Logo Przewdonik Katolicki

Kościół broni wolności

Maciej Gładysz
Fot.

Z abp. Henrykiem Hoserem, sekretarzem pomocniczym Kongregacji Ewangelizacji Narodów w Watykanie i przewodniczącym Papieskich Dzieł Misyjnych, rozmawia Maciej Gładysz (Radio Emaus) Przyjechał Ksiądz Arcybiskup do Poznania z okazji kolejnego, już 80. Tygodnia Misyjnego. Dlaczego misje są wciąż tak ważne dla Kościoła? Odpowiedź jest chyba zupełnie oczywista. Kościół jest...

Z abp. Henrykiem Hoserem, sekretarzem pomocniczym Kongregacji Ewangelizacji Narodów w Watykanie i przewodniczącym Papieskich Dzieł Misyjnych, rozmawia Maciej Gładysz (Radio Emaus)

Przyjechał Ksiądz Arcybiskup do Poznania z okazji kolejnego, już 80. Tygodnia Misyjnego. Dlaczego misje są wciąż tak ważne dla Kościoła?
– Odpowiedź jest chyba zupełnie oczywista. Kościół jest z natury misyjny, istnieje i został powołany dla misji. Słowa Pana Jezusa: „Idźcie na cały świat i nauczajcie wszystkie narody, chrzcząc je w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego” są zupełnie jednoznaczne i na wszystkie czasy wyznaczają rolę i misję Kościoła.

Kiedy mówimy o misjach, pierwsze skojarzenia to Afryka, Azja, Ameryka Południowa. Czy o misjach nie powinniśmy jednak mówić w szerszym wymiarze?
– To bardzo złożone zagadnienie. Statystycznie biorąc, kraje pozaeuropejskie i pozaamerykańskie są w większości niechrześcijańskie. Natomiast Europa, Ameryka Północna i Południowa mają przeważający procent chrześcijan. To jest pierwsza obserwacja. Druga jest taka, że tak zwane kryterium terytorialne misji traci w tej chwili na ostrości w związku z procesami, jakie zachodzą w ludzkiej świadomości i religijności. Nasilają się procesy dechrystianizacyjne. W krajach tradycyjnie chrześcijańskich liczba osób niewierzących wzrasta. Co więcej, zdarza się, że są to osoby ochrzczone. Wydaje mi się, że kryterium misji powinno odnosić się przede wszystkim do tej grupy ludzi, która nie została jeszcze dotknięta Dobrą Nowiną, która nie weszła w kontakt z przesłaniem, które niesie Kościół.

Porozmawiajmy o krajach afrykańskich i azjatyckich. To tam głównie koncentruje się działalność misyjna. Ksiądz Arcybiskup sam był misjonarzem w tych częściach świata i zna to wszystko od podszewki. Jakie są największe problemy Kościoła w tych krajach?
– Kościoły w krajach Afryki i Azji – a dodajmy do tego jeszcze Oceanię, która też jest takim obszarem misyjnym w klasycznym tego słowa znaczeniu – to Kościoły, które rzeczywiście nie są jeszcze całkowicie samodzielne. Nie mają dostatecznie wykształconych kadr, by zapewnić formację chrześcijańską na ogólnym poziomie albo formację katechetów czy kleryków w seminariach duchownych. Nie zawsze są to Kościoły samodzielne pod względem materialnym, gdyż istnieją w krajach bardzo słabo rozwiniętych lub rozwijających się. Dlatego tak ważna jest ta międzynarodowa solidarność misyjna, która pozwala pomagać Kościołom młodym.

Jaki wpływ na pracę misjonarzy mają różnice kulturowe, które wstępują na przykład między Europą i Afryką?
– Mentalność europejska jest ukształtowana przez cywilizację i kulturę chrześcijańską. Natomiast w krajach misyjnych sytuacja jest bardzo różna. Afryka na przykład nie ma wielkich ukonstytuowanych własnych religii. To są wierzenia, które nie są strukturalnie rozwinięte i które w pewnym stopniu ułatwiają przekaz ewangeliczny w porównaniu z krajami Azji, w których mamy do czynienia z buddyzmem czy konfucjanizmem. Gdy chodzi o kraje arabskie, w których wyznaje się islam, to kontakty z tymi narodami czy społeczeństwami mają zupełnie inny charakter. Trzeba jednak pamiętać, że ewangelizacja nigdy i nigdzie nie będzie łatwa. Ona jest zawsze trudna, gdyż trudne są wymagania, jakie stawia nam Chrystus.

Zdajemy sobie sprawę, że ewangelizacja jest jednocześnie dialogiem kultur. Wiemy, że wprowadzenie małżeństwa monogamicznego w społeczeństwie, gdzie istnieje poligamia, jest szokiem kulturowym. Ale przecież nawet w wielu sytuacjach przywołanych w Starym Testamencie mieliśmy tego typy trudności. Pamiętajmy, że przekaz Ewangelii to nie tylko przekaz słowny treści katechetycznych, ale również działanie łaski Bożej, która wewnętrznie przemienia człowieka. Zawsze uderzało mnie, że w Afryce chrześcijanie pierwszego pokolenia byli niezwykle radykalni w swoich postawach ewangelicznych. Właśnie z tamtego okresu mamy pierwszych męczenników w Ugandzie. To byli młodzi chłopcy, którzy sprzeciwili się m.in. praktykom homoseksualnym, które dzisiaj w Europie próbuje się nam czasami narzucić.

Co dla Księdza Arcybiskupa było największym zaskoczeniem w Afryce?
– Na misje wyjechałem w 1975 roku. Moim pierwszym odkryciem było to, że natura człowieka jest wszędzie taka sama, a różnice, jakie między nami istnieją, dotyczą kultury, z której wyrośliśmy i mentalności, z którą się związaliśmy. Orędzie chrześcijańskie jest skierowane do wszystkich ludów i narodów. Natura, która jest wspólnym mianownikiem naszego odniesienia do człowieka, pozwala każdemu na przyjęcie tego orędzia.

Misje w krajach afrykańskich to chyba jednak nie tylko ewangelizacja, ale też często praktyczna pomoc i codzienna praca na rzecz tych ludzi?
– Misjonarz jest tym, który organizuje całe życie człowieka. Nie tylko jego wymiar, choć właśnie ten wymiar duchowy jest niejako motywem i uzasadnieniem zaangażowania misjonarzy w sprawy wychowania, szkolnictwa, opieki zdrowotnej i społecznej. Motywacja tego działania jest znowu głęboko ewangeliczna. Jeżeli ludzie to zrozumieją, to mają wówczas ogromny szacunek dla Kościoła.

W krajach azjatyckich, arabskich misje wymagają chyba szczególnej wrażliwości. Zwłaszcza jeśli popatrzeć na ostatnie stosunki panujące między islamem a chrześcijaństwem.
– Jest duża różnica w relacjach z islamem i innymi wielkimi religiami. W krajach azjatyckich chrześcijanie są zawsze mniejszością. Rola społeczna religii niechrześcijańskich w krajach azjatyckich jest nieporównywalnie większa. A jednak wszyscy – bez względu na religię, do której należą – niezwykle sobie cenią szkoły katolickie. Podobnie jest, gdy chodzi o opiekę zdrowotną czy społeczną Kościoła. Najlepszym przykładem jest działalność Matki Teresy z Kalkuty, która wprost nie zajmowała się ewangelizacją. Ona ewangelizowała przez postawę miłości, opieki, pochylenia się nad człowiekiem cierpiącym, umierającym czy potrzebującym. W Indiach trudno nazwać chrześcijaństwo nową religią. Istnieje tam świadomość, że Kościół został założony przez apostołów, św. Tomasza i św. Bartłomieja. Wielkim momentem w ich historii była działalność św. Franciszka Ksawerego.

Gdy jednak chodzi o islam, sytuacja jest niezwykle trudna. Prawie nie do pomyślenia były nawrócenia z islamu na chrześcijaństwo. Islam traktuje chrześcijaństwo jako religię przebrzmiałą.Tak jak dla nas religia mojżeszowa jest etapem do religii bardziej doskonałej, tak dla muzułmanów chrześcijaństwo jest etapem i uważają, że najbardziej nowoczesnym wyrazem religii jest właśnie islam. Wiadomo, że za apostazję, czyli odejście od wiary, grożą w islamie bardzo ciężkie kary. W tamtejszym systemie teokracji, opartym na kontroli społecznej nad wiernymi, przejścia z islamu na chrześcijaństwo były bardzo trudne. A jednak od mniej więcej 15 lat zauważa się, zwłaszcza w Afryce Północnej, że wyznawcy islamu coraz częściej proszą o chrzest. Często dokonuje się to jednak w sposób dyskretny, by oszczędzić prześladowań neofitom.

W przypadku islamu trzeba chyba jednak zachować szczególną wrażliwość. Wiele osób zastanawia się, o czym można, a o czym nie wolno mówić, by nie zaogniać i tak już bardzo napiętych stosunków między islamem a chrześcijaństwem.
– Oczywiście są sytuacje, gdzie ze względu na ostrożność wymaga się powstrzymania od niektórych słów czy gestów, ale z drugiej strony musimy domagać się wszędzie w świecie wolności sumienia. Religia nie jest problemem nakazu administracyjnego. Kościół bardzo mocno obstaje przy postulacie wolności sumienia. Jeśli ktoś w wolny sposób zmienia religię czy wyznanie, jest to jego święte prawo. Również to prawo przysługuje tym, którzy odchodzą z Kościoła katolickiego i Kościół nie będzie nigdy prześladował tych, którzy odeszli. Oczywiście jest zawsze gotów ich przyjąć z powrotem. Wydaje mi się, że zdobyczą współczesnego, nowoczesnego świata powinno być zagwarantowanie wolności sumienia.

Abp Henryk Hoser w 1966 r. ukończył studia lekarskie w Akademii Medycznej w Warszawie. W 1968 r. jako lekarz medycyny wstąpił do księży pallotynów. Pallotyńską pierwszą profesję złożył w 1970 r. W Wyższym Seminarium Duchownym w Ołtarzewie, jako alumn, był współtwórcą Grupy Misyjnej, istniejącej nieprzerwanie do dziś. Święcenia kapłańskie przyjął 16 czerwca 1974 r. w Ołtarzewie z rąk bp. Władysława Miziołka. Ks. Hoser w sierpniu 1974 r. wyjechał z Polski, aby przygotować się do pracy misyjnej w Afryce, przechodząc jednocześnie kursy języka rwandyjskiego oraz chorób tropikalnych. W 1975 r. podjął pracę misyjną w Rwandzie, która trwała do 1993 r. W latach 1981-1988 pełnił urząd przełożonego Delegatury Rwandyjskiej, zaś od 1988 r. do 1991 r. superiora Regii Rwandyjskiej. Ks. Hoser w kwietniu 1994 r. został powołany na stanowisko wizytatora apostolskiego w Rwandzie z zadaniem pomocy w życiu kościelnym i religijnym po wojnie pomiędzy plemionami Hutu i Tutsi. W latach 1996-2003 pełnił funkcję przełożonego pallotyńskiej Regii Miłosierdzia Bożego we Francji.

22 stycznia 2005 r. ks. Henryk Hoser został mianowany przez Papieża Jana Pawła II arcybiskupem tytularnym Tepelty oraz sekretarzem pomocniczym watykańskiej Kongregacji Ewangelizacji Narodów i przewodniczącym Papieskich Dzieł Misyjnych.

Sakrę biskupią przyjął 19 marca 2005 z rąk kard. Crescenzio Sepe.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki