Chciała usunąć ciążę ze względu na wadę wzroku
Alicja Tysiąc złożyła skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, po tym jak lekarze odmówili jej przeprowadzenia aborcji. Pani Alicja ma postępującą wadę wzroku. W roku 2000 udała się do lekarza położnika z prośbą o usunięcie ciąży. Lekarz nie zgodził się z jej opinią, iż ciąża stanowiła zagrożenie dla zdrowia i życia. W rezultacie pani Alicja urodziła córkę – Julię.
Dla tej kobiety kwestia ochrony wzroku była zdecydowanym priorytetem, a jedynym problemem były pieniądze, jak otwarcie mówi w wywiadzie dla wp.pl (artykuł „Ciężarny problem”). „Dzwoniłam po ogłoszeniach typu: ginekolog dyskretnie. Umówiłam się nawet z jednym z nich na 1,5 tys. zł, ale gdy się dowiedział, że jestem po dwóch cesarskich cięciach, powiedział, że będzie mnie to kosztować 5 tys. Na taką sumę nikogo z mojej rodziny nigdy nie byłoby stać”.
Po wystąpieniach pani Alicji w programach telewizyjnych proboszcz parafii, do której przynależy, próbował ją przekonać do wyrażenia publicznego żalu za zamiary dzieciobójcze.
„W życiu bym tego nie zrobiła – przekonuje z mocą. I dodaje, że żałuje teraz jednej rzeczy: że nie założyła temu ginekologowi procesu cywilnego” (za: wp.pl).
Julia ma już pięć lat, a zatem jest w pełni świadoma, że jej mama obarcza ją winą za swój stan zdrowia. Pięciolatek bardzo dobrze rozumie przesłanie: „Powinnaś się była nie urodzić”. Pani Alicja uważa swe relacje z córką za dobre.
„Zależności między utrzymaniem ciąży i porodem a pogorszeniem się wzroku Pani Alicji Tysiąc są wątpliwe w świetle ekspertyz medycznych” – mówi Ewa Kowalewska, prezes Forum Kobiet Polskich (portal www.wiara.pl).
Umarła, by ocalić swoje dziecko
W Cleveland, Ohio (USA) latem 2005 roku zmarła Bernadette Mimura, matka czworga dzieci, która odmówiła poddania się leczeniu raka piersi. Nowotwór rozwinął się w pierwszym miesiącu ciąży. Bernadette wytrzymała presję lekarzy, którzy nalegali, by poddała się leczeniu, co jednak spowodowałoby śmierć dziecka. Wybrała ocalenie życia swojego syna kosztem własnego. Urodziła w pełni zdrowego synka Nathana i była obecna podczas jego chrztu. Ludzie, którzy towarzyszyli jej w ciąży i chorobie mówią, iż do ostatnich chwil zachowała głębokie przeświadczenie o słuszności swego wyboru, otaczając rodzinę ogromną, entuzjastyczną miłością.
Alan Sheridan – ksiądz, który ochrzcił Nathana – prowadzi akcję charytatywną w celu zebrania funduszu wspomagającego jej osieroconą czwórkę dzieci.