Moabitka prababką Dawida (cz. II)
ks. Tadeusz Hanelt
Fot.
Plan Noemi był niesłychanie ryzykowny, narażał bowiem na szwank dobre imię Rut. Noemi jednak słusznie przewidywała, że młoda kobieta ma już zapewnione miejsce w sercu Booza, tylko pewne powody są przyczyną, dlaczego dotąd nie poprosił jej o rękę.
Odnaleziony krewny
Rut zebrała wiele kłosów, wymłóciła je i przyniosła do domu około czterdzieści litrów mąki jęczmiennej....
Plan Noemi był niesłychanie ryzykowny, narażał bowiem na szwank dobre imię Rut. Noemi jednak słusznie przewidywała, że młoda kobieta ma już zapewnione miejsce w sercu Booza, tylko pewne powody są przyczyną, dlaczego dotąd nie poprosił jej o rękę.
Odnaleziony krewny
Rut zebrała wiele kłosów, wymłóciła je i przyniosła do domu około czterdzieści litrów mąki jęczmiennej. Opowiedziała też Noemi, jak życzliwym był dla niej właściciel pola i że nakazał sługom specjalnie dla niej zostawiać kłosy. Wyjaśniła też, że ten dobry człowiek nazywa się Booz. Na to imię Noemi klasnęła w dłonie i z podziwem zawołała: Niech będzie on błogosławiony przez Pana, który nie przestaje czynić dobrze żywym i umarłym. Człowiek ten jest naszym krewnym, jest jednym z mających względem nas prawo wykupu. Rut nie bardzo zrozumiała, co teściowa chce jej powiedzieć. Okazało się, że Elimelek miał pole, teraz leżące odłogiem, do którego będzie miał prawo najbliższy krewny, o ile poślubi Rut, zgodnie z prawem lewiratu, i wzbudzi potomka zmarłemu jej mężowi. Booz nie tylko nie był najbliższym krewnym, ale będąc bogatym, nie był zainteresowany niewielkim kawałkiem ziemi, który pozostał po Elimeleku. Noemi zauważyła jednak, że Boozowi spodobała się Rut i że nie jest on jej obojętny.
Plan Noemi
Rut chodziła do końca żniw na pole Booza zbierać kłosy. Nieraz ze sobą rozmawiali. Boozowi coraz bardziej podobała się młoda Moabitka – niby obca, z innego narodu, a obyczajami tak bliska. Stara kobieta wymyśliła więc chytry plan, by ich skojarzyć. Pewnego poranka zaczęła wtajemniczać synową. Moja córko – mówiła do Rut – czyż nie powinnam ci poszukać spokojnego miejsca, w którym byłabyś szczęśliwa? Bo czyż nie jest naszym powinowatym Booz, Booz, z którego dziewczętami ty byłaś? On to właśnie dzisiaj wieczorem ma czyścić jęczmień na klepisku. Umyj się i namaść, nałóż na siebie swój płaszcz i zejdź na klepisko, ale nie daj się jemu poznać, dopóki nie skończy jeść i pić. A kiedy się położy, ty zauważywszy miejsce jego spoczynku, wyjdziesz, odkryjesz miejsce przy jego nogach i położysz się, a on sam wskaże ci, co masz czynić. Plan Noemi był niesłychanie ryzykowny, narażał bowiem na szwank dobre imię Rut. Noemi jednak słusznie przewidywała, że młoda kobieta ma już zapewnione miejsce w sercu Booza i tylko kwestią czasu było to, że poprosi ją o rękę. Jak przypuszczała, istniały pewne powody, dla których dotychczas tego nie uczynił. Może były to powody rodzinne, może poważna różnica wieku, może nieśmiałość, lęk, że zostanie odtrącony, bo przecież jest bliższy krewny mający prawo do ręki Rut – któż to wie – dywagowała... Gdy jednak kobieta znajdzie się przy nim w nocy, będzie musiał się zdeklarować. Noemi liczyła zarówno na uczucia Booza, jak i na jego szlachetność, której dotąd dawał wiele dowodów. Rut była już zakochana i z chęcią posłuchała teściowej.
Rut przy Boozie
Gdy w nocy Booz się obudził poczuł, że ktoś jest przy nim. Zdumiony zapytał kto to. Ja jestem Rut – usłyszał w odpowiedzi – służebnica twoja. Rozciągnij brzeg swego płaszcza nade mną, albowiem jesteś powinowatym. Oznaczało to, że Rut prosi go, by na mocy prawa lewiratu pojął ją za żonę. Poruszony jej odwagą i uczuciem, które zdradzał jej głos, powiedział: Błogosławiona bądź moja córko przez Pana! Jeszcze lepiej niż za pierwszym razem okazałaś swoją miłość za drugim razem, gdy nie szukałaś młodych mężczyzn, biednych czy bogatych. Nie lękaj się więc, moja córko; wszystko, co powiedziałaś, uczynię dla ciebie, gdyż wie każdy mieszkaniec tego miasta, że jesteś dzielną kobietą. Jednakże, jeśli jest prawdą, że jako krewny twego męża mam prawo wykupu, to jest jeszcze krewny bliższy ode mnie. Pozostań tutaj przez noc, a rankiem, jeśli on będzie chciał wypełnić wobec ciebie swój obowiązek jako krewny twego męża, dobrze będzie, jeśli go wypełni, lecz jeśli nie będzie chciał go wypełnić, to na życie Pana, ja go wypełnię względem ciebie.
Rankiem, przed świtem, polecił jej wrócić do domu, aby nikt jej nie widział z nim i obdarzył sześcioma miarami jęczmienia dla jej teściowej. Gdy Rut wróciła do domu, opowiedziała wszystko teściowej i przekazała dar. Zadowolona z pomyślnej realizacji swego planu Noemi powiedziała synowej: Bądź spokojna moja córko […] gdyż nie spocznie ten człowiek dopóki nie zakończy dzisiaj tej sprawy.
Starania Booza
Tegoż samego dnia Booz udał się do bramy miasta, gdzie zgromadził dziesięciu świadków i zaaranżował spotkanie z człowiekiem, o którym mówił w nocy Rut. Przemówił do niego w obecności świadków w następujący sposób: Pole, które należało do naszego krewnego Elimeleka, sprzedaje Noemi, która wróciła z Moabu. Uważałem, że należy cię o tym zawiadomić i powiedzieć ci wobec tych, którzy tu siedzą i wobec starszyzny mojego narodu: jeśli chcesz nabyć to pole jako krewny, kupuj, a jeśli nie chcesz, daj mi znać, abym wiedział, gdyż nie ma nikogo przed tobą, kto by je mógł wykupić jako krewny, ja bowiem idę po tobie. W dniu, w którym wykupisz pole z rąk Noemi, weźmiesz również i Rut Moabitkę, żonę zmarłego, aby utrwalić jego imię na jego dziedzictwie.
Człowiek ów jednak odmówił poślubienia Rut i nie skorzystał z prawa zakupu ziemi jej teścia. Zgodnie ze starożytnym obyczajem izraelskim zdjął z nogi sandał i dał go Boozowi na znak, że się zrzeka. Powiedział: Nabądź dla siebie moje prawo wykupu. Wtedy powiedział Booz do starszyzny i do całego ludu: Świadkami jesteście, że nabyłem z rąk Noemi to wszystko, co należało do Elimeleka […], a także nabyłem dla siebie za żonę, Rut Moabitkę, żonę Machlona, aby utrwalić imię zmarłego na jego dziedzictwie, aby nie zginęło imię zmarłego wśród jego braci, ani wśród jego współmieszkańców. Wy dzisiaj jesteście dla mnie świadkami tej sprawy.
Małżeństwo Booza i Rut
Niedługo potem odbyła się uroczystość weselna, w której brali udział wszyscy mieszkańcy. Rut, jako młoda małżonka, została uroczyście przeprowadzona z domu Noemi do domu Booza. Po dziewięciu miesiącach powiła syna i nadano mu imię Obed. Noemi z miłością wychowywała wnuka. Kobiety z Betlejem mówiły do niej: Niech będzie błogosławiony Pan, który nie pozwolił, aby dzisiaj zabrakło ci powinowatego z prawem wykupu [...] Zrodziła go [Obeda] dla ciebie twoja synowa, która cię kocha, która dla ciebie jest warta więcej niż siedmiu synów.
Miłość Rut do swej teściowej, jej wierność, ofiarność, skromność i dobroć zyskały dla niej błogosławieństwo Boże. Jej syn stał się na zawsze znany w Izraelu jako dziadek Dawida, pierwszego władcy całego Izraela i założyciela dynastii, z której wyszedł Król Mesjański, Jezus Chrystus.