Dachau – Golgotę kapłanów i ludów Europy wciąż można odkrywać na nowo. Pielgrzymi diecezji bydgoskiej przemierzyli niedawno męczeński szlak swego diecezjalnego współpatrona, bł. biskupa Michała Kozala, uśmierconego przed 63 laty za drutami podmonachijskiego Konzentrationslager Dachau.
Bywają zamierzenia, przy których wszystko nabiera wymiaru niezwykłego, symbolicznego. Tak było i tym razem. Pielgrzymkowy autokar wyruszył 29 kwietnia, dokładnie w dniu kolejnej rocznicy wyzwolenia pierwszego nazistowskiego kacetu przez siły oddziału zwiadowczego amerykańskiej armii. Przez byłych więźniów tamto wydarzenie było i jest odbierane jako autentyczny cud. Aleksander Miedziejewski (więzień nr 17 373), na łamach poznańskiego biuletynu „Dachauowiec”, szkicuje: „O godzinie 17.15 otworzyła się piekielna brama. O niespełna pięć godzin otarliśmy się o całkowitą zagładę, która miała nastąpić o godz. 21. Wyciągaliśmy swe chude ręce, by choć dotknąć swych wybawców. Kiedy kilku naszym udało się przedostać do oficera, on uśmiechnął się i rzekł; nie mnie dziękujcie, lecz w modlitwie swej dziękujcie Panu Bogu za ocalenie!”.
Szczęśliwego dnia nie dane było doczekać – według najostrożniejszych szacunków – 35 tys. więźniów, spośród 200 tysięcy przewijających się przez Dachau. W obozie straciło życie aż 858 polskich duchownych (na 1777 przetrzymywanych; obóz „wyspecjalizowano” w represjach wobec kleru różnych wyznań i narodowości). 29 kwietnia czczony jest jako Dzień pamięci o kapłanach – męczennikach II wojny światowej.
Cena wierności
Ogromna część peregrynujących do Dachau pątników zabrała z sobą rodzinne pamiątki dokumentujące martyrologię własną lub ich bliskich. Ożywały wspomnienia: – To niezwykłe, że mogłam wreszcie stanąć w miejscu śmierci mojego ojca! – mówiła bydgoszczanka, pani Maria Kozłowska: – Dostał się do niewoli w czasie powstania warszawskiego. Zamęczono go w kilka miesięcy… Wcześniej aresztowano wujka. Gdy chciał pomóc słabszemu współwięźniowi, pobito go kolbą tak straszliwie, iż stracił wzrok. Wyzwolenia doczekał jako ślepiec. To ponoć uratowało mu życie. Gdy wielu rzuciło się na zmagazynowane jedzenie, on został z boku. Nieszczęśnicy pomarli na katar żołądka. Wujka aż do Polski dowiózł kolega. Niektórzy potrafili być solidarni w tragedii. Myślę, że największa w tym zasługa kapłanów, którzy trwali przy narodzie w czasie okupacji, pokrzepiali, prowadzili. Moją rodzinę kilkakrotnie uratowali. Do końca życia zachowam dla nich wdzięczność. Dlatego musiałam przyjechać do Dachau. Tutaj płacili cenę za swoją wierność – stwierdziła rozmówczyni.
Głównej pielgrzymkowej Mszy św., celebrowanej w słynnym Karmelu Przenajświętszej Krwi, przewodniczył ordynariusz diecezji bydgoskiej – biskup Jan Tyrawa. W modlitwie powszechnej proszono męczenników o wstawiennictwo w sprawach Kościoła i świata, powierzono ich orędownictwu proces pełnego pojednania i wybaczenia w Europie.
Błogosławiony Michał Kozal, biskup i męczennik
Urodził się 25 września 1893 roku w Nowym Folwarku koło Krotoszyna w archidiecezji gnieźnieńskiej. Droga seminaryjna wiodła go przez Poznań i Gniezno. Święcenia kapłańskie otrzymał 23 lutego 1918 r. Z Bydgoszczą związany był poprzez posługę szkolnego prefekta; od 1927 roku ojciec duchowny seminarium duchownego w Gnieźnie, potem jego rektor. Funkcję pełnił do 1939 roku, kiedy to papież Pius XI mianował go biskupem pomocniczym we Włocławku. Tam zastała go wojna. Aresztowany 7 listopada 1939 r. Więziony i katowany w Lądzie, Inowrocławiu, Berlinie; przewieziony do Dachau 25 kwietnia 1941 roku. Numer obozowy 24 544. 26 stycznia 1943 roku umarł w opinii świętości, wyczerpany tyfusem. Aktu beatyfikacji bp. Michała Kozala dokonał Ojciec Święty Jan Paweł II 14 czerwca 1987 r. w Warszawie. Obok Matki Bożej Pięknej Miłości, patron diecezji bydgoskiej.
Pomoc w realizacji materiału okazało bydgoskie Biuro Pielgrzymkowo-Turystyczne „Arcus”.