Swoja grą chcę cieszyć innych
Marcin Jarzembowski
Fot.
O talencie, muzyce, sukcesie i życiu rodzinnym z Rafałem Blechaczem, zwycięzcą XV Konkursu Chopinowskiego, rozmawia Marcin Jarzembowski
Czy zdążyłeś się nacieszyć nagrodami i zaszczytami, które spadły na Ciebie w tak krótkim czasie?
Prawdę powiedziawszy, nie miałem czasu, aby nacieszyć się tym sukcesem. Dopiero kiedy wróciłem do domu, mogłem odpocząć po konkursie, cyklu...
O talencie, muzyce, sukcesie i życiu rodzinnym
z Rafałem Blechaczem, zwycięzcą XV Konkursu Chopinowskiego,
rozmawia Marcin Jarzembowski
Czy zdążyłeś się nacieszyć nagrodami i zaszczytami, które spadły na Ciebie w tak krótkim czasie?
– Prawdę powiedziawszy, nie miałem czasu, aby nacieszyć się tym sukcesem. Dopiero kiedy wróciłem do domu, mogłem odpocząć po konkursie, cyklu koncertów i wielu wywiadach. Wtedy na spokojnie przesłuchałem wszystkie nagrania oraz przeczytałem prasę, w której tak wiele o mnie pisano. Nie robiłem tego w trakcie trwania konkursu, ponieważ chciałem się wyłączyć i skupić tylko na swoim programie.
Skąd wzięła się miłość do muzyki? Czy to cecha nabyta, czy wrodzona?
– Wydaje mi się, że jest to cecha wrodzona. Miałem to szczęście, że wcześniej na fortepianie uczył się grać brat mojego taty, który do dzisiaj jest wielkim miłośnikiem muzyki poważnej. Wiem także, że dziadkowie grali na różnych instrumentach. Rodzinne muzykowanie było zawsze obecne w naszym domu. Może nikt nie uczył się grać profesjonalnie, ale muzyka była cały czas obecna. Był również instrument. Rodzice opowiadali mi, że lubiłem podchodzić do pianina i grać melodie ze słuchu – najczęściej kolędy oraz pieśni kościelne.
Pamiętasz swój pierwszy występ?
– Oczywiście. Był to koncert popisowy uczniów ogniska muzycznego w Nakle, do którego uczęszczałem przez rok. I to był mój pierwszy występ. Miałem wtedy niespełna sześć lat. Natomiast pierwszy – już poważniejszy – odbył się w 1994 roku, kiedy pojechałem na konkurs ogólnopolski do Warszawy. Miałem dziewięć lat i zdobyłem wyróżnienie.
Jakie miejsce zajmuje w Twoim sercu Pan Bóg?
– Pan Bóg jest na pierwszym miejscu. Najpierw powinienem podziękować Jemu, następnie rodzicom, pani profesor i pozostałym ludziom. To Pan Bóg obdarzył mnie talentem, a ja staram się go rozwijać. Mam nadzieję, że z Bożą pomocą będę dalej prowadzony i będę swoją grą cieszył innych.
Oprócz talentu, na sukces składa się ciężka praca. Ważną rolę odgrywają też ludzie, których spotykasz na swojej drodze. Kogo mógłbyś wymienić z grona tych, którzy wiernie przy Tobie trwają?
– Oczywiście, są to rodzice. Oni od początku mojej edukacji muzycznej starali się tak mi pomagać, zrozumieć moje potrzeby oraz stworzyć spokojną atmosferę, abym mógł poświęcić się pracy, temu co najważniejsze, czyli pasji i muzyce. Jestem im za to bardzo wdzięczny. Do grona tych osób z pewnością należy też profesor Katarzyna Popowa-Zydroń, która w znakomity sposób przygotowała mnie do wielu konkursów. No i wszyscy pozostali – bardzo życzliwi ludzie, którzy podczas konkursu kibicowali mi oraz wspierali modlitwą.
Jak w tym nawale obowiązków, studiów, podróży, koncertów znajdujesz czas dla siebie i najbliższych? Na wspólny obiad, spacer…
– Po konkursie nie miałem nawet czasu na obiad. Moje posiłki ograniczały się do śniadania i kolacji. Ostatni okres po konkursie był bardzo pracowity. Mam na myśli tournée, które musiałem odbyć. Dzięki temu znam prawie wszystkie filharmonie w Polsce. Nastał jednak taki czas, w którym chciałem pobyć tylko z rodziną – były to święta Bożego Narodzenia. Bardzo na nie czekałem. Chciałem choć na chwilę wrócić do swojej oazy spokoju.
Czy poza muzyką jest miejsce na inne zainteresowania? Co jeszcze pasjonuje Rafała Blechacza na tyle, że odchodzi od fortepianu?
– Jest parę takich ciekawostek. Jednak muzyka prawie całkowicie wypełnia moje życie. Kiedy nie gram na fortepianie, to lubię pograć na organach czy posłuchać muzyki. Lubię również przeczytać dobrą książkę oraz obejrzeć film w telewizji, ale pod warunkiem, że jest dobry.
Kompozytorzy, którzy są dla Ciebie prawdziwym wzorem pracy i życia, to...
– Mam wielu ulubionych kompozytorów. Ważne miejsce w moim życiu i sercu zajmuje Fryderyk Chopin. Lubię grać Mozarta. Jednak zacząłem od Jana Sebastiana Bacha i miłość do niego pozostała. On jest znakomitym przykładem całkowitego oddania się muzyce i Panu Bogu, bo jak sam wielokrotnie powtarzał, pisał dla Boga.