Logo Przewdonik Katolicki

Sezon na turnieje

Natalia Budzyńska
Fot.

Na Polach Grunwaldu trwa właśnie walka około 1500 rycerzy inscenizuje największą wygraną w historii oręża polskiego. O sobie najczęściej mówią, że są odtwórcami historycznymi, a nie rycerzami, choć niektórzy są skupieni w Kapitule Rycerstwa Polskiego. Najczęściej nie przekroczyli trzydziestki, wiedzę na temat średniowiecza mają więcej niż szczegółową i od miesiąca...

Na Polach Grunwaldu trwa właśnie walka – około 1500 rycerzy inscenizuje największą wygraną w historii oręża polskiego. O sobie najczęściej mówią, że są odtwórcami historycznymi, a nie rycerzami, choć niektórzy są skupieni w Kapitule Rycerstwa Polskiego. Najczęściej nie przekroczyli trzydziestki, wiedzę na temat średniowiecza mają więcej niż szczegółową i od miesiąca niemal każdy weekend spędzają na turniejach. A sezon dopiero się rozpoczął.

Ich rówieśnicy wydają pieniądze na coś zupełnie innego, bo co ich obchodzą zbroje, miecze, łuki albo suknie i buty, które wyglądają jak z filmu „Robin Hood”. To oczywiście uproszczenie, bo większość strojów noszonych przez członków bractw rycerskich jest bardziej zgodna z historią niż kostiumy do niejednego filmu. Od wielu z nich nauczyciele historii mogliby się dużo dowiedzieć na temat życia codziennego w średniowieczu i to z dokładnym podziałem na czasy wczesne i późne. Wiedzą nie tylko to, czym i jak się walczyło oraz w co się było ubranym, ale co się jadło, piło, na czym się spało w zamku i podczas bitwy i jak się tańczyło. Całe ich życie kręci się wokół tego, żeby zdobyć jak najwierniejszy strój, co zresztą sporo kosztuje. Często szyją go sobie sami – i to nie tylko dziewczyny. Niektórzy wydają całe swoje pieniądze na jazdę konną, a potem na wynajęcie konia na turnieje. Ci, którzy finansowo nie mogą sobie na to pozwolić, odtwarzają kogoś z niższych warstw społecznych. Dobrze się bawią, ale dla nich to na pewno nie tylko zabawa. To styl życia, który traktują bardzo poważnie.

Rycerze i beginki
Ruch rycerski w Polsce jest dość młody. Obserwując od jakiegoś czasu jego intensywność, zdziwiłam się, że zaczął się rozwijać dopiero od połowy lat dziewięćdziesiątych. Choć pierwsze próby zorganizowania turnieju miały miejsce w 1977 roku – dyrektor zamku w Golubiu-Dobrzyniu musiał jednak zaprosić rycerzy z zagranicy, bo na miejscu ich po prostu nie było. Pierwsze bractwo rycerskie powstało prawie dziesięć lat później w ramach Klubu Polskiej Sztuki Walki Signum Polonicum w Zawierciu, a potem w Warszawie bracia Kubowicze (którzy zjeżdżali co roku na Pola Grunwaldu, gdy nikt jeszcze nie marzył nawet o inscenizacji na oczach kilkudziesięciotysięcznego tłumu) utworzyli „Teatr Walk Historycznych”. Kolejne bractwa powstawały przy zamkach i ośrodkach specjalizujących się w sztukach walki. Średniowieczne szaleństwo ogarnęło powoli całą Polskę. Dziś istnieją bractwa reprezentujące zamki, miasta, regiony, a nawet nawiązujące do własnych rzeczywistych korzeni rodowych, do postaci świętych czy reguły zakonnej. Odzwierciedla się to oczywiście w nazwach, np. Bractwo Rycerzy Ziemi Sztumskiej, Konfraternia św. Wojciecha, Bractwo Rycerzy św. Jana, Drużyna Rodowa Herbu Jelita, Bracia Herbu Gryf, Rota Pancerna Kniazia Trojdena, krzyżowcy (włączeni do Bractwa Orlich Gniazd) i templariusze.

Rekonstruktorzy
Oczywiście średniowiecze to nie tylko rycerze. Pasjonaci starają się odtwarzać wszystkie stany, bo bez tego rekonstruowana historia byłaby bardzo uboga, a turnieje nudne. Najczęściej w bractwach jest miejsce i dla dziewcząt, których obecność na turniejach i podczas późniejszej zabawy jest niezbędna, i dla niższych męskich stanów. Zdarza się, że dziewczęta same się organizują, jak w przypadku chociażby Bractwa Czarnej Róży albo Sagitta Dei – Zgromadzenia Beginek wraz z Przybocznym Rycerstwem. Potrzebni są także wrogowie: polskie rycerstwo mogłoby wprawdzie walczyć ze sobą czy stawać w potyczkach, ale ciekawiej jest, gdy pojawi się jakiś egzotyczny wojownik z daleka, a zdarzają się „przybysze” ze Skandynawii, a nawet żołnierze Saladyna.

Od końca lat dziewięćdziesiątych w odtwórstwo historyczne zaangażowanych jest już wiele osób, choć trzeba zaznaczyć, że część z nich traktuje to dość luźno, a zasady stuprocentowej zgodności historycznej elementów stroju nie są zbyt przestrzegane. Dopiero wtedy zaczynają być coraz powszechniej organizowane turnieje, czyli po prostu imprezy rycerskie, na które zapraszana jest publiczność. Zaczyna się rozwijać rynek rzemieślniczy, a na kramach podczas takich imprez, odbywających się najczęściej przy zamkach, można kupić wyroby związane z epoką. Produkuje się miecze, łuki, buty, zbroje. Choć można sobie skompletować odpowiedni strój średniowieczny, to często odtwórcy szyją go i haftują sami.

Uczty i tańce
Turnieje to oczywiście również cała otoczka, która ma zaprezentować kulturę rycerską, a więc także uczty, tańce, gry i sprawności. Początkowo takie imprezy przypominały całkowity miszmasz historyczny, coś na kształt jarmarku z „cudakami” w zbrojach czy niedatowany piknik rycerski. Od kilku lat wzmaga się tendencja do jak najwierniejszej rekonstrukcji danego okresu. W polskim ruchu rycerskim wciąż jednak toczy się dyskusja: czy chodzi tylko o dobrą zabawę i „rycerskie klimaty”, czy o wierną rekonstrukcję.

Rozwój tendencji widać wyraźnie na przykładzie największej inscenizowanej bitwy w Polsce. Jeszcze osiem lat temu na Pola Grunwaldu zjeżdżało kilkudziesięciu pasjonatów, potem przekształciło się to w inscenizowaną bitwę, jednak organizatorzy nie stawiali żadnych ograniczeń odnośnie do stroju, byleby był ogólnie datowany na średniowiecze, a rycerze mieszkali w zwykłych turystycznych namiotach. Rok temu postanowiono to zmienić: docelowo w 2008 roku impreza ma mieć ścisłe ramy czasowe 1350-1420 i już dziś nie wejdą na pole bitwy wojownicy uzbrojeni na wzór XIII wieku.

Żywa historia
Imprez bardziej obostrzonych czasowo niż „Grunwald” jest w Polsce kilka. Zdarzają się imprezy zamknięte nawet dla publiczności. W obozach, w których rozbijane są tylko namioty historyczne, nie można używać współczesnych przedmiotów, jada się tylko potrawy zgodne z epoką, pija się odpowiednie trunki (i to nie w plastikowych kubkach!), nosi się odpowiednie stroje i to łącznie z bielizną, a na ucztach tańczy przy muzyce średniowiecznej. Do udziału w turniejach organizatorzy zapraszają tylko znajome bractwa, a w innych przypadkach wymagane są przy zgłoszeniach zdjęcia, aby przypadkiem nie przyjechał ktoś ubrany według własnej wizji rycerstwa.

Historia żyje, choć niestety nie w szkołach, ale gdzieś na boku. Tymczasem jestem pewna, że wystarczy wyjechać z młodzieżą i obejrzeć choć jedną rekonstrukcję (nie musi być średniowieczna; są grupy odtwarzające okres legionowy, kultywujące tradycje szwoleżerskie czy pokazujące akcje z II wojny światowej), by „zarazić” historią. To doskonałe i atrakcyjne akcje promujące polską kulturę narodową, a z takiej lekcji nie dość, że się zapamięta więcej niż z podręcznika, to jeszcze można połknąć bakcyla.

Spis turniejów dostępny na Forum Rekreacji Historycznej www.freha.pl
Spis bractw rycerskich www.bagrit.pl

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki