Logo Przewdonik Katolicki

Zawód: kompozytor muzyki filmowej

Natalia Budzyńska
Fot.

Zarośnięty Robert De Niro i indiańskie dzieci, piękne i dzikie południowoamerykańskie krajobrazy, a do tego nieodłączna muzyka Ennio Morricone przykład idealnego połączenia dźwięku i obrazu. Po wielu nominacjach, w lutym 2007 roku, ten słynny kompozytor wreszcie odbierze honorowego Oscara za całokształt twórczości. W przypadku Ennio Morricone całokształt twórczości...

Zarośnięty Robert De Niro i indiańskie dzieci, piękne i dzikie południowoamerykańskie krajobrazy, a do tego nieodłączna muzyka Ennio Morricone – przykład idealnego połączenia dźwięku i obrazu. Po wielu nominacjach, w lutym 2007 roku, ten słynny kompozytor wreszcie odbierze honorowego Oscara za całokształt twórczości.

W przypadku Ennio Morricone całokształt twórczości jest imponujący, i to nie tylko ze względu na ilość, ale także jakość. Ten niewątpliwie najbardziej popularny kompozytor muzyki filmowej ma swoich miłośników i krytyków. Ci pierwsi uwielbiają go za to, że potrafi przekazać muzyką ducha filmu, a ten duch żyje i przenosi się także poza obraz: płyty z jego ścieżkami dźwiękowymi sprzedają się bardzo dobrze. Krytykom nie podoba się częsta u niego ckliwość i zbytnia ilustracyjność muzyki Morricone. Poza tym wszystkim pewne jest, że Morricone jest być może pierwszym kompozytorem piszącym muzykę do filmów, który jest traktowany na równi z innymi twórcami filmu.

Westerny po włosku
Kto może sobie wyobrazić „Misję” Rolanda Joffe’a bez muzyki słynnego Włocha? A przecież mówimy o szczycie sławy Morricone, na którą zapracował, pisząc dźwięki do filmów swego szkolnego kolegi Sergio Leone i bez wątpienia przyczyniając się do jego kariery.

Ennio Morricone był podobno bardzo zdolnym dzieckiem, wszystkie jego biografie zgodnie powtarzają, że pierwsze kompozycje stworzył, gdy miał 6 lat. Rodzice zapisali go do konserwatorium muzycznego w Rzymie – prowadzonej przez zakonników Accademia di Santa Cecilia, gdzie kształcił się w klasach trąbki i kompozycji. Trwało to niedługo, skończył szkołę szybciej niż inni – wystarczyły mu dwa lata na opanowanie czteroletniego materiału. Jak większość muzyków, musiał przejść przez etap chałturzenia: grywał na trąbce w rzymskich knajpach i nocnych klubach. Pisywał piosenki dla Gianniego Morandi, a nawet dla Paula Anki. Przybierając pseudonim Leo Nicholas, zainteresował się muzyką filmową. Przełomem w jego karierze okazał się rok 1964 i stara znajomość z Sergio Leone, który kręcił właśnie film w stylu „spaghetti westernu” – „Za garść dolarów”. Wielu krytyków filmowych uważa wręcz, że „spaghetti westerny” nie zaistniałyby bez świeżej i zaskakującej muzyki Morricone. Razem z Leone współpracowali jeszcze nad kilkoma tytułami, m.in.: „Za kilka dolarów więcej” (1966), „Dobry, zły i brzydki” (1966), „Pewnego razu na Dzikim Zachodzie” (1968) i „Dawno temu w Ameryce” (1984). To właśnie w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych stawał się legendą kina. Potem już tylko spijał śmietankę i choć napisał wiele genialnych kompozycji, to wielu miłośników zauważyło, że hollywoodzki tryb pracy nie służył mu.

Tytan pracy
Jednak gdyby nie Hollywood, to nie powstałaby taka perełka, jak muzyka do „Misji”, „Nietykalnych” czy „Cinema Paradiso”. Pracowity Ennio Morricone nie odmawiał nikomu, stawiał czoło nawet komediom i horrorom, wiązał się w zawodowe pary z wieloma dobrymi reżyserami: Warrenem Beatty, Brianem De Palma, Rolandem Joffe czy Franco Zeffirellim. Ma 78 lat i wciąż pracuje: oblicza się, że stworzył muzykę do ponad 400 filmów, pisząc około pół tysiąca partytur! Przez 45 lat był aż pięć razy nominowany do Oscara, ale nigdy go nie zdobył. „Jestem zaskoczony, ale szczęśliwy, bo nagroda przychodzi do mnie, kiedy jestem wciąż aktywny. Oscar to dla mnie niespodzianka. Przestałem już o nim myśleć” – powiedział mediom artysta.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki