Jak co roku w Centrum Pomocy Bezdomnym „Betlejem” do wspólnej wigilii (23 grudnia) zasiadło prawie 180 osób. Bydgoska Caritas przyjęła wszystkich potrzebujących. Na spotkanie z bezdomnymi, bezrobotnymi oraz samotnymi przybył także bp Jan Tyrawa, który życzył zebranym, aby „znaleźli dostateczną siłę do walki z beznadzieją i powrócili do normalnego życia”.
Przy wspólnym stole zostawiono także wolne miejsca dla przypadkowych gości – takich „z ulicy”. Jak przyznaje ks. Wojciech Przybyła, dyrektor bydgoskiej Caritas, wigilia w miejscu o nazwie „Betlejem”, gdzie rodzi się bezinteresowność i wsparcie, ma szczególny wymiar. – Pragniemy wyjść naprzeciw ubogim z odrobiną miłości, ciepła i „obfitości stołu”. Jednocześnie mamy świadomość, że czynimy to wszystko dzięki ludzkiej życzliwości – po prostu przekazujemy dalej otrzymywane dobro.
Caritas prowadzi w Bydgoszczy stołówkę „Betlejem”, wspiera także działalność jadłodajni sióstr albertynek przy ul. Koronowskiej. Obie placówki wydają dziennie prawie 700 posiłków. Na wigilijnym stole w Centrum Pomocy Bezdomnym znalazły się tradycyjne potrawy: śledź, ryba po grecku, pierogi oraz wypieki bydgoskich cukierników. Nad wszystkim czuwał Marcin Matjasik, szef kuchni i „Betlejem”, który przyznaje, że powoli zmienia się obraz osoby bezdomnej. – Jest coraz więcej takich ludzi, którzy dbają o siebie i nie chcą propagować stereotypu osoby bezdomnej, która jest zaniedbana, brudna czy pijana – podkreśla.
W „Betlejem” często można spotkać Leszka, który zaczynał pracę w Centrum jako wolontariusz. Teraz znalazł tu zatrudnienie. – Jestem zależny od siebie i Caritas oraz kolegów, którzy wspierają mnie na duchu. Robimy wszystko, co w naszej mocy, aby wigilia rzeczywiście zbliżała wszystkich, żeby było jak w rodzinie – przyznaje. Danuta nie po raz pierwszy dzieliła się opłatkiem z najbiedniejszymi. – Zostałam odrzucona przez rodzinę, chociaż bardzo się staram wrócić. Przychodzę tutaj na obiady, ofiarując dobroć, miłość i nadzieję – mówi. Tadeuszowi także łamie się głos. Od lat jest bezdomny. – Gdyby nie było takiego miejsca, nie wiem, co bym zrobił.
Centrum Pomocy Bezdomnym „Betlejem” przy ul. Drukarskiej wydaje posiłki przez sześć dni w tygodniu. Dziennie ze stołówki korzysta około 250 osób.
Bp Jan Tyrawa
o problemie bezdomności
– Zrywanie więzów rodzinnych i międzypokoleniowych prowadzi często do bezdomności – podkreśla ordynariusz diecezji bydgoskiej. Biskup Jan Tyrawa zachęcił w okresie Bożego Narodzenia do refleksji nad problemem bezdomności; do tego, aby bliżej przypatrzeć się temu zjawisku. Wskazał na ogromną rolę pomocy, która jest świadczona m.in. przez Caritas. – To, co robi ta instytucja, jest pewną formą uwrażliwiania społeczeństwa na problem bezrobocia, a w szczególności bezdomności – dodał. Jego zdaniem, w przeszłości istniał zapis, który miał społeczeństwo utwierdzać w przekonaniu, że tego problemu nie ma. – I kiedy Kościół próbował organizować dla potrzebujących jakąś pomoc, napotykał na wiele przeciwności – wyznał hierarcha.
Według biskupa, wielu bezdomnych posiada swoje rodziny, które celowo o nich zapominają. – Okazuje się, że osoba bezdomna ma żonę, męża, dzieci, braci czy siostry, ale została wykluczona z rodziny z takiej czy innej winy i nie może do niej powrócić. Na to wszystko wpływa m.in. nowy styl życia. Na przykład, zamiast organizować święta w domu, wyjeżdżamy na narty – podkreślił.