Logo Przewdonik Katolicki

Drabina szczęścia

Adam Suwart
Fot.

Duchowość Ośmiu błogosławieństw jest jednym z najbardziej wyrazistych przekazów Nowego Testamentu. Być może właśnie dlatego pozostaje paradoksalnie najbardziej niezrozumiała w dzisiejszych czasach; także z tego powodu Osiem błogosławieństw i całe Jezusowe Kazanie na górze stanowią niezgłębione wyzwanie dla współczesnych chrześcijan. Każde błogosławieństwo Chrystusowa...

Duchowość Ośmiu błogosławieństw jest jednym z najbardziej wyrazistych przekazów Nowego Testamentu. Być może właśnie dlatego pozostaje paradoksalnie najbardziej niezrozumiała w dzisiejszych czasach; także z tego powodu Osiem błogosławieństw i całe Jezusowe Kazanie na górze stanowią niezgłębione wyzwanie dla współczesnych chrześcijan. Każde błogosławieństwo – Chrystusowa obietnica zbawienia – jest dla człowieka szczeblem w drabinie ku prawdziwemu niebu.

Jakże często w dzisiejszych czasach przedstawia się chrześcijaństwo jako religię cierpienia, wyrzeczeń, zaprzeczenia radości życia. W lansowanym współcześnie konsumpcyjnym i hedonistycznym modelu życia chrześcijanin, który trzyma się wiernie prawd swej wiary, określany jest nierzadko jako człowiek naiwny, rezygnujący z uroków życia, które katolicyzm przedstawia rzekomo jako grzeszne i niegodne. Tak prostacki obraz naszej religii i wiary nie jest niestety rzadkością. Być może nie doświadczamy tego wyraźnie w Polsce, która szczęśliwie nie stała się jeszcze społeczeństwem w pełni zachodnim. Nie sposób jednak nie zauważyć, że taki fałszywy obraz nauczania Chrystusa i Jego Kościoła jest nagminnie przedstawiany w owym świecie Zachodu.

Obietnica prawdziwego szczęścia
Tymczasem nic bardziej mylnego. Syntetyczny przekaz nauki Chrystusa, jaki w swej Ewangelii zawarł św. Mateusz, jest dla człowieka, który wczytuje się w niego ze szczególnym namysłem, niezwykłym odkryciem: oto stwierdzamy jakże ponadczasowe są to słowa. Całe Kazanie na górze było i jest inspiracją dla ogromnej rzeszy ludzi twórczych i myślących, niekiedy nawet odległych od wiary katolickiej. Chrystus uczy nas bowiem, jak żyć. Kresem tej nauki jest oczywiście dla każdego chrześcijanina eschatologiczna perspektywa zbawienia. Jednak dla ludzi niepodzielających „chrześcijańskiej metafizyki”, nauczanie Chrystusa zawarte nie tylko w Ośmiu błogosławieństwach, ale w całym Nowym Testamencie jest ważną wskazówką, jak żyć, niemożliwym do pominięcia kodeksem etycznym, który pozwala człowiekowi wydobyć się z wielu utopii, jakie szykuje nam nie tylko współczesność, ale także nasza własna egocentryczna jaźń. Chrystusowa nauka jest więc, jak pisaliśmy w ostatnich ośmiu odsłonach – „Przewodnikiem Szczęścia”. Od zarania dziejów człowiek poszukiwał szczęścia. Zajmowali się nim od początku nauki filozofowie, moraliści, duchowni. Wyniki badań empirycznych podważają potoczny pogląd głoszący, że szczęście jest pochodną obiektywnych warunków życia. Czynniki takie, jak: wiek, zgromadzone bogactwa, relacje z innymi ludźmi, wykształcenie czy pozycja zawodowa, a nawet zdrowie odgrywają małą, wręcz znikomą, rolę w kształtowaniu subiektywnego poczucia szczęścia. Prawdziwe szczęście czeka na nas zupełnie gdzie indziej, niż zwykliśmy go szukać, zaślepieni niekiedy w ziemskiej dreptaninie.

Szansa dla wytrwałych
Chrystus mówiąc nam, że będziemy błogosławieni, tak naprawdę tłumaczy, jak postępować, by być szczęśliwym. „Błogosławić” znaczyło bowiem niegdyś w polszczyźnie: „czynić szczęśliwym”. I to nie na przyziemnym poziomie doznań zmysłowych, czy zaspokajania egoistycznych pragnień, ale na wyższym poziomie, który cechuje spokój wewnętrzny, poczucie łączności z Najwyższym poprzez modlitwę i łaskę Boga. W tym sensie błogosławieństwo jest więc przeciwieństwem przyjemności, która zawsze po stanie euforii wyzwala poczucie braku i frustracji. Błogosławieństwo nie jest stanem przejściowym, chwilowym czy możliwym do osiągnięcia raz na zawsze. Jest za to uczuciem ostatecznego zadowolenia z życia, które można osiągnąć jedynie dzięki pełnej komunii z Bogiem. Wszystkie inne aspekty ludzkiego szczęścia są jedynie pochodną tego stanu. Kościół wynosi na ołtarze ludzi, którzy osiągnęli w życiu ziemskim ten stan dzięki łasce i wytrwałej pracy nad sobą, nazywając ich właśnie „błogosławionymi”. Nie będzie przesadą jeżeli powiemy, że dla niejednego „nowoczesnego” człowieka żywot świętego może wydawać się jałowy i nudny; dla wielu jest on niezrozumiały i bezcelowy. Taka ocena jest skutkiem deficytu wiary, wybiórczego podejścia do spraw Bożych, sprowadzenia religii do rzędu jednej ze społecznych kwalifikacji człowieka, takich jak zawód, wykształcenie czy narodowość. Powierzchowne podejście do słów Chrystusa jest zapewne grzechem samym w sobie. Jego rujnująca moc polega na tym, że lekceważąc w swej ignorancji nauczanie Chrystusa, skazujemy się na niedorozwój, karłowacenie, życie w iluzji i złudzeniu satysfakcji.

Lekarz ludzkiej duszy
Chrystus mówi nam w błogosławieństwach, jacy winniśmy być, byśmy stali się naprawdę Jego uczniami. Niczym jest cała psychologia wobec tego, co powiedział On na górze. W Jego kazaniu i błogosławieństwach jest cała prawda o człowieku, gdyż tylko On zna ją w pełni. Bez Jego spojrzenia próżne są wszelkie ludzkie wysiłki samodoskonalenia. To Chrystus usuwa okowy złudzeń i uzależnień, jakie pętają człowieka, dając w zamian pełnię szczęścia, jakim jest Królestwo Niebieskie. Na przekór egoizmowi, narcyzmowi, zadufaniu, próżności, chciwości, mściwości, w które popada zbłąkany w poszukiwaniu szczęścia człowiek. Chrystus obiecuje nam niezawodne i jedyne szczęście, jakim jest pełna łączność z Bogiem, na drodze błogosławieństw, które udzielane nam są już na ziemi, jako konsekwencja naszych uczynków i wyborów. Jest to wzorzec najdoskonalszy, albowiem nakreślony całym ziemskim życiem Boga-Człowieka. Zasługujmy więc na Boże błogosławieństwo, pielęgnując w sobie cnotę pokory, w ciszy znosząc niedole własne, a wspierając bliźnich w cierpieniu, karmiąc głodnych, niosąc pokój tam, gdzie go zakłócono, modląc się w ciszy bez oczekiwania, że modlitwa ta przyniesie nam korzyści, zdając się całkowicie na wolę Pana, gdyż jest to najlepsze świadectwo naszej wiary w doskonałą miłość Boga do człowieka. Zaprawdę bowiem błogosławieni jesteśmy mocą błogosławieństw otrzymanych od Chrystusa, który patrząc na nas od dwóch tysięcy lat z wysokości Krzyża, nie przestaje nam błogosławić.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki