Mariusz ma w szkole oceny dostateczne. Próby motywowania czy pomocy w nauce, tak by przynajmniej z części przedmiotów dostał wyższe oceny, nie przyniosły rezultatów. Chłopiec podchodzi sceptycznie do zachęt rodziców: "Już i tak mam opinię trójkowicza, po co się wysilać, cokolwiek bym zrobił i tak dostanę tróję". Na poparcie swojego twierdzenia pokazuje wypracowanie ocenione przez znajomą polonistkę na 4, za które w szkole dostał 3.
Rodzice Mariusza spotkali się ze zjawiskiem nazywanym "wy uczoną bezradnością". Jeden z eksperymentów badających zjawisko, przeprowadzony przez Donalda Hiroto, polegał na tym, że uczestnikom puszczano nieprzyjemny dźwięk i polecano znaleźć wyłącznik. Jednej grupie umożliwiono wyłączenie dźwięku przyciskiem z prawej strony urządzenia, druga grupa cokolwiek by naciskała, dźwięk trwał. W następnej części eksperymentu wszystkich zapewniono, że jeśli słysząc dźwięk, przełożą rękę z jednej strony urządzenia na drugą - dźwięk się wyłączy. Okazało się, że ludzie, którzy w pierwszej części mieli kontrolę nad wyłączaniem dźwięku, po prostu wykonywali to polecenie i hałas ustawał. Ludzie z drugiej grupy siedzieli nieruchomo, nie podejmując nawet jednej próby wyłączenia nieprzyjemnego dźwięku! W pierwszej części eksperymentu nabrali przekonania, że cokolwiek zrobią i tak im to nie pomoże. Wniosek jest prosty - jeśli byliśmy w trudnej sytuacji i żadne z naszych działań nie pomagało - często nie próbujemy poprawić swego losu i nawet wtedy, gdy sytuacja się zmieni - stajemy się bezradni.
Co można zrobić z wyuczoną bezradnością?
Psychologowie polecają ćwiczenie TPSKD. Polega ono na tym, by w chwili, gdy dziecko napotyka konkretną trudność (T) sprawdzić, jakie przekonanie (P) na temat tej trudności pojawia się w jego umyśle, przeanalizować z nim jego skutki (S) i pomóc je zakwestionować (K). Potem należy podjąć decyzję, co z tą sytuacją realnie można zrobić (D). Najlepiej zacząć od wspólnej analizy cudzego przypadku, zresztą tak najłatwiej procedurę wytłumaczyć.
Trudność: Nauczyciel Stasia nakrzyczał na niego przed całą klasą i wszyscy się śmiali.
Przekonanie: Staś pomyślał: "On mnie nie lubi i teraz cała klasa myśli, że jestem głupi".
Skutki: "Było mi przykro, nie ma znaczenia, jak się zachowuję w klasie, nie ma się po co starać".
Kwestionowanie: "To że nauczyciel na mnie krzyczał, nie znaczy, że mnie nie lubi. Poza tym rzeczywiście nie byłem tym razem najgrzeczniejszy".
Działanie: "Nie będę rzucał gąbką, to nie będzie krzyczał".
W przypadku Mariusza procedura TPSKD wyglądała następująco:
Trudność: Mariusz ma napisać wypracowanie, ale nie ma ochoty.
Przekonanie: Uważa, że cokolwiek zrobi, dostanie najwyżej trójkę.
Skutki: Napisze sztampowy tekst, oparty na podręczniku i znowu dostanie trójkę, potwierdzając opinię o sobie.
Kwestionowanie: "A może nauczycielka nie wie, że mi zależy na tym, żeby mieć lepsze oceny i czyta moje wypracowania pobieżnie, wiedząc, czego ma się spodziewać. Może gdyby wiedziała, że mi zależy, postarałaby się o bardziej wnikliwą ocenę?".
Działanie: "Mogę z nią porozmawiać i przekonać, że zależy mi na lepszej ocenie i poprosić, żeby powiedziała, czego oczekuje, bym mógł dostać 4".
TPSKD trzeba powtarzać wiele razy, z różnymi problemami, gdyż bezradności nie oduczymy się od razu. Ważne jest też oczywiście, by decyzje wprowadzić w życie. Np. Mariusz znowu dostał trójkę i powiedział rodzicom: "No, widzicie, to nie działa". Dokładniejsza rozmowa wykazała, że syn wcale nie porozmawiał z nauczycielką! Rodzice jednak przekonali go do poważnej rozmowy z polonistką i następnym razem dostał czwórkę.