Bądźmy "narzędziami pokoju"
Błażej Tobolski
W rozważaniu przed modlitwą Anioł Pański, odmówioną po Mszy św. na dziedzińcu Bazyliki św. Franciszka w Asyżu, Benedykt XVI zaapelował o pokój na świecie, a szczególnie w Ziemi Świętej.
Publikujemy polskie tłumaczenie rozważania Benedykta XVI:
Drodzy bracia i siostry!
Osiem wieków temu Asyż nie mógłby sobie wyobrazić roli, jaką Opatrzność miała mu wyznaczyć, roli, która...
W rozważaniu przed modlitwą Anioł Pański, odmówioną po Mszy św. na dziedzińcu Bazyliki św. Franciszka w Asyżu, Benedykt XVI zaapelował o pokój na świecie, a szczególnie w Ziemi Świętej.
Publikujemy polskie tłumaczenie rozważania Benedykta XVI:
Drodzy bracia i siostry!
Osiem wieków temu Asyż nie mógłby sobie wyobrazić roli, jaką Opatrzność miała mu wyznaczyć, roli, która czyni zeń dziś miasto tak znane w świecie, prawdziwe „miejsce duszy”. Nadało mu ten charakter wydarzenie, które miało tu miejsce i które wycisnęło na nim niezatarty ślad. Mam na myśli nawrócenie młodego Franciszka, który po 25 latach miernego i marzycielskiego życia, nastawionego na poszukiwanie radości i światowych sukcesów, otworzył się na łaskę, wrócił do siebie i stopniowo rozpoznał w Chrystusie ideał swego życia. Moja dzisiejsza pielgrzymka do Asyżu ma na celu przywołanie wspomnienia o tym wydarzeniu, aby przeżyć jego znaczenie i wagę.
Ze szczególnym wzruszeniem zatrzymałem się w kościółku św. Damiana, gdzie Franciszek usłyszał od Ukrzyżowanego programowe słowa: „Idź, Franciszku, odbuduj mój Kościół” (2 Cel I, 6, 10: FF 593). Misja ta rozpoczynała się od pełnego nawrócenia jego serca, by stać się następnie ewangelicznym zaczynem, rzucanym pełnymi garściami w Kościele i w społeczeństwie. W Rivotorto widziałem miejsce, gdzie, zgodnie z tradycją, zesłani byli trędowaci, do których święty poszedł z miłosierdziem, zaczynając tym samym swe pokutne życie, a także sanktuarium, które przywołuje ubogie mieszkanie Franciszka i jego pierwszych braci. Byłem w bazylice św. Klary, „roślinki” Franciszka, a wieczorem, po nawiedzeniu katedry w Asyżu, zatrzymam się w Porcjunkuli, skąd Franciszek, w cieniu Maryi, kierował krokami swego rozrastającego się bractwa i gdzie wydał ostatnie tchnienie. Spotkam się tam z młodzieżą, aby młody Franciszek, nawrócony na Chrystusa, przemówił do jej serc.
W tej chwili, z Bazyliki św. Franciszka, gdzie spoczywają jego doczesne szczątki, pragnę powtórzyć jego słowa wysławiania: „Najwyższy, wszechmocny i dobry Panie, Tobie sława, chwała, uwielbienie i wszelkie błogosławieństwo” („Hymn stworzenia”). Franciszek z Asyżu jest wielkim wychowawcą naszej wiary i naszego wysławiania. Rozmiłowując się w Jezusie Chrystusie, spotkał on oblicze Boga-Miłości, stał się Jego żarliwym piewcą, jako prawdziwy „rybałt Boży”. W świetle ewangelicznych błogosławieństw zrozumieć można łagodność, z jaką potrafił przeżywać relacje z innymi, podchodząc do wszystkich z pokorą oraz stając się świadkiem i pokój czyniącym.
Z tego miasta pokoju pragnę przesłać pozdrowienie przedstawicielom innych wyznań chrześcijańskich i innych religii, które w 1986 roku przyjęły zaproszenie mego czcigodnego Poprzednika, aby tutaj, w ojczyźnie św. Franciszka, przeżyć Światowy Dzień Modlitwy o Pokój. Uważam za swój obowiązek skierować stąd mój ponaglający i żarliwy apel, aby ustały wszystkie zbrojne konflikty, które wykrwawiają ziemię, zamilkło oręże, a nienawiść ustąpiła miłości, obraza – przebaczeniu, a niezgoda – jedności!
Czujemy duchową obecność wszystkich, którzy płaczą, cierpią i umierają z powodu wojny i jej tragicznych następstw, w jakiejkolwiek części świata. Myśli nasze biegną szczególnie do Ziemi Świętej, tak umiłowanej przez św. Franciszka, do Iraku, Libanu, całego Bliskiego Wschodu. Mieszkańcy tych krajów od zbyt długiego czasu znają już potworności walk, terroryzmu, ślepej przemocy, złudzenia, że siłą można rozwiązać konflikty, odmowę wysłuchania racji drugiego i oddania mu sprawiedliwości. Tylko odpowiedzialny i szczery dialog, wspierany wielkodusznie przez społeczność międzynarodową, będzie mógł położyć kres ogromowi bólu oraz przywrócić życie i godność osobom, instytucjom i narodom.
Niechaj św. Franciszek, mąż pokoju, wyjedna nam od Pana, aby przybywało tych, którzy godzą stać się „narzędziami pokoju”, wykonując tysiące małych gestów w codziennym życiu; aby ci, na których spoczywa odpowiedzialność, kierowali się gorącą miłością do pokoju i nieposkromioną wolą osiągnięcia go, wybierając do tego właściwe środki. Niechaj Święta Dziewica, którą Biedaczyna miłował czułym sercem i opiewał w natchnionych słowach, pomoże nam odkryć tajemnicę pokoju w cudzie miłości, do jakiego doszło w Jej łonie poprzez wcielenie Syna Bożego.