Z biskupem Tadeuszem Pieronkiem rozmawia Adam Suwart
Jak Ksiądz Biskup ocenia bardzo trudną sprawę lustracyjną, która ostatnio dotyka już nie tylko tak zwanych elit politycznych, ale także Kościoła, a nawet niektórych jego czołowych hierarchów?
– Jest to potężny temat i lepiej zmierzać ku wyciszeniu całej tej problematyki niż jej rozdmuchiwaniu. Mój pogląd w tej sprawie – jak sądzę – bardzo różni się od przekonań tych, którzy samozwańczo garną się do przeprowadzania lustracji. Szczególnie w takiej formie, która z punktu widzenia prawa nie ma podstaw, a z punktu widzenia moralnego jest bardzo poważnym nadużyciem.
W nauce historii nie ma narzędzi do tego, by dokonywać ocen prawnych i moralnych. Historyk ma opisać, a jeśli już wyciąga wnioski, to w taki sposób, aby nie stawał się sędzią. Jeżeli w procesie lustracyjnym – tak, jak był on usankcjonowany przez przepisy ustawy lustracyjnej – można było oskarżyć człowieka, czyli często odebrać mu dobre imię, do którego ma absolutne i podstawowe prawo; jeżeli można było pozbawić go de facto prawa do obrony, to jest prawa, które leży u podstaw cywilizacji prawnej świata; jeżeli odrzuca się domniemanie niewinności; jeżeli można było temu człowiekowi robić to wszystko tylko dlatego, że przyjęto jako naczelną zasadę, że cel uświęca środki – to ja nie chcę takiej lustracji! Nie jest to bowiem droga do prawdy. Jeżeli w procesie pomija się powszechnie przyjętą zasadę przedawnienia, to razem ze wszystkimi poprzednimi zarzutami widzę w lustracji w takiej formie, w jakiej bywa ona realizowana, naruszenie podstawowych kanonów sprawiedliwości. Jest to dzicz!
Użył Ksiądz Biskup nawet kiedyś sformułowania: „Gangsterski świat ubrany w szatę sprawiedliwości”.
– Tak jest. Lustracja w całym swoim wymiarze jest instrumentem czysto politycznym i to nie do stworzenia płaszczyzny porozumienia, nie do budowania; jest narzędziem do niszczenia, do społecznego eliminowania ludzi. My, jako ludzie wierzący, mamy się pod tym podpisać? A gdzie kwestia wybaczenia, która jest elementem najbardziej podstawowym w całym chrześcijaństwie? Chrystus umarł na Krzyżu przecież właśnie po to, abyśmy mogli wydobyć się ze zła, z grzechu…
Ekscelencjo, jednak do wybaczenia – także w podstawowym wymiarze chrześcijańskim – potrzebna jest chyba skrucha penitenta, a przedtem szczere wyznanie win.
– Kościół ma do takich spraw najdoskonalsze metody, a więc sakrament pokuty, a nie samozwańcze trybunały i ich inkwizytorów. Kościół po Soborze Watykańskim II zrezygnował w zasadzie z prawa karnego. Ma system przywracania wiernych do wspólnoty poprzez pokutę i za pomocą metod raczej duchowych niż kar czy wtrącania ludzi w pułapkę ostracyzmu. Jeśli rezygnujemy z takiej mentalności tylko dlatego, że mamy jakieś mniej lub bardziej ukryte cele polityczne, albo jakąś dziką żądzę zemsty, odwetu, to może nas to wyprowadzić tylko na bardzo niebezpieczne manowce. Nie neguję potrzeby wyznania win. Jestem człowiekiem wiekowym i pamiętam procesy pokazowe z czasów stalinowskich. I jeżeli widzę w Nowej Hucie, że solidarnościowcy zapędzają w kozi róg swojego kolegę, który na nich donosił (a był szantażowany przez SB, która groziła jego rodzinie) i każą mu publicznie składać wyznania i ekspiacje, to mam bardzo przykre skojarzenia. Nie jest to metoda oczyszczenia. Jest to sposób niszczenia ludzi.
Może więc Kościół powinien pomagać wiernym w dochodzeniu do tej doskonałości wybaczania, także swoim własnym przykładem?
– Cały czas Kościół się o to stara i myślę, że w tych ostatnich miesiącach trochę się w tym pogubił. Dlatego, że przeciwstawić się tak szalonej fali medialnej i powiedzieć „nie”, to jest niezmiernie trudne i popełnione błędy trzeba będzie długo odrabiać. Myślę, że jeszcze przez parę miesięcy potrwa, tak zwana lustracja w Kościele, która – jeśli została przez kogoś wymyślona – to jest błędna już u swych podstaw. Kościół się oczyści! Świat pozostanie brudny i będzie się czyścił przez następne lata. Bo przecież ta cząstka Kościoła, którą jest duchowieństwo to tylko mały procent całego społeczeństwa, które było pogrążone i ubrudzone we współpracy z aparatem komunistycznym o wiele głębiej. To, że pluje się dziś na biskupów i księży, to poniekąd normalne – Chrystus też był opluwany.
Czy Ksiądz Biskup czytał niedawno wydaną książkę księdza Isakowicza-Zaleskiego?
– Nie czytałem.
A czy zamierza przeczytać?
– Przerzucę.