Strugałem już od dziecka, jednak tak na poważnie, zawodowo, zajmuję się rzeźbieniem w drewnie lipowym i topoli od ponad 30 lat. Najpierw fascynowały mnie ptaki, czasami przydrożne kapliczki, zaś od ośmiu lat domeną mojej pasji jest „Pan Tadeusz”. To właśnie sceny z Mickiewiczowskiego eposu urzeczywistniam w drewnie.
Jestem taką niespokojną duszą, zawsze coś musiałem robić, czegoś szukałem i chyba dlatego rzeźbię. Zacząłem od ptaków, które przyciągają swoim pięknem i żal oglądać je wypchane na wystawie. W mojej okolicy można spotkać ponad sto osiemdziesiąt gatunków, nie mówiąc o tych, które są tu tylko przelotem. Dzięki lekturze i opinii znawców tematu nauczyłem się przedstawiać je w naturalnych rozmiarach i kolorach, niejako „zatrzymując” w drewnie ich zachowania. Z czasem kolekcja tak się rozrosła, że postanowiłem zaadaptować starą stodołę na galerię, w której na dwóch poziomach umieściłem rzeźby ptaków, eksponując ich naturalne środowisko.
Rzeźbię także kapliczki przydrożne. W dzieciństwie spytałem mojego ojca, dlaczego w przydrożnym lesie posadzone są kwiaty. Wyjaśnił mi, że kiedyś w tym miejscu był krzyż. Od tego czasu marzyłem o tym, by postawić tam kapliczkę. To marzenie spełniłem po latach, umieszczając tam samodzielnie wykonaną kapliczkę św. Franciszka, który przecież tak bardzo kochał przyrodę. Rekonstruuję zwłaszcza te – zdewastowane w czasie II wojny światowej lub te, które nadwerężył ząb czasu. Wiele jest jeszcze w naszej gminie miejsc, gdzie niegdyś one stały, a dziś pozostało po nich puste miejsce. Obecnie państwo nie sprzeciwia się stawianiu kaplic, kiedyś – jak nam wiadomo – było inaczej. Myślę, że pokuszę się jeszcze o wykonanie kilku kapliczek.
Moja przygoda z rzeźbą zaczęła się od ptaków, ale na nich nie skończyłem. „Panem Tadeuszem” zajmuję się od ośmiu lat. Fascynacja rozpoczęła się oczywiście od książki. Najbardziej ujęła mnie przedstawiona w niej „stara polskość”, tradycja, cały ten staropolski klimat. Jestem takim lokalnym patriotą. Obecnie rzeźbię dwudziestą piątą płytę obrazującą scenę grzybobrania. Każda z nich ma wymiar 200x200cm, a na jedną księgę w mojej ekspozycji składają się trzy płaskorzeźby. Zamierzam bowiem przedstawić „Pana Tadeusza” w formie swoistego tryptyku. Przeszło połowa dzieła już została wykonana i coraz bardziej kurczy się miejsce w mojej małej pracowni. W sumie ekspozycja będzie miała ponad 90 m długości i ubogaci ją sto dwadzieścia figur. Nie rzeźbię ich samodzielnie. Powstają one podczas organizowanych przeze mnie ogólnopolskich plenerów rzeźbiarskich pt. „Pan Tadeusz”, w których biorą udział starsi i młodsi artyści. Zapraszam też kolegów z kraju i zagranicy, np. z Litwy, Ukrainy i Białorusi. Już zdążyłem zarazić ich tym tematem. Są to ludzie, którzy po prostu czują „Pana Tadeusza”. Jedną tylko figurę rzeźbię celowo sam, aby dotrzymać towarzystwa kolegom i gościom. Cała ekspozycja płaskorzeźb i figur będzie umieszczona w swoistym dworze o powierzchni 200 metrów kwadratowych, którego budowa ma rozpocząć się w tym roku. Będzie to ekspozycja stała, bez możliwości przenoszenia jej w inne miejsca. Latem organizuję już jedenasty plener i przyznaję, że jest to zawsze piękny czas. Można spotkać się z ludźmi oraz pójść za tym, co rozwija i daje radość.
Marian Murek mieszka w Górsku – małej malowniczej miejscowości leżącej 30 km od Leszna. Oprócz pasji związanej z rzeźbiarstwem, galerią i „Panem Tadeuszem”, prowadzi też gospodarstwo agroturystyczne. Rzeźbiarską pasją „zaraził” też swojego syna.