Logo Przewdonik Katolicki

Daleko od zgiełku

Bernadeta Kruszyk
Fot.

Osiedle Pobiedziska Letnisko powstało przed II wojną światową. W latach sześćdziesiątych liczba domostw znacznie wzrosła, a mieszkańcy coraz dotkliwiej odczuwali brak własnego kościoła. Rozpoczęto starania Czas nie sprzyjał, toteż łatwo nie było! Jako pierwszy w dzieło tworzenia nowej parafii zaangażował się śp. ks. prałat Kazimierz Stelmaszyk, w latach siedemdziesiątych...

Osiedle Pobiedziska Letnisko powstało przed II wojną światową. W latach sześćdziesiątych liczba domostw znacznie wzrosła, a mieszkańcy coraz dotkliwiej odczuwali brak własnego kościoła. Rozpoczęto starania… Czas nie sprzyjał, toteż łatwo nie było!



Jako pierwszy w dzieło tworzenia nowej parafii zaangażował się śp. ks. prałat Kazimierz Stelmaszyk, w latach siedemdziesiątych dziekan dekanatu Pobiedziska. Z pomocą parafian znalazł odpowiedni budynek, w którego dolnej kondygnacji zamierzano urządzić kaplicę, górną zaś planowano zaadaptować na mieszkanie dla księdza. Prace remontowe, skutecznie utrudniane przez ówczesną władzę, trwały kilka lat. Udało się jednak je dokończyć i 2 lutego 1981 roku Prymas Polski ks. kard. Stefan Wyszyński erygował parafię na osiedlu Pobiedziska Letnisko, której odtąd miała patronować Matka Boska Nieustającej Pomocy. Tego też roku w urządzonym nad kaplicą mieszkaniu zamieszkał pierwszy proboszcz nowo utworzonej parafii śp. ks. Józef Bogusławski, który niemal natychmiast rozpoczął starania o uzyskanie pozwolenia na budowę nowego kościoła. Dostał je dopiero po sześciu latach.

Cegła po cegle


W połowie lat osiemdziesiątych na placu, gdzie stoi dziś kościół, wznosiły się sterty piachu, a spomiędzy nich wyzierały głębokie wykopy pod fundamenty. Ksiądz Józef Bogusławski nigdy nie zobaczył wznoszących się ponad nimi murów. Zmarł w 1986 roku, a rozpoczęte z takim trudem dzieło budowy przejął jego następca ks. kan. Adam Zasada, który duszpasterzuje na Letnisku do dziś. Jak wspomina, kontynuowanie prac nastręczało wiele trudności. - Przede wszystkim mieliśmy problemy ze zdobyciem materiałów - wyjaśnia. - Było oczywiste, że na budowę kościoła nie dostaniemy ani cegły. We wnioskach więc pisało się, że wykorzystane zostaną do celów prywatnych, na przykład do postawienia budynków gospodarczych. Parafianie pomogli. Pomógł też ówczesny naczelnik miasta i gminy pan Leszek Puchalski. Nie utrudniał. Wiem, że miał potem z tego powodu nieprzyjemności.
Prace przy budowie świątyni mozolnie posuwały się naprzód. Najpierw stanęła salka katechetyczna (dziś kaplica), którą w grudniu 1988 roku poświęcił ks. bp Jan Czerniak. Później zaczęto wznosić mury kościoła. Przez cały ten czas teren robót oraz pobliską plebanię odwiedzali funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa, którzy co rusz wynajdowali jakieś nieprawidłowości. A to plac był niezabezpieczony, a to brakowało odpowiednich oznakowań… Takie ,,dyskretne" monitorowanie było wówczas na porządku dziennym. - Odwiedzali mnie z reguły raz w miesiącu - wspomina ks. Zasada. - Nie byli agresywni. Chodziło raczej o zniechęcenie mnie do kontynuowania prac. O ich opóźnienie, utrudnianie i uprzykrzanie mi życia. Po raz ostatni zjawili się dwa tygodnie przed wyborami w 1989 roku, by poinstruować mnie, o czym mam nie mówić na kazaniu. Nie wdawałem się w dyskusje.

Małe muzeum


Kościół na osiedlu Pobiedziska Letnisko stanął po kilkunastu latach budowy. Jego wnętrze zaprojektował mąż pisarki Małgorzaty Musierowicz, ozdobił zaś gnieźnieński artysta plastyk Zenon Krzyżanowski. W ołtarzu głównym umieszczono ogromne skrzydła z obrazem patronki parafii Matki Bożej Nieustającej Pomocy, a na przeciwległej ścianie jedyny witraż - wspólny dar niemieckiej rodziny protestancko-katolickiej i polskiej rodziny katolickiej. Stosunkowo niedawno, bo 1 października 2000 roku, świątynia została konsekrowana przez ks. abp. Henryka Muszyńskiego. Choć niezbyt leciwa, kryje wiele cennych pamiątek. W kaplicy zobaczyć można m.in. urnę z ziemią przywiezioną z Dachau oraz rzeźbę i rycinę należącą do bł. ks. Mariana Konopińskiego, który w tym obozie stracił życie, ponadto jego portret, namalowany przez Małgorzatę Musierowicz, oraz fotografię - dar rodziny. Do kaplicy przylega także małe muzeum, w którym ks. proboszcz zgromadził inne pozostałości po tej niezbyt odległej, ale jakże tragicznej przeszłości: fotografie, listy, legitymacje, książki, dowody tożsamości, osobiste drobiazgi. Wśród nich odnaleźć można m.in. nauszniki, których ks. prałat Kazimierz Stelmaszyk, także więzień Dachau, używał w obozie oraz kserokopię świadectwa urodzenia bł. ks. Antoniego Świadka jednego ze stu siedmiu kapłanów męczenników, który w Pobiedziskach przyszedł na świat. Wszystko to, jak mówi ks. Adam Zasada, dla przyszłych pokoleń, by nie zapomniały.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki