Jest kilka momentów w czasie Mszy świętej, kiedy celebrans odmawia ciche modlitwy. Wierni zazwyczaj wtedy coś śpiewają albo milczą, a kapłan szeptem recytuje krótkie formuły.
Po modlitwach nad chlebem i winem kapłan pochyla się przed ołtarzem i odmawia tak zwaną "modlitwę Azariasza": "Przyjmij nas, Panie, stojących przed Tobą w duchu pokory i z sercem skruszonym; niech nasza ofiara tak się dzisiaj dokona przed Tobą, Panie Boże, aby się Tobie podobała." Formuła swoją nazwę zawdzięcza fragmentowi trzeciego rozdziału Księgi Daniela. Jest w nim opisana historia trzech młodych Żydów, dworzan króla babilońskiego Nabuchodonozora, którzy za wierność Bogu jedynemu zostali skazani na spalenie żywcem, jednak Bóg zesłał swego anioła, by powstrzymał trawiący ogień i pozwolił im chodzić w płomieniach. Jeden z trzech, Azariasz, modlił się do Boga i właśnie fragment tej modlitwy, a właściwie jego parafrazę, wypowiada kapłan w tym miejscu Mszy. Dlaczego właśnie tutaj? Jeżeli uświadomimy sobie, czym jest tak naprawdę przystępowanie do Boga w takiej intymności, jaką daje Modlitwa eucharystyczna i dotykanie pod postaciami chleba i wina Tego, który stworzył niebo i ziemię, czym jest wzywanie obecności Ducha Świętego, który zstąpił na apostołów pod postacią ognistych języków, jasnym się stanie, skąd aluzja do tego właśnie wydarzenia i użycie tego właśnie fragmentu Pisma przed rozpoczęciem modlitwy eucharystycznej. W Starym Testamencie było to już wiadome: "Pan, Bóg wasz, jest ogniem trawiącym" (Pwt 4, 24). Ta modlitwa, podobnie jak kilka innych cichych modlitw kapłana, o których powiemy później, należy do ogólnego rodzaju zwanego apologią. Jest to taka formuła, w której kapłan uznaje swoją grzeszność i małość w obliczu Boga i tajemnic, które ma sprawować. Nie można przystępować do Boga ot, tak sobie.
Z tego też względu zaraz po wypowiedzeniu apologii Azariasza kapłan przystępuje do wody, którą podają mu ministranci, obmywa ręce i przy tym symbolu duchowego oczyszczenia wypowiada werset Psalmu 51: "Obmyj mnie, Panie, z mojej winy i oczyść mnie z grzechu mojego". Ogień i woda to dwa symbole żywiołów groźnych, ale i koniecznych do życia, niszczących, ale i oczyszczających. Lepiej, by człowiek nie lekceważył spotkania z Bogiem żywym. Odpowiednio doń przygotowany wejdzie bezpiecznie w ogień Bożej miłości.