy obraz ukarania wiarołomnego sługi, który pod nieobecność pana ignoruje swoje obowiązki i nadużywa swej władzy, pokazuje, jak tragiczne mogą być skutki lekceważenia wymogów wiary. Im większa świadomość i premedytacja w odrzuceniu Boga i moralności, tym większa wina człowieka i większe zgorszenie, jakie czyni on swoją samowolą.