Oskarowe guziki
Michał Bondyra
Fot.
Mają duszę, a rzepy i błyskawiczne zamki przewyższają tym, że każdy z nich jest inny, ma swoją historię, potrafi też wiele opowiedzieć o człowieku przyszyty do płaszcza, koszuli czy spodni tak o swoich guzikach opowiada 10-letni Oskar Sierka z Sosnowca.
Początek jego pasji był banalny i zaczął się od żółtego guzika w kształcie słońca. Znalazłem go...
– Mają duszę, a rzepy i błyskawiczne zamki przewyższają tym, że każdy z nich jest inny, ma swoją historię, potrafi też wiele opowiedzieć o człowieku przyszyty do płaszcza, koszuli czy spodni – tak o swoich guzikach opowiada 10-letni Oskar Sierka z Sosnowca.
Początek jego pasji był banalny i zaczął się od żółtego guzika w kształcie słońca. – Znalazłem go u mojej prababci Madzi. Był dla mnie jak skarb – wspomina Oskar. Ale choć był początkiem pokaźnej, dziś składającej się z ponad trzech tysięcy egzemplarzy kolekcji, nie jest w niej ani najstarszym, ani nawet najbardziej niezwykłym guzikiem. Mimo to młody kolekcjoner wypowiada się o nim bardzo ciepło, mówiąc, że obok guzika „dzwoneczka” i guzika ze sztucznym rubinem należy do jego ulubionych. – To pewnie dlatego że jest bardzo tajemniczy, a jego kolor zależy od strony, z której na niego patrzę – przyznaje.
Spod Austerlitz i z Yellowstone
Szczególnie cenne są jednak trzy egzemplarze. Pierwszy z nich, najstarszy, ma już 77 lat. – Guzik ten, obciągany czarnym materiałem, był przyszyty do kamizelki mojego pradziadka, a dostałem go jako cenną rodzinną pamiątkę – opowiada jego historię Oskar.
Replika guzika, który zdobił mundur Napoleona Bonaparte podczas starcia z wojskami austriackimi i rosyjskimi, trafiła do jego kolekcji za to bardzo zwyczajnie. – W drodze powrotnej z podróży po Czechach odwiedziliśmy Austerlitz – miejsce bitwy trzech cesarzy. Dziś w Slavkov u Brna, bo tak obecnie nazywa się ta miejscowość, obok historycznej mogiły znajduje się też sklepik z pamiątkami, w którym rodzice kupili mi ten cenny eksponat – żywo wyjaśnia chłopiec, zdradzając, że chciałby też zdobyć jego oryginał.
Najbardziej zaszczytne miejsce w kolekcji zajmuje guzik także pochodzący z munduru, tyle że nie jest on repliką, a mundur nie należał do wielkiego wodza. – Guzik strażnika parku Yellowstone w USA trafił do mnie dzięki znajomej rodziców. A w „akcji” jego zdobycia uczestniczyło naprawdę wiele osób – przekonuje.
Według kolorów w trzecim pudle
Młody kolekcjoner z wielkim sercem zajmuje się nie tylko największymi okazami swoich zbiorów. Podczas każdych wakacji wraz z mamą wszystkie liczy, wkładając je według kolorów do poszczególnych przegródek pudełka. – To już trzecie z nich, bo poprzednie dwa okazały się za małe – przyznaje mama kolekcjonera, pani Edyta. Choć Oskar guziki układa kolorami, jego eksponaty różni także kształt: poczynając od prostych okrągłych, kwadratowych czy trójkątnych, na wymyślnych w formie domu z kominem, kwiatów, piłki, roweru czy różnych postaci kończąc. Każdy z nich wykonano też z innego materiału. – Obok plastikowych, metalowych, drewnianych czy ceramicznych mam też zrobione z masy solnej, papieru, kości słoniowej czy nawet dziergane na szydełku – wylicza 10-latek. Wielkość guzików też nie jest jednakowa, bo średnica najmniejszego z nich to zaledwie 4 mm, największego zaś prawie 7 cm.
Warsztat z częściami zamiennymi
Kolekcję Oskara pomaga powiększać mu mama. – Wciągnęłam się w pasję syna zaraz po tym, jak pudełko na przynęty wędkarskie okazało się za małe na jego zbiory – zdradza pani Edyta. W zdobywanie ciekawych egzemplarzy obok niej zaangażowana jest też nie tylko cała rodzina czy koleżanki z klasy, ale i ludzie, którzy mieli okazję obejrzeć zbiory i poznać ich historię. Większość guzików Oskar zdobywa oczywiście sam. Kupuje je w pasmanteriach lub jak mówi pani Edyta: „przegląda tzw. resztki sklepowe, czyli pojedyncze lub nieco uszkodzone sztuki”.
Mama, która nie ukrywa, że podoba jej się pasja syna, dostrzega w niej też walor praktyczny. – Guziki Oskara są bardzo przydatne w domu szczególnie wówczas, gdy któremuś z domowników odpruje się i zaginie jeden z nich – zapewnia. Wtedy kolekcja Oskara przejmuje rolę warsztatu z częściami zamiennymi. Tak było chociażby zaraz po urodzeniu się siostry Oskara – Brygidy, kiedy od jej kamizelki odpruło się i gdzieś przepadło pięć czerwonych guzików. – Syn poszperał zaraz w pudełku, po czym bez słowa wyjął z niego pasujące guziki – wspomina z uśmiechem pani Edyta.