Logo Przewdonik Katolicki

Na politycznym straganie

Artur Boiński
Fot.

Kiedy patrzę na to, co ostatnio dzieje się w polskiej polityce, nieodparcie przypomina mi się wierszyk, który czytuję córce. Zaczyna się on słowami: Na straganie w dzień targowy takie słyszy się rozmowy. I nie chodzi mi tylko o nasuwające się porównania do targów o potrzebne do rządzenia głosy. W wierszyku nie tyle bowiem mamy o transakcjach kupna-sprzedaży, co...

Kiedy patrzę na to, co ostatnio dzieje się w polskiej polityce, nieodparcie przypomina mi się wierszyk, który czytuję córce. Zaczyna się on słowami: „Na straganie w dzień targowy takie słyszy się rozmowy…”. I nie chodzi mi tylko o nasuwające się porównania do targów o potrzebne do rządzenia głosy. W wierszyku nie tyle bowiem mamy o transakcjach kupna-sprzedaży, co o waśniach pomiędzy stłoczonymi na jednej ladzie warzywami. Tam, traktowana z kpiną przez innych, kapusta puentuje trzeźwo, że „po co wasze swary głupie, wnet i tak zginiemy w zupie”. I tu paralela mi się urywa – bo cóż miałoby być ową „zupą” dla rozgorączkowanych polityków i skłóconych partii?

Teoretycznie ci, których wybraliśmy, a którzy się nie sprawdzili, powinni zostać przez nas „ugotowani” podczas kolejnych wyborów. Na to jednak, przynajmniej gdyby przedterminowe głosowanie zarządzono wkrótce, się nie zanosi. Z sondaży – nawet biorąc poprawkę na to, że ostatnimi czasy nierzadko potrafiły one rozmijać się z rzeczywistością przy urnach – wynika, że polityczny skład wybranego dziś Sejmu byłby, z pewnymi korektami na prawym i lewym skrzydle, bardzo podobny do tego, który wyłonił się jesienią ubiegłego roku.

Nie tylko „zupy” nie widać na horyzoncie, ale w stworzonym przez siebie klimacie właściwie wszystkie nasze „polityczne warzywa” więdną. Swoim postępowaniem dają argumenty tym, którzy są skłonni przypinać wszelakie łatki: liderom PiS – że nie potrafią współpracować z innymi, więc nie będzie nigdy gwarancji zrobienia tego, co zapowiadają; Lepperowi – że jest genetycznie zaprogramowanym rozrabiaką, a na próbach „cywilizowania” go można się wyłącznie sparzyć; PSL – że z każdym się dogada, kwestia tylko, za ile; PO – że nie mając wizji bycia sensowną opozycją, nie znajduje sposobu na zrealizowanie swoich pomysłów. I tak dalej, i tak dalej… Wszyscy tracą. Także, a właściwie – przede wszystkim, tracą Polacy, bo parlamentarzyści zbyt często zamiast tworzeniem sensownego prawa zajmują się gorączkowym konstruowaniem nowych politycznych układanek.

Na koniec – żeby była jasność – zastrzeżenie. Nie potępiam polityków za to, że ze sobą, czasem w sposób przesadnie barwny, kłócą się. Spór jest wpisany w istotę demokracji, jednomyślność już przerabialiśmy… Chodzi mi o to, że efektem tego sporu powinno być coś, co służy dobru kraju. A możliwość osiągnięcia takiego efektu przy obecnym politycznym układzie sił coraz trudniej dostrzec.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki