Logo Przewdonik Katolicki

Parafia długo oczekiwana

Błażej Tobolski
Fot.

Wjeżdżając do Gulcza czy to od strony Czarnkowa, czy Wielenia, natkniemy się na przydrożną kapliczkę. Tu pobożny podróżny uczyni znak krzyża lub skieruje chociaż swe myśli do Boga. Za chwilę ujrzymy również kościół parafialny pw. Świętych Apostołów Piotra i Pawła. Z miejscowości Gulcz do sanktuarium Matki Bożej Królowej Rodzin w Lubaszu jest kilkanaście kilometrów. Tę...

Wjeżdżając do Gulcza czy to od strony Czarnkowa, czy Wielenia, natkniemy się na przydrożną kapliczkę. Tu pobożny podróżny uczyni znak krzyża lub skieruje chociaż swe myśli do Boga. Za chwilę ujrzymy również kościół parafialny pw. Świętych Apostołów Piotra i Pawła.

Z miejscowości Gulcz do sanktuarium Matki Bożej Królowej Rodzin w Lubaszu jest kilkanaście kilometrów. Tę drogę, wiodącą przez Puszczę Notecką, musieli pokonywać wierni z Gulcza i okolicznych wsi, ilekroć chcieli dostać się do swojego kościoła parafialnego. W czasach, kiedy trzeba było liczyć jedynie na własne nogi lub tylko na transport konny, stanowiło to poważną trudność w wypełnianiu obowiązków religijnych.

Neoromańska świątynia
W tej sytuacji mieszkańcy Gulcza zabiegali o utworzenie tu nowej parafii. Została ona ostatecznie erygowana w 1936 roku przez kard. Augusta Hlonda. W pierwszych latach jej istnienia wierni gromadzili się w kaplicy pw. Chrystusa Króla, mieszczącej się w budynku dawnego zajazdu. Dopiero po zakończeniu II wojny światowej ówczesny proboszcz, ks. Bernard Woltman, podjął starania, aby wybudować świątynię z prawdziwego zdarzenia. Nie było to zamierzenie łatwe w komunistycznej Polsce okresu stalinowskiego, kiedy otwarcie walczono z Kościołem.
Jednak w latach 1950-1953 stanął w Gulczu neoromański kościół parafialny pw. św. Apostołów Piotra i Pawła. Prace rozpoczęto od wmurowania kamienia węgielnego, pochodzącego z katedry poznańskiej, noszącej to samo wezwanie.
– Jak opowiadają starsi parafianie – relacjonuje ks. Józef Dymała, od 1983 roku proboszcz w Gulczu – pamiętający te czasy i biorący udział w budowie, było to ważne i bardzo oczekiwane przedsięwzięcie. Toteż wielu ludzi z ogromnym zaangażowaniem przystąpiło do jego realizacji. Potrzebne materiały zwożono furmankami, jak kto mógł, nawet z bardzo odległych miejsc. Wielka też była radość i duma parafian z nowej, własnej świątyni. A wybudowano ich, w tych trudnych dla Kościoła latach, zaledwie dwie w całej archidiecezji.
Konsekracji ukończonej już świątyni dokonał abp Walenty Dymek w 1953 roku.
W liczącym dziś ponad pół wieku kościele najstarszym zabytkiem jest późnobarokowy obraz Świętej Rodziny, umiejscowiony w bocznym ołtarzu. Powstał on w drugiej połowie XVIII wieku, a do Gulcza trafił z kościoła pobernardyńskiego we Wschowie. Wzrok przyciągają również swoją kolorystyką dwa wymowne witraże: w prezbiterium – przedstawiający Ducha Świętego pod postacią gołębicy – oraz nad głównym wejściem, gdzie widzimy Chrystusa w chwale królującego nad światem – nie sposób nie zauważyć go, wychodząc ze świątyni.

Ministranci i Róże
W niewielkiej, bo liczącej ok. 1100 wiernych parafii, zaangażowanie ludzi w sprawy dotyczące Kościoła, jak mówi ks. proboszcz, mający już 34-letnią praktykę duszpasterską, chyba nie zmalało od czasu budowy świątyni.
– Naprawdę podziwiam te wszystkie chęci i dobrze wykonaną pracę. O wiele spraw technicznych czy organizacyjnych nie muszę się już martwić. Wystarczy tylko, że zrodzi się jakaś potrzeba, a na pewno znajdą się wykonawcy. Dzięki temu ksiądz może bardziej poświęcić się swoim religijnym i duchowym obowiązkom. Szczególnie ważne jest to w czasie wszelkich rekolekcji lub dekanalnych spowiedzi przedświątecznych.
Wielu też parafian, choć niestety nie wszyscy, są zainteresowani pogłębianiem swojej duchowości, wiedzy i życia religijnego. Skupia ich przede wszystkim liturgiczna służba ołtarza oraz wspólnoty Żywego Różańca.
– W naszej parafii w sposób czynny w posługę ministrancką zaangażowane są 52 osoby. I rzecz ciekawa, duża jest rozpiętość wiekowa, bo służą ministranci od lat 5 do 45. To naprawdę budujący i ważny w wychowaniu, nie tylko religijnym, przykład, kiedy na Mszy św. stoi przy ołtarzu ojciec wraz z dwójką swoich synów.
Na tym polu zaangażowani są również studenci przyjeżdżający na weekendy do domów. Oni też wraz z młodszą młodzieżą uczestniczą w katechezach organizowanych dla nich przy parafii. W ten sposób próbujemy zaktywizować młodszych parafian do bardziej czynnego udziału w życiu całej wspólnoty. Wielu bowiem, rozjeżdżając się do szkół do innych miejscowości, traci z nią kontakt.
– Zawsze też, we wszystkich podejmowanych działaniach, mogę liczyć na wsparcie modlitewne Róż Żywego Różańca: 25 kobiecych, 3 męskie i 2 młodzieżowe. Ta pobożność maryjna ma swoje początki w czasach, gdy powstawała parafia. Rozbudził ją jeden z ojców rekolekcjonistów, zachęcający do tej formy oddawania czci Bogu za pośrednictwem Maryi, Matki Syna Bożego. Wspólna modlitwa, uczestniczenie w nabożeństwach czy prowadzenie adoracji Najświętszego Sakramentu ma tu więc silnie zakorzenioną tradycję wśród kolejnych pokoleń członków tych grup. A modlimy się gorąco zwłaszcza o powołania z naszej parafii. Jak dotąd dwie osoby stąd pochodzące poświęciły swoje życie Bogu: siostra, która wstąpiła do Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi oraz wyświęcony w 2002 roku salezjanin.
– Gdy wyjeżdżało się do Czarnkowa, na drugim krańcu wsi znajdowała się figura Najświętszego Serca Pana Jezusa, zniszczona doszczętnie przez okupantów. Władze komunistyczne po wojnie nie pozwoliły na ponowne jej ustawienie w tym miejscu, więc wykonaną na nowo kapliczkę przeniesiono na cmentarz. Z okazji 50-lecia parafii, przypadającego w 1986 roku, przenieśliśmy jednak figurę na jej pierwotne miejsce, tam gdzie doszukaliśmy się w ziemi pozostałości historycznych fundamentów. Gulcz jest więc, podobnie jak przed wojną, zamknięty z obydwu stron świętymi figurami – opowiada ks. proboszcz.

– Kiedy powstawała parafia, na początku wsi, od strony Roska, postawiono figurę Matki Bożej. Hitlerowcy zburzyli co prawda jej cokół, jednak sama figura ocalała, ukryta wcześniej przez tutejszych mieszkańców. W ten sposób nasza Matka Boża przetrwała wojnę, po której Jej wizerunek ustawiono na nowo w tym samym miejscu – naprzeciwko dawnej kaplicy. Tu też stoi do dziś.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki