Z księdzem Janem Ostrykiem, superintendentem Kościoła ewangelicko-metodystycznego, przewodniczącym Wielkopolskiego Oddziału Polskiej Rady Ekumenicznej, rozmawia Błażej Tobolski
Czym zajmuje się Polska Rada Ekumeniczna?
– Polską Radę Ekumeniczną tworzą Kościoły chrześcijańskie, lecz każdy z nich jest niezależny. Natomiast sama Rada pragnie być płaszczyzną dialogu pomiędzy Kościołami Wschodu a Zachodu. Przejawem tego są choćby kontakty Rady z organizacjami ekumenicznymi na świecie, m.in. Światową Radą Kościołów. Wcześniej Rada miała duży wkład w dialog i pojednanie polsko-niemieckie, w którą to sprawę bardzo się zaangażowała. Warto też w tym miejscu przypomnieć o Memorandum Kościołów ewangelickich Niemiec, zredagowanym w porozumieniu z Polską Radą Ekumeniczną. Był to pierwszy dokument strony niemieckiej, uznający granice na Odrze i Nysie po II wojnie światowej. Poprzedził on pamiętny list biskupów polskich katolickich do biskupów niemieckich z 1965 r., zawierający słynne zdanie: „Przebaczamy i prosimy o przebaczenie”.
Obecnie jedną z ciekawszych inicjatyw Rady jest projekt „Pojednanie”. W jego ramach sąsiedzi, czyli chrześcijanie z Polski, Czech, Słowacji i Ukrainy, poznają się wzajemnie, m.in. przy okazji spotkań czy sympozjów.
Kościół rzymskokatolicki nie jest członkiem Rady, ale to nie znaczy, że nie włącza się w działania ekumeniczne...
– Jesteśmy w stałym kontakcie z Radą ds. Ekumenizmu Konferencji Episkopatu Polski. Wyjątkowym, w bardzo pozytywnym znaczeniu, przykładem tego współdziałania z Kościołem rzymskokatolickim jest Poznań. To jedyny ośrodek w Polsce, gdzie odbywają się regularne, całoroczne kontakty pomiędzy Kościołami tworzącymi Poznańską Grupę Ekumeniczną. Zdaniem arcybiskupa prawosławnego Jeremiasza, przewodniczącego Polskiej Rady Ekumenicznej, „w Poznaniu aktywność ekumeniczna dawno wykroczyła poza ramy kościołów i swoim zasięgiem obejmuje całe miasto”.
Zresztą dla ekumenizmu ważne są również gesty „z góry”, jak wspólne deklaracje Kościołów o chrzcie (2000 r.), czy usprawiedliwieniu (1999 r.) lub też nabożeństwo z udziałem Jana Pawła II w kościele Świętej Trójcy w Warszawie w 1991 r. Wtedy po raz pierwszy Papież wszedł w Polsce do kościoła niekatolickiego. Ludzie widzą takie gesty, symbole i przyjmują je jako wzór do postępowania na co dzień wobec chrześcijan innych wyznań.
Jakie wydają się być perspektywy osiągnięcia pełnej jedności przez wszystkie Kościoły chrześcijańskie?
– Patrząc na podziały w Kościele, które dokonały się w przeszłości, z punktu widzenia naszej obecnej wiedzy, widzimy, że wcale nie musiały mieć miejsca. To nie chrześcijaństwo było za małe dla ludzi, ale ludziom było mało chrześcijaństwa, więc je podzielili. Teraz natomiast najważniejsze, obok rozmów o charakterze teologicznym, jest szukanie płaszczyzny dialogu, uczenie się siebie, wspólna modlitwa. Na tych polach wciąż postępuje zrozumienie i zbliżenie. Co prawda ekumenizm można zadekretować, ale to niczego nie zmieni. Jest on bowiem przede wszystkim postrzeganiem drugiego człowieka, jako stworzonego na obraz tego samego Boga, w którego ja wierzę.
Nie wiem, kto jest Panu Bogu bliższy: katolik, metodysta czy prawosławny? Wiem natomiast, że jest Mu bliższy ten, który kocha Boga i próbuje kochać drugiego człowieka.
Nie potrafię też powiedzieć, jak będzie wyglądała przyszłość Kościoła, bo to, że Kościół jest jeden, to już coraz bardziej rozumiemy – to jest Kościół Chrystusa. On się różni zewnętrznie przez wyznawanie, ale nie przez wiarę. Pięknie wyraził to bp Pikus, przewodniczący Rady ds. Ekumenizmu KEP: „Jest jeden Kościół o różnych tradycjach. Dialog ekumeniczny potrzebny jest do tego, aby w rytm muzyki mogło zagrać zawsze przynajmniej dwóch. Kościół jest orkiestrą, w której znajdują się różne instrumenty, ale powinny one grać jeden utwór”. Trudno zunifikować Kościół pod względem organizacyjnym, ale zapewne dojdziemy do wspólnego zrozumienia kolejnych, po chrzcie, sakramentów, a to przecież świadczy o jedności. Trzeba nam też poszukiwać przede wszystkim jedności w Duchu Świętym. To Jemu musimy pozwolić działać, bo my sami jesteśmy słabi.