Spadające gwiazdy
ks. prof. dr hab. Paweł Bortkiewicz TCHR
Nie mam pretensji o to, że reprezentacja piłkarska, która bywa nazywana reprezentacją Polski bądź reprezentacją Janasa, przegrała na starcie mundial. Nie mam o to pretensji, bo wiem, że wygrać mogła tylko na paramundialu. Wszak wystarczy porównać archiwalne filmy sprzed 32 lat i aktualne transmisje, by dostrzec kilka różnic. Pomimo całego postępu medycyny...
Nie mam pretensji o to, że reprezentacja piłkarska, która bywa nazywana „reprezentacją Polski” bądź „reprezentacją Janasa”, przegrała na starcie mundial. Nie mam o to pretensji, bo wiem, że wygrać mogła tylko na paramundialu. Wszak wystarczy porównać archiwalne filmy sprzed 32 lat i aktualne transmisje, by dostrzec kilka różnic. Pomimo całego postępu medycyny (dozwolonej i niedozwolonej) gracze Górskiego biegali jak sprinterzy w porównaniu z chodzącymi po boisku i myślącymi o swych apanażach graczach Janasa.
Nie mam pretensji o to, że nazywa się ją „reprezentacją Polski”, choć nigdy wcześniej ta nazwa nie brzmiała bardziej paradoksalnie. W reprezentacji Polski byłby Dudek, Frankowski i Kłos, w reprezentacji Janasa są jego faworyci. Cóż, „reprezentacja Janasa” byłaby bardziej adekwatną nazwą, ale pod jaką flagą miałaby występować – dawnego PZPR czy obecnego SLD?
Nie mam pretensji o to, że piłkarze zamiast trenować, chodzą na ryby, bo istotnie, po co wodzić los na pokuszenie? Trening wbrew opiniom nie zawsze czyni z przeciętniaka mistrza. Dlatego nie trenuję śpiewu ani piłki nożnej.
Mam jedynie pretensje o to, że byliśmy i pozostaniemy naiwni. My – kibice, my – społeczeństwo. Że znów pojawi się jakiś dobrze ustawiony w światku piłkarskim gość, który rozegra zgrabnie kilka meczów w porze dla wielu nic nieznaczącej, z przeciwnikiem dość egzotycznym. Oczaruje bilansem. Wybierze kilkunastu zawodników przeciętnych i z trudem poruszających się po boisku. Komentatorzy krzykną o gwiazdach, o odkryciach, o talentach (więcej talentów widziałem w argentyńskich slumsach niż w całej polskiej lidze!). Nasi „piłkarze” zaczną promować piwo i telefony, nagrywać teledyski, a my uwierzymy, że skoro po setkach prób gość potrafi poprawnie powiedzieć, że gra dla Polski z tym telefonem i to dla niego honor, to jest to prawda. Otóż, prawdą to nie jest. Wykreowane przez media polskie gwiazdy to naprawdę drużyna przeciętności. Chciałoby się dodać – oszustów, ale niestety, to my sami jesteśmy współsprawcami tego oszustwa.