W gmachu Kurii Diecezjalnej w Bydgoszczy odbyła się 6 grudnia dyskusja, którą zatytułowano „Kryzys współczesnej rodziny”. Gościem bp. Jana Tyrawy był znany wykładowca z zakresu m.in. socjologii rodziny, prof. Piotr Kryczka.
Po wygłoszonym wykładzie przedstawiciele różnych grup i zawodów prowadzili rozmowę z pracownikiem Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Spotkania z ludźmi świata nauki i kultury odbywają się z inicjatywy ordynariusza diecezji bydgoskiej. Zawsze cieszą się ogromnym zainteresowaniem.
Argumenty za kryzysem
Temat „Kryzys współczesnej rodziny” wywołał na sali wiele emocji. Zdaniem prof. Kryczki, odpowiadając na pytanie, czy mamy do czynienia z kryzysem współczesnej rodziny, należy rozważyć wiele kontekstów. – Jeżeli kryzys potraktujemy jako pewną kategorię, nie tyle diagnostyczną, co oceniającą, to musimy odnieść go do pewnych modeli. Dopiero wtedy, w pewnych segmentach życia rodzinnego, możemy mówić o kryzysie – powiedział. Socjolog wymienił kilka przyczyn, które niewątpliwie wpływają na zły stan rozwoju rodziny. – Mam na myśli ujemny przyrost naturalny, rozpad związków małżeńskich oraz rosnącą, ale znacznie mniejszą niż w innych krajach, liczbę rozwodów. Rocznie na ponad dwieście tysięcy zawieranych związków, ponad czterdzieści tysięcy się rozpada. To sporo – stwierdził. Rozwody niosą duże przeżycia traumatyczne porównywalne ze śmiercią bliskiej osoby. O takim wydarzeniu człowiek nigdy nie jest w stanie zapomnieć. Nie mówiąc o dzieciach, które są największymi ofiarami rozwodów – powiedział.
Brak jednoznacznej odpowiedzi
Naukowiec wskazał również na elementy, które przemawiają przeciwko kryzysowi współczesnej rodziny. – Jeśli zauważymy, że 80 proc., a w niektórych populacjach 90 proc. ludzi deklaruje chęć wspólnego życia, zawarcia małżeństwa oraz założenia rodziny, to wówczas nie będziemy mogli mówić o kryzysie. Mam również na myśli przekorne stwierdzenie, które nie mieści się w katolickiej wizji małżeństwa. Jeśli przyjmiemy, że ludzie się rozwodzą po to, aby wstępować w kolejne związki małżeńskie, to jest to dowodem na to, że małżeństwo i rodzina są nadal atrakcyjnymi instytucjami – powiedział. Na zakończenie prof. Kryczka stwierdził, że nie ma jednoznacznej odpowiedzi na pytanie czy jest kryzys, czy go nie ma. – Myśląc o tym, rozważając ten problem, musimy zawsze go odnosić do pewnego modelu, wzorca, ideału. Znacznie częściej możemy mówić o kryzysie współczesnej rodziny w kontekście katolickiego modelu małżeństwa, zwłaszcza w aspekcie trwałości związku. Natomiast trzeba bardziej ostrożnie formułować te tezy, odnosząc się do modelu świeckiego – stwierdził.
Problem pojęcia osoby
Zdaniem bp. Jana Tyrawy na kryzys współczesnej rodziny wpływa jeden bardzo znaczący czynnik. – Zgubiliśmy rozumienie osoby. Nie myślimy kim powinien być człowiek jako osoba. Mówimy o podmiocie, który rozumiemy jako monadę, jednostkę, która jest zamknięta sama w sobie i wszystko do siebie odnosi. I dlatego mamy problem z singlami, są roztrzaskane więzy społeczne i rodzinne – powiedział. Ordynariusz podkreślił, że powinniśmy powrócić do rozumienia osoby, która się realizuje tylko poprzez bezinteresowny dar z siebie samego. – Dopiero takie rozumienie osoby pomoże nam nie tylko budować dobrą rodzinę, ale odbudowywać jakiekolwiek więzy społeczne, w których człowiek się realizuje – stwierdził.
Głos w dyskusji zabrali m.in. urzędnicy, prawnicy, nauczyciele, członkowie duszpasterstwa rodzin i naukowcy. Podczas spotkania skrytykowano również politykę prorodzinną państwa, która sprowadza się tylko do doraźnej pomocy.
Kolejne spotkanie zaplanowano już na początku przyszłego roku.