Logo Przewdonik Katolicki

…abyśmy byli jedno

Lucyna Muniak
Fot.

Z ks. kan. dr. Zenonem Rubachem, wykładowcą teologii ekumenicznej w Prymasowskim Wyższym Seminarium Duchownym w Gnieźnie, rozmawia Lucyna Muniak Obchodzimy właśnie Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan. Wierni we wszystkich świątyniach katolickich modlą się w intencji jedności chrześcijan. Sceptycy mogą zapytać, czy tydzień ekumeniczny rzeczywiście coś zmienia w naszej świadomości? ...

Z ks. kan. dr. Zenonem Rubachem, wykładowcą teologii ekumenicznej w Prymasowskim Wyższym Seminarium Duchownym w Gnieźnie, rozmawia Lucyna Muniak



Obchodzimy właśnie Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan. Wierni we wszystkich świątyniach katolickich modlą się w intencji jedności chrześcijan. Sceptycy mogą zapytać, czy tydzień ekumeniczny rzeczywiście coś zmienia w naszej świadomości?
– Oczywiście, że zmienia. Wątpliwości, co do tego, czy sama modlitwa coś zmieni, są bezpodstawne. W chrześcijaństwie wszystkie działania muszą zaczynać się od modlitwy, muszą być wsparte szukaniem pomocy u Pana Boga. Same dobre chęci i starania ludzi nie wystarczą. Tygodnie Modlitw o Jedność Chrześcijan są niezwykle ważne zwłaszcza w takich lokalnych wspólnotach, jak nasz Kościół gnieźnieński, gdzie kontakty z innymi Kościołami są właściwie symboliczne. Gdyby nie takie inicjatywy, często do świadomości wiernych nie docierałaby w ogóle ta prawda, że Kościół jest rozbity i że chrześcijaństwo jest podzielone. Z trudem docierałaby też inna prawda, że to rozbicie stoi w sprzeczności z pragnieniem Pana Jezusa, który modlił się podczas Ostatniej Wieczerzy, aby Jego uczniowie „byli jedno”. On już wtedy przewidział, że będziemy musieli o tę jedność zabiegać, że to nie przyjdzie samo i nie będzie łatwe.

Jest już swego rodzaju tradycją, że podczas Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan na wspólnych nabożeństwach ekumenicznych gromadzą się przedstawiciele różnych wyznań. Wielu ludzi zastanawia się, dlaczego te modlitwy nie mogą odbywać się podczas Eucharystii?
– Kiedy zapoczątkowano ruch ekumeniczny, towarzyszył temu wielki entuzjazm. Uważano wówczas, że wspólne sprawowanie Eucharystii to jest doskonały punkt wyjścia to budowania tej jedności. Ale już w czasie Soboru Watykańskiego II, przy tworzeniu dekretu o ekumenizmie, okazało się, że nie jest to takie proste. We wspomnianym dekrecie określone zostało, że wspólna Eucharystia tworzy jedność, ale też oznacza jedność. Eucharystia sprawowana przez rozdzielonych chrześcijan byłaby jakimś zakłamaniem. Pokazywalibyśmy Panu Bogu, światu i sobie nawzajem, że jesteśmy jedno, podczas gdy tak przecież jeszcze nie jest. Dlatego wspólne sprawowanie Eucharystii jest punktem docelowym. Natomiast możliwe jest wspólne jej czytanie Pisma Świętego, wspólne zgłębianie tajemnic wiary i wspólne wyznawanie. Na wspólną Eucharystię musimy jednak jeszcze poczekać.

Łączy nas wiele, ale też wiele dzieli. Dlaczego tak trudna jest droga do porozumienia się Kościołów chrześcijańskich? Jakie problemy zostały już rozwiązane?
– Jedność chrześcijan była problemem od zawsze. Już w Listach św. Pawła można odnaleźć dość ostre sformułowania, świadczące o tym, że boleje on nad podziałami wśród chrześcijan. A przecież były to dopiero początki. Niebagatelne znaczenie miała później cała historia, podziały polityczne i geograficzne, a również trudności w komunikacji. To, co sformułowano i ustalono w jednym miejscu, do innych zakątków Kościoła docierało z opóźnieniem, czasami dopiero po kilku czy kilkunastu latach. Dlatego interpretacje prawd wiary były bardzo zróżnicowane. Do tego nałożyły się odrębne tradycje, odrębny sposób formułowania różnych prawd wiary, różne tradycje dyscyplinarne i teologiczne.
Rozbieżności te ujawniły się podczas schizmy Kościoła na Wschodzie i później w czasie reformacji. Odtąd szliśmy już innymi drogami. Trudno więc dziś oczekiwać, aby tak długie, samodzielne wędrowanie umożliwiało dzisiaj szybkie odnalezienie jednej, wspólnej drogi. Współczesny ruch ekumeniczny, w który Kościół katolicki włączył się bardzo aktywnie w II połowie XX wieku, próbuje przede wszystkim pokonać różne uprzedzenia, zaproponować inne podejście do siebie. Dokonuje się to na gruncie zrozumienia i wniknięcia w to, do czego doszli inni, a nie na gruncie polemiki i wytykania sobie nieścisłości i błędów czy niewłaściwej interpretacji. Jest to proces dosyć długi, ale wysiłki trzeba podejmować i efekty tych wysiłków są już dostrzegalne. Do najbardziej istotnych należy fakt, że prawie wszystkie Kościoły chrześcijańskie uznały ważność chrztu udzielonego w innych Kościołach chrześcijańskich…

Dziękuję za rozmowę.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki