Logo Przewdonik Katolicki

Macierzyństwo jako wyzwanie

Błażej Tobolski
Fot.

Z dr Moniką Brzóstowicz-Klajn, pracownikiem Instytutu Filologii Polskiej Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, autorką książki pt. Wizerunek rodziny we współczesnej literaturze polskiej, rozmawia Błażej Tobolski Czy współczesna literatura stawia przed nami jakieś konkretne wzorce, obrazy matek, różne od tych obecnych w niej dawniej? W skrócie można powiedzieć,...

Z dr Moniką Brzóstowicz-Klajn, pracownikiem Instytutu Filologii Polskiej Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, autorką książki pt. „Wizerunek rodziny we współczesnej literaturze polskiej”, rozmawia Błażej Tobolski


Czy współczesna literatura stawia przed nami jakieś konkretne wzorce, obrazy matek, różne od tych obecnych w niej dawniej?
– W skrócie można powiedzieć, że niegdyś najbardziej akcentowano społeczną rolę matki. Natomiast jej wizerunek w literaturze XX w. po części się „prywatyzuje”. To znaczy, że coraz częściej opisywany jest, i to przez same kobiety, egzystencjalny aspekt macierzyństwa, jako własne doświadczenie, a nie pewna rola społeczna, którą musi ona spełnić. W tym doświadczeniu kobieta rozpoznaje swoją zależność od natury i swoje usytuowanie w jej porządku; głębiej poznaje siebie. Przestaje też definiować siebie wyłącznie przez macierzyństwo i bycie żoną. Zarazem odkrywa te aspekty macierzyństwa, które wcześniej w literaturze nie były obecne.

A od kiedy można mówić o tym procesie „prywatyzacji” w literaturze?
– Rozpoczyna się on w okresie międzywojennym, a na jego rozwój ma wpływ m.in. postępująca emancypacja kobiet i zmiany cywilizacyjne. Inspirowana jest również literaturą obcojęzyczną. Moim ulubionym przykładem jest tu twórczość norweskiej pisarki Sigrid Undset. Za swoją „Krystynę córkę Lavransa”, w której opisuje m.in. ciążę widzianą oczami kobiety, otrzymała Nobla. Ta emancypacja wyraża się też choćby przez pióro Marii Kuncewiczowej. Napisała ona m.in. w oparciu o swoje doświadczenia macierzyństwa mikropowieść, wtedy bardzo głośną, skandaliczną wręcz, „Przymierze z dzieckiem”. Jej bohaterka rejestruje doświadczenia fizjologiczne okresu ciąży, samego porodu i macierzyństwa. Macierzyństwo jest dla niej w pierwszym momencie jakimś gwałtem natury na jej dotychczasowym życiu. Ona dopiero do niego stopniowo dojrzewa, odkrywa jego bogactwo, aby ostatecznie wyrazić swoją wewnętrzną zgodę na bycie matką.

Czy i dziś kobiety pisarki spotykają się z podobną presją społeczną?
– Cały czas w pewnym stopniu funkcjonuje w społeczeństwie założenie, że kobieta w naturalny, bezrefleksyjny wręcz sposób przyjmuje swoje macierzyństwo. Nie ma tu więc miejsca na akt wyboru, samookreślenia; wszystko to ma się odbywać niejako automatycznie. A tymczasem jest to złożony problem fizjologiczny, psychologiczny, a także egzystencjalny, związany z jakąś rewolucją w życiu kobiety. Z tym czytelniczki Kuncewiczowej nie chciały się pogodzić. Także i dziś nie jest to wcale tak społecznie oczywiste. Potwierdzają to m.in. książki Manueli Gretkowskiej „Polka” czy Anny Nasiłowskiej „Traktat o narodzinach”. W opisywanym przez nich macierzyństwie nadal akcentowany jest jego egzystencjalny, prywatny wymiar. Autorki pokazują macierzyństwo jako trudne, ale w gruncie rzeczy piękne i wartościowe. Okazuje się, że także dziś warto powtarzać, iż w macierzyństwie kobieta musi się sama odnaleźć.

W tych literackich opisach macierzyństwa ujawniają się związane z nim problemy, znane nam z życia codziennego...
– Tak. Macierzyństwo, także to w literaturze, jest takie, jak społeczeństwo. Jednak nie kwestionuje ona wartościowego macierzyństwa czy rodziny. Na poziomie ideału stanowią one nadal sferę sacrum. Nawet jeśli tego ideału nie ma w świecie bohatera, wyraża tęsknotę za nim. Natomiast na poziomie najniższym, konkretnych wyborów ludzkich, pokazuje dzisiejsze problemy człowieka, także w sferze związanej z domem i macierzyństwem. Okazuje się, że kobiety współczesne często nie odnajdują się w nim, nie dorastają do roli matki. Tak one, jak i rodzina nie mają wsparcia społecznego, którego potrzebują, zwłaszcza wobec zderzenia z nowoczesnym światem, który oferuje kobiecie pewną nieoczywistość macierzyństwa. Staje się ono stylem życia, który kobieta może wybrać, ale nie musi.

Czy jest więc jeszcze obecny w literaturze jakiś ideał matki, na którym można by się wzorować, dążyć do niego?
– Weźmy przykład z literatury młodzieżowej – cykl „Jeżycjada” Małgorzaty Musierowiczowej. U jej bohaterów znajdziemy potrzebę matki; autorka podkreśla też wartość rodziny. Pokazuje jednak zarazem jej kryzys i rozmaite trudności, z którymi muszą radzić sobie dorośli i dzieci. Spotkamy tam obraz negatywny matki: zagubionej, nieradzącej sobie w tworzeniu domu, ale i taką dobrą matkę, z prawdziwego zdarzenia.

Mam wrażenie, że obecnie macierzyństwo ukazuje się w literaturze nie w kategoriach jakiegoś obowiązku, lecz jako doświadczenie, wielokrotnie bardzo trudne, nie zawsze wspomagane społecznie, ale będące zarazem wyzwaniem, czymś pięknym. Nie jest już ono traktowane jako presja roli społecznej, ale jako szansa na rozwój kobiety, droga do odkrycia pełni i bogactwa kobiecego człowieczeństwa.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki