O celibacie z ks. dr. Adamem Adamskim C.Or. rozmawia Michał Gryczyński
Co daje Księdzu celibat: wolność i dyspozycyjność, czy samotność i umartwienie?
- Prawdę mówiąc, wszystkie te elementy w sposób istotny łączą się z celibatem. Trwanie w celibacie jest przecież ofiarą ściśle związaną z samotnością. Nie należy jednak zapominać, że człowiek jest skłonny ponieść ofiarę, jeśli widzi jej sens, a wtedy nie jest ona utrapieniem. Zresztą dotyczy to nie tylko celibatu: zabiegając o różne dobra, zawsze musimy liczyć się z koniecznością poniesienia ofiar. Celibat daje również wolność i dyspozycyjność. Pewnie niejeden człowiek żyjący w rodzinie, który jest aktywny społecznie, myśli czasami, że gdyby był wolny, mógłby się bardziej zaangażować w to, co robi. Były przecież kultury, w których przedstawiciele szczególnych zawodów, np. lekarze i nauczyciele, pozostawali najczęściej ludźmi bezżennymi.
Często powtarzana jest opinia, że gdyby nie celibat, mielibyśmy więcej kandydatów do kapłaństwa. Ksiądz, zapewne, nie podziela tego przeświadczenia?
- Myślę, że tu nie chodzi o przeświadczenie, bo przecież mamy dane empiryczne. Gdyby ta teza była prawdziwa, to np. protestanci nie powinni mieć problemów z kandydatami na duchownych, a - z tego, co mi wiadomo - mają niekiedy większe niż my, katolicy.
Ponadto trzeba również pamiętać, że ewentualne małżeństwa duchownych, gdyby nawet - w jakimś przynajmniej stopniu - rozwiązały problem liczby kandydatów do kapłaństwa, to zapewne jednocześnie spowodowałyby pojawienie się innych trudności. Na przykład dziś w Polsce wiele emocji budzi status materialny księży; a czy możemy sobie wyobrazić dyskusję na temat poziomu życia rodziny księdza? Czy parafianie byliby odpowiedzialni za utrzymanie (na jakim poziomie?) wielodzietnej rodziny proboszcza? Nieraz pojawiają się zastrzeżenia co do czysto ludzkiej postawy i zachowania księdza; a kto miałby gwarantować, że na tej płaszczyźnie rodzina kapłana spełniałaby oczekiwania parafian? Zatem zależność między celibatem a liczbą kandydatów do kapłaństwa nie jest tak jednoznaczna jak się nieraz wydaje.
Sądzi Ksiądz, że współczesny człowiek rozumie jeszcze wybór takiej drogi życiowej jak bezżeństwo? Czy dla części ludzi celibat kapłański nie jest dziwactwem?
- I tak, i nie. Przy szerzącej się dziś modzie na życie w pojedynkę (bez zobowiązań), co nie znaczy w dziewictwie, niejeden "singel" może postrzegać księdza jako cwaniaka, który nieźle się urządził. Albo jako hipokrytę, który w rzeczywistości żyje tak jak on, tyle tylko, że dorabia sobie do tego ideologię. Myślę jednak, że wielu spośród tych, którzy mają własne rodziny i postrzegają życie w ogóle jako powołanie do czegoś, właściwie odczytuje to wyrzeczenie i jego sens.
Co jest najtrudniejsze w życiu celibatariusza?
- Myślę, że brak domu. Celibat często postrzegany jest fragmentarycznie jako rezygnacja z własnej seksualności. Owszem, kiedy chłopak wstępuje do seminarium, musi podjąć trud zapanowania nad własną naturą. Ale to jest jedynie (i aż) poziom biologii, natomiast o domu wtedy raczej się nie myśli, chce się zdobywać świat. Jednak tak naprawdę celibat to jest problem domu i rodziny.
Kapłan diecezjalny musi się liczyć z tym, że kiedyś zostanie emerytem. I co wtedy? Człowiek żyjący w rodzinie w sposób naturalny przechodzi kolejne etapy, np. pojawiają się wnuki, które nadają dziadkom nowy sens życia. Natomiast w życiu księdza - na chwilę pomińmy wzniosłe ideały i pozostańmy na poziomie czysto ludzkim - może pojawić się w tym momencie pustka, zwłaszcza gdy stan zdrowia nie pozwala na zaangażowanie się w jakąś formę duszpasterstwa. I to jest kolejna ofiara, kto wie, czy nie najtrudniejsza. Żeby ją unieść, trzeba jednak powrócić do wzniosłych ideałów, które nadają sens tej ofierze i uświadamiają, że poprzez ofiarowanie swego cierpienia i samotności też można uczestniczyć w życiu Kościoła.
Nie jest tajemnicą, że niektórym kapłanom nie udaje się dochować zobowiązania do życia w celibacie. Jaka jest, najczęściej, przyczyna nieudanego celibatu?
- Myślę, że przede wszystkim tęsknota za tym, by mieć kogoś bliskiego, by nie być jedynie "oficjalnie dla wszystkich". Jeśli kapłan traktuje swój celibat jako wartość, która ma sens, to wtedy nie będzie pustym frazesem, że ową przestrzeń wypełnia duchową łącznością z Bogiem. Czyż nie taki właśnie powinien być fundament celibatu? Skoro jednak przy codziennych troskach i ciągłym zabieganiu życie duchowe powoli wygasa, to szuka się drugiej osoby, namiastki domu. Często zaczyna się od niewinnej znajomości, która z czasem może przerodzić się w zażyłość.
I jest na to jakaś recepta?
- Cudownej recepty "na wszystkie dolegliwości" nie ma. Gdyby była, już dawno by ją zastosowano i nie byłoby problemów. Ponieważ jednak jesteśmy ludźmi jedynie doskonalącymi się (a nie doskonałymi), więc słaba ludzka natura od czasu do czasu daje o sobie znać. W Kościele wschodnim obowiązuje zasada, że ci duchowni, którzy są celibatariuszami, a więc nie mają własnych rodzin, żyją we wspólnocie. Czyli pewną propozycją jest - na co zwracają uwagę dokumenty kościelne - tworzenie wspólnot kapłańskich.
Ksiądz jest członkiem takiej wspólnoty. Czy żyjąc w Kongregacji Oratorium św. Filipa Neri łatwiej zachować celibat?
- Owszem, w zakonach jest inaczej niż w kapłaństwie diecezjalnym. Klasztor to dom i coś na kształt wspólnoty rodzinnej. Jak wspomniałem, jest to pewna pomoc, ale nie recepta na rozwiązanie wszystkich problemów. Poza tym również duchowni diecezjalni zachęcani są, by tworzyć wspólnoty kapłańskie: diecezjalne, dekanalne i inne.
Czy, zdaniem Księdza, celibat ma jeszcze przyszłość?
- Co do instytucji celibatu określonej prawem kanonicznym, tego nie wiem, bowiem prawne rozstrzygnięcia dotyczące celibatu ewoluowały w ciągu dziejów Kościoła, a zatem jakieś zmiany nadal są możliwe. Jako wartość celibat pozostanie wartością, otwarty pozostaje jedynie problem sposobu realizowania tej wartości. Gdyby pojawiła się alternatywa: albo dopuścić do święceń diakonów stałych, albo nie będzie księży (a zatem również Eucharystii i sakramentu pojednania), Kościół może zadecydować o wyborze pierwszego rozwiązania.
Żyjemy w świecie bardzo szybkich przemian. Kościół musi być wrażliwy na znaki czasu i znajdować właściwą odpowiedź na pojawiające się problemy. Celem Kościoła jest poprzez głoszenie Dobrej Nowiny, prowadzić człowieka do pełni życia, do zbawienia. Celibat nie jest celem samym w sobie, jest on i pozostanie wartością w służbie Kościoła.
Ks. dr Adam Adamski jest kapłanem Kongregacji Oratorium św. Filipa Neri. Prodziekan Wydziału Teologicznego Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu; pracę doktorską z filozofii napisał pod kierownictwem ks. prof. Michała Hellera na Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie