Trzech z czterech żołnierzy z pododdziału w Skwierzynie w Lubuskiem, u których niedawno zdiagnozowano sepsę, miało dużo szczęścia, prawdopodobnie wrócą do zdrowia. Bakterie, które spowodowały u nich zakażenie, okazały się wrażliwe na podane antybiotyki. To jednak rzadkość. Większość pacjentów z sepsą umiera. Czwarty z zainfekowanych żołnierzy jest w bardzo ciężkim stanie i nadal walczy o życie.
Sepsa, inaczej zwana posocznicą, jest reakcją zapalną organizmu wywołaną przez bakterie, wirusy, pasożyty lub grzyby.
– Choroba zaczyna się, gdy toksyny bakterii uwolnią tzw. induktory odczynu zapalnego, które wpływając na błonę naczyń krwionośnych, wywołują stan zapalny i tworzenie się skrzepów. To one są najczęściej bezpośrednią przyczyną zgonu. Trzech na dziesięciu chorych umiera w ciągu miesiąca od zakażenia. Narządy wewnętrzne walczącego o życie żołnierza powoli podejmują pracę. Sepsa jednak doprowadziła do wielu podskórnych wylewów, tak że 60 proc. powierzchni ciała pacjenta wygląda jak poparzone. W wielu miejscach doszło do martwicy i skóra nie stanowi żadnej ochrony przed kolejnym zakażeniem. Może to doprowadzić do wtórnej sepsy – mówi Jacek Zajączek, ordynator oddziału intensywnej opieki medycznej Szpitala Wojewódzkiego w Gorzowie, gdzie trafiła czwórka zakażonych żołnierzy.
Posocznica może wystąpić u osób w każdym wieku. To ona była przyczyną zgonu Jana Pawła II. Czynnikami mogącymi mieć związek z chorobą są m.in. zabiegi operacyjne, oparzenia, urazy, leczenie sterydami i przewlekłe choroby. Źródłem zakażenia są najczęściej już istniejące zmiany ropne. Groźna może być każda infekcja, nawet chory ząb. Do zakażenia może także dojść drogą kropelkową wraz z oddechem. Prawdopodobnie właśnie tak było w przypadku żołnierzy ze Skwierzyny.
Zdaniem specjalistów, co czwarty Polak jest nosicielem jednej z bakterii wywołujących posocznicę. Do jej wystąpienia usposabia obniżenie odporności (dzieci, ludzie starsi, chorzy na AIDS, cukrzycy, osoby po przeszczepach narządów), złe warunki higieniczno-sanitarne. Gdy osłabiony układ odpornościowy nie zwalczy atakujących bakterii, z krwią dostają się do organów wewnętrznych i powodują ciężkie zakażenie wszystkich tkanek i narządów. – Układ immunologiczny zainfekowanych żołnierzy mógł się osłabić z powodu stresu. To były ich pierwsze dni w wojsku, w zupełnie nowym środowisku. W tych warunkach nietrudno o spadek sił odpornościowych – mówi dr Jacek Zajączek.
Podstawą terapii jest usunięcie ogniska infekcyjnego i dobre dobranie antybiotyku. Ważne jest także leczenie objawowe: podanie leków regulujących wysokość ciśnienia tętniczego krwi, czasowe podłączenie do respiratora czy wykonanie dializy pozaustrojowej. Najnowszym lekiem skutecznym w kuracji sepsy jest białko C. Jest to farmaceutyk sztucznie otrzymywany w laboratorium. Przywraca on równowagę w układzie krzepnięcia krwi i dodatkowo działa przeciwzapalnie. Jedna kuracja białkiem C kosztuje ponad 40 tysięcy złotych. – Lek jest refundowany przez Narodowy Fundusz Zdrowia, ale limit to tylko dwie terapie w roku. To mało, bo są okresy, że mamy pacjenta z sepsą nawet raz w miesiącu – mówi dr Jacek Zajączek.
Liczba przypadków sepsy rośnie. Na przykład w USA uległa niemal podwojeniu w ciągu ostatnich 10 lat, a na świecie wzrosła o 91 proc. w ostatnich dwóch dekadach. Szacuje się, że z powodu sepsy umiera w USA i Europie więcej osób niż z powodu raka piersi, płuc i udarów mózgu łącznie. Na świecie liczba zgonów z tej przyczyny jest oceniana na 1400 osób dziennie.
Objawy sepsy
– wysoka temperatura (powyżej 39 stopni) i dreszcze
– szybszy oddech i tętno
– ogólne osłabienie
– spadek ciśnienia krwi
– bóle głowy, nudności, wymioty
– skąpomocz
– zaburzenia świadomości do jej utraty włącznie
– wybroczyny krwotoczne na skórze