Ewa
Jesteś wystarczająca i niczego ci nie brakuje!
Zaczęło się cudownie – dosłownie Raj na ziemi. Ewa żyła blisko Boga i w satysfakcjonującej relacji z ukochanym mężczyzną. A potem… a potem „wąż mnie zwiódł i zjadłam”. Choć po tym wydarzeniu już nic nie było takie jak dawniej, to kiedy myślę o Ewie, nie widzę na pierwszym planie ani węża, ani jabłka, ani nawet Adama. Kiedy myślę o Ewie, wyobrażam sobie, jak Bóg lepi ją z gliny. Widzę Jego ręce, które nadają kształt jej ciału, które rzeźbią jej stopy, oczy, usta. Przypominam sobie, że na zakończenie pracy Bóg ocenia swoje dzieło jako „bardzo dobre”. Ewa nie jest „tworzona”, ale „stworzona”, czyli zakończona, kompletna, wystarczająca, niczego jej nie brakuje. Wszystko, co jest w życiu najważniejsze, już otrzymała. Dlatego po pierwsze, nie musi potwierdzać swojej wartości, wchodząc w przypadkowe relacje. Po drugie, czy mogłaby nie kochać samej siebie?
I jeszcze jedna prawda o Ewie. Biblia mówi, że Bóg zbudował kobietę z żebra. Hebrajskiego słowa bana („zbudował”) Biblia będzie także używać na określenie budowania świątyni, czyli miejsca zamieszkania chwały Bożej na ziemi. Czy to nie fascynująca perspektywa? Kobieta jako świątynia, jako miejsce, które wybrał sam Bóg.
Lea
Nie musisz się porównywać!
Z Księgi Rodzaju: „Laban miał dwie córki: starszą, która nazywała się Lea i młodszą o imieniu Rachela. Lea miała smutne oczy, Rachela natomiast była zgrabna i piękna. Jakub pokochał Rachelę…”. Zdecydował też służyć Labanowi przez siedem lat, by potem ją poślubić. Jakub padł jednak ofiarą podstępu teścia i przez przypadek ożenił się ze starszą od Racheli Leą. Do tej pory nie spotkała ona kandydata na męża, a nie było zwyczaju, by młodsza córka jako pierwsza wychodziła za mąż.
Niewiele wiemy o Lei. Tym bardziej zastanawia fakt, że autor księgi wspomina, że miała smutne oczy. Pewnie był to jej znak rozpoznawczy, ale czy to dziwne? Mówiąc brutalnie: nie dość, że ojciec dał jej na imię „krowa” (tyle znaczyło imię Lea), to jeszcze żaden mężczyzna jej nie chciał. Lea czuła się wybrakowana, a każde spojrzenie na piękną siostrę sprawiało ból i budziło poczucie niesprawiedliwości: tamta jest lepsza, ładniejsza, zgrabniejsza.
Lea jest metaforą 70 procent współczesnych kobiet, które po dwóch minutach oglądania magazynów z modą i urodą czują się zawstydzone i przygnębione (badania naukowe). Lea to kobieta, która nieustannie porównuje się z innymi. Która nie potrafi się sprzeciwić i powiedzieć: „Nie muszę być taka sama jak inne”.
Rut i Noemi
Bądź prawdziwą przyjaciółką!
Nie dość, że Rut była bezdzietną wdową, to nie miała w rodzinie żadnego mężczyzny, który mógłby się nią zaopiekować: ani szwagra, ani ojca, ani teścia. Sytuacja beznadziejna, bo w tamtych czasach kobieta nie mogła sama na siebie zarabiać. Ponadto była cudzoziemką. Całym jej „bogactwem” była Noemi – teściowa, która także straciła swojego męża.
Księga Rut to cztery krótkie rozdziały. To wystarczyło, by pokazać siłę kobiecej przyjaźni. Gdy Noemi zachęca synową, aby ułożyła sobie życie na nowo, Rut odpowiada: „Nie nalegaj, abym cię opuściła i odeszła od ciebie, gdyż dokądkolwiek pójdziesz, tam i ja pójdę, gdzie ty zamieszkasz, tam i ja zamieszkam (…)”. Odważne szaleństwo lub nawet wariactwo, bo „obca kraina”, do której się udały, nie była ojczyzną Rut. Była to więc dla niej wyprawa w ciemno. Ostatecznie przyjaźń z Noemi stała się dla Rut drogą wiary, gdyż dzięki teściowej poznała Boga Izraela.
Przyjaciółki ze Starego Testamentu pytają nas, czy pamiętamy, że przyjaźń to nie tylko dar, ale również zadanie. Pokazują, że czasem w imię przyjaźni trzeba zaryzykować i postawić wszystko na jedną kartę.
Batszeba
Znam pragnienia twojego serca!
Wielu pewnie wolałoby ją wymazać z kart Pisma Świętego. Przecież to femme fatale, która zagroziła reputacji samego króla Dawida! Jednak historia Batszeby nie jest czarno-biała.
Od młodości wychowywała się w cieniu królewskiego dworu, aż została żoną Uriasza, zaufanego żołnierza króla Dawida. Z jednej strony wiązało się to ze społecznym prestiżem, z drugiej dla Uriasza ważniejsze były zobowiązania wobec króla niż żona. Batszeba czuła się osamotniona i odtrącona. Była żoną, ale jakby nie miała męża…
Pewnego dnia Dawid zobaczył ją podczas kąpieli. Wezwał ją do siebie, „a gdy przybyła do niego, spał z nią”. Pogmatwana historia: Batszeba zaszła w ciążę, Dawid przyczynił się do śmierci Uriasza i poślubił kochankę. By jednak odpokutował swój grzech, Bóg sprawił, że jego syn umarł.
Nie usprawiedliwiam Batszeby, ale wiem, że to właśnie ona jest tak bardzo bliska wielu kobietom: zapomnianym żonom, niedocenianym i jakby niewidzialnym. Batszeba to prawda o kobiecym sercu, które tak bardzo potrzebuje uwagi, poświęconego czasu, empatii. Zwłaszcza wtedy, gdy kocha…
Batszeba to także obraz Bożej miłości i w pewnym sensie sakramentu pojednania. Gdy wydaje się, że po śmierci syna już nic nie łączy jej z Dawidem, Bóg obdarza ich kolejnym synem – i to jakim! Imię Salomon nawiązuje do pokoju i pojednania. To dowód na to, że Bóg wybacza.
Estera
Zmieniaj to, co możesz, a resztę zostaw Bogu!
Estera należy do haremu perskiego władcy, jest młoda i piękna. Nie powinna się wychylać i interesować sprawami dworu, lecz być jego ładną ozdobą. Niespodziewanie jednak Estera zostaje… królową. Mimo osamotnienia w wierze, pozostaje wierna Prawu Mojżeszowemu. Pewnego dnia dowiaduje się, że z rozkazu króla naród żydowski ma spotkać zagłada. Zginą więc wszyscy jej bliscy, a może i ona sama – przecież jest Żydówką, a rozkaz króla to rozkaz. Z początkowego odrętwienia wyrywają ją słowa żydowskiego opiekuna, Mardocheusza: „A kto wie, czy nie ze względu na tę właśnie chwilę dostąpiłaś godności królowej?”.
Estera zarządza trzydniowy post. Jej modlitwa jest przepiękną pieśnią zaufania Bogu. „A mnie, Królu bogów i Władco wszystkich panujących, dodaj odwagi! Włóż w moje usta właściwe słowa w obecności lwa i odmień jego serce (…). Ty wiesz o moim udręczeniu, że brzydzę się znakiem mego wywyższenia [koroną – przyp. MGN], który w dniach mych publicznych wystąpień noszę na głowie”.
W historii Estery porusza jej aktywność, kreatywność i energia wobec spraw, na które ma wpływ. Gdy może działać, nie chce siedzieć cicho jak mysz pod miotłą, ale idzie do króla i dyskutuje. Z drugiej strony wie, że nie jest wszechmocna, ale tam, gdzie ona nic nie wskóra, jest pole Bożego zasięgu. I co najważniejsza, potrafi odróżnić własne strefy wpływów od Bożych.
Inspiracją do niektórych rozważań była książka Marii Miduch Kobiety, które kochał Bóg, Wydawnictwo WAM 2018