Logo Przewdonik Katolicki

Wszyscy mówimy: Ojcze nasz

Bernadeta Kruszyk
Fot.

Droga ku jedności nie jest łatwa. Prócz różnic doktrynalnych, chrześcijan dzieli wiele zadawnionych niechęci i żalów, które ciągle jeszcze rodzą gorycz, nieufność i zniechęcenie. Nie wolno jednak ustawać w dążeniu do celu, bo jedność jest znakiem naszej wiary. Różnorakie spory dzieliły wyznawców Chrystusa już w starożytności. Ich przedmiotem były m.in.: kwestie dotyczące...

Droga ku jedności nie jest łatwa. Prócz różnic doktrynalnych, chrześcijan dzieli wiele zadawnionych niechęci i żalów, które ciągle jeszcze rodzą gorycz, nieufność i zniechęcenie. Nie wolno jednak ustawać w dążeniu do celu, bo jedność jest znakiem naszej wiary.

Różnorakie spory dzieliły wyznawców Chrystusa już w starożytności. Ich przedmiotem były m.in.: kwestie dotyczące dyscypliny pokutnej, roli biskupa we wspólnocie oraz ważności chrztu udzielanego heretykom. Z czasem dołączyły do nich także zagadnienia natury teologicznej. Spierano się o Boską i ludzką naturę Chrystusa, rewidowano dogmat o Trójcy Świętej, kwestionowano równość Ojca i Syna. W V stuleciu sobór w Efezie (431 r.) wykluczył ze wspólnoty Kościoła zwolenników Nestoriusza z Antiochii, który oddzielał bóstwo Chrystusa od Jego człowieczeństwa tak bardzo, że zaprzeczył Boskiemu macierzyństwu Maryi. Dwadzieścia lat później, sobór w Chalcedonie (451 r.) potępił poglądy niejakiego Eutychesa, który twierdził, że Chrystus posiadał tylko Boską naturę. W ten sposób mnożyły się nieporozumienia i podziały.

Wielkie schizmy
Do prawdziwego wstrząsu doszło jednak dopiero w XI wieku, kiedy to Wschód zerwał z Zachodem i powstał Kościół prawosławny. Niespełna pięć stuleci później, w 1517 roku były augustianin Marcin Luter przybił do drzwi kościoła w Wittenberdze 95 tez, w których potępiał szereg katolickich praktyk i nauk. Chciał reform, a doprowadził do powstania nowej wspólnoty wyznaniowej – protestantów, w której z czasem również doszło do podziałów. W XVI stuleciu od Kościoła powszechnego odłączył się także Kościół w Anglii. Do schizmy doprowadził wieloletni spór króla Henryka VIII ze Stolicą Apostolską, która nie wyraziła zgody na unieważnienie jego małżeństwa z Katarzyną Aragońską i poślubienie Anny Boleyn. W efekcie powstał Kościół anglikański, którego zwierzchnikiem jest po dziś dzień monarcha zasiadający na tronie angielskim.

Chrześcijanin mój brat
Rozdarcie Kościoła było i jest wielkim dramatem chrześcijaństwa. Jego bolesne skutki uświadomiono sobie jednak dopiero w XIX wieku, kiedy to zaczęto podejmować nieśmiałe próby przywrócenia utraconej jedności. Ich owocem było powstanie w 1948 roku Światowej Rady Kościołów, która skupia obecnie przeszło 350 różnych Kościołów chrześcijańskich z ponad 120 krajów. W Kościele katolickim momentem przełomowym w pojmowaniu ekumenizmu był z całą pewnością Sobór Watykański II (1962 -1965), który w dekrecie ,,Unitatis redintegratio” uznał, iż ruch ekumeniczny jest znakiem działania Ducha Świętego i wspieranie go należy do najważniejszych zadań Kościoła katolickiego. Zdanie to było i jest realizowane na wielu polach. W ostatnim czterdziestoleciu nie brakowało gestów czynionych na rzecz pojednania przez kolejnych papieży, zwłaszcza przez Jana Pawła II, któremu jedność wszystkich wyznawców Chrystusa bardzo leżała na sercu. Nie brakowało także konkretnych działań, pośród których najważniejsze miejsce zajmuje oczywiście dialog i modlitwa.

Ekumeniczny chleb powszedni
Wszystkie starania podejmowane na wysokim szczeblu nie przyniosą jednak spodziewanych efektów, jeśli ekumenizm nie zagości pod strzechami. Bo czyż można się jednać, czując strach, niechęć, oburzenie, wrogość, złość... Ekumenizm nie może być pojęciem abstrakcyjnym. Musi stać się codziennością. W dążeniu do jedności potrzebne są bowiem nie tylko teologiczne dysputy, ale także praktyczne działania. Ich przykładem w archidiecezji gnieźnieńskiej może być m.in. wspólna pielgrzymka katolików i ewangelików szlakiem Ottona III, która – jak mówią organizatorzy – pozwala dostrzec wspólny fundament obu wyznań. Przykładem są także ekumeniczne nabożeństwa odbywające się w ramach kolejnych zjazdów gnieźnieńskich oraz wspólne modlitwy organizowane w parafiach m.in. w trakcie trwania Tygodnia Modlitwy o Jedność Chrześcijan. Przykładem jest wreszcie codzienny dialog żyjących obok siebie katolików, prawosławnych, ewangelików, protestantów, którzy – jak powiedział św. Augustyn – czy chcą, czy nie chcą, są naszymi braćmi i którzy przestaliby nimi być dopiero wtedy, gdyby przestali mówić: Ojcze nasz.

W całym chrześcijaństwie, mimo wszelkich podziałów, istnieje już jedność darowana przez Boga w Chrystusie, przez którego są już pośród nas aktywne „siły przyszłego świata”. Współpraca na polu ekumenicznym jest praktycznym dowodem na to, że ta jedność realizuje się aktualnie. Chrystus już teraz, a nie tylko w przeszłości i w przyszłości, wypełnia swoje dzieło przez Ducha Świętego, który uwalnia nas z podziałów zaciemniających jedność. Nadzieja wynikająca z wiary zawiera w sobie i to przekonanie, że Zbawiciel świata podczas swojego ponownego przyjścia w chwale ukaże nam pełnię tej jedności w sposób widzialny. Właśnie ta nadzieja kładzie na nas niezbywalny obowiązek podejmowania działań i modlitw w intencji skrócenia czasu naszego podziału w posłuszeństwie wobec Tego, w którym już stanowimy jedno.

Wszelkim inicjatywom, które są podejmowane na rzecz jedności, towarzyszyć musi i wiara, i nadzieja, że staną się one skuteczne bez wywoływania różnicy poglądów w sprawach zasadniczych. Nie można jednak zapominać również o tym, że wzajemna współpraca jest utrudniona przez podziały, które wskutek różnic poglądów powstają pośród nas w zagadnieniach dotyczących wiary i porządku kościelnego. Tym niemniej, dzięki ruchowi ekumenicznemu uświadamiamy sobie lepiej nasze różnice, a jednocześnie odkrywamy obszary, w których jesteśmy zgodni. Duch Święty i Słowo Boże zobowiązują nas do stałego zbliżania się z sobą w ramach służby Bogu.

Nadzieja chrześcijańska nie jest i nie może nigdy być fikcją, lecz rzeczywistością wiary, bez której nie sposób myśleć i mówić o przyszłości Kościoła jako Ciała Chrystusa. Warto jednak zawsze pamiętać, że chęć budowania jedności z innymi musi być poprzedzona wysiłkiem zaprowadzania jedności w sobie oraz jedności konkretnego człowieka ze Stwórcą.

Ruch ekumeniczny posiada swoje struktury, które spełniają rolę animatora dialogu chrześcijańskiego, lecz nie zastępują i nie wyczerpują dążeń poszczególnych i konkretnych ludzi i społeczności wierzących. W archidiecezji gnieźnieńskiej procent chrześcijan, którzy nie należą do Kościoła rzymskokatolickiego jest znikomy. Z tego powodu trudno o permanentną i wzmożoną współpracę. Tym niemniej zawsze aktualna jest modlitwa za naszych braci w Chrystusie oraz pogłębione studium na temat innych wyznań. Tegoroczne nabożeństwo ekumeniczne w katedrze gnieźnieńskiej oraz wykłady z zakresu ekumenizmu w Prymasowskim Wyższym Seminarium Duchownym i na Wydziale Teologicznym Sekcji Gnieźnieńskiej Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu są najlepszym przykładem troski lokalnego Kościoła o to, „aby wszyscy byli jedno” (J 17,21).
Ks. dr Waldemar Szczerbiński
referent ds. ekumenizmu w Kurii
Metropolitalnej w Gnieźnie

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki