Logo Przewdonik Katolicki

Solidarność Boga z człowiekiem

Marcin Jarzembowski
Fot.

O świętach Bożego Narodzenia w rozmowie z księdzem biskupem Janem Tyrawą Przed nami kolejne święta Bożego Narodzenia. Przygotowaniem do nich był czas Adwentu, który rozpoczyna nowy rok liturgiczny w Kościele. Jak ważne jest to oczekiwanie dla nas - chrześcijan? - Adwent to czas oczekiwania. Ma nam przypomnieć czas proroctw Starego Testamentu, zapowiadających przyjście Mesjasza...

O świętach Bożego Narodzenia w rozmowie z księdzem biskupem Janem Tyrawą

Przed nami kolejne święta Bożego Narodzenia. Przygotowaniem do nich był czas Adwentu, który rozpoczyna nowy rok liturgiczny w Kościele. Jak ważne jest to oczekiwanie dla nas - chrześcijan?

- Adwent to czas oczekiwania. Ma nam przypomnieć czas proroctw Starego Testamentu, zapowiadających przyjście Mesjasza i ich spełnienie w Jezusie Chrystusie. W ten sposób ma to być także czas naszego przygotowania na przeżywanie Świąt Bożego Narodzenia. Adwent ma jeszcze inny - "głębszy" sens. W wymiarze eschatologicznym ma nam uświadomić, że całe życie człowieka jest oczekiwaniem na nasze spotkanie z Mesjaszem, na powtórne przyjście Jezusa Chrystusa i na spełnienie się tego wszystkiego, ku czemu człowiek dąży, co jest przedmiotem jego marzeń i tęsknot.

Czas, na który wszyscy czekamy z utęsknieniem, kojarzy nam się z choinką, bogato zastawionym stołem, prezentami. A Chrystus przyszedł na świat w zupełnie innych warunkach. Co zrobić, aby o tym nie zapominać?

- Przyjście Jezusa Chrystusa na świat, jego czas i sposób - to jedno, a dzisiejsze świętowanie tego wydarzenia, cała tradycja wokół tego nanizana - to drugie. I tego chyba tak prosto obok siebie zestawiać nie można. Życie człowieka także nie składa się tylko ze świętowania, lecz z codzienności, i to niekiedy smutnej, żałosnej czy tragicznej. Przyjście Jezusa w Betlejem jest wyrazem solidarności Boga z człowiekiem w tych "codziennych" warunkach. Ze sposobu przyjścia Jezusa na świat nie można jednak wyciągać wniosku, że celowo trzeba utrzymywać czy specjalnie stwarzać takie "niedogodne" warunki, aby dorównać Bogu i móc się z nim spotkać. Jezus przyszedł właśnie po to, aby z takich warunków ludzi wydobywać.

Podczas wieczerzy wigilijnej przy stole powinno się znaleźć dodatkowe nakrycie - miejsce dla osoby, która nie ma gdzie się podziać w ten wyjątkowy wieczór. W naszej rzeczywistości jest to chyba tylko tradycja… Jak to zmienić?

- Co zmienić? Społeczeństwo polskie daje codziennie dużo dowodów na to, że to dodatkowe nakrycie przy stole wigilijnym nie jest tylko pustym gestem, o czym świadczą liczne zbiórki. Nawet "Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy" najwięcej pieniędzy zbiera właśnie pod kościołami, kiedy ludzie z nich wychodzą, o czym się w ogóle nie pamięta. Oczywiście, ktoś może powiedzieć, że łatwiej jest dać parę groszy, niech inni zrobią całą resztę. Ale zanim zaczniemy wytykać i ganić, nie żądajmy bohaterstwa od drugich, zacznijmy od siebie.

Ta noc ma nam również przypomnieć, że Chrystus narodził się dla wszystkich. Dla każdego świeci gwiazda betlejemska. Co zrobić, aby w szczery sposób przyjąć Boga do naszych domów i serc?

- Aby szczerze przyjąć Boga, trzeba najpierw poznać prawdę o sobie samym, o człowieku. A prawda ta brzmi, że człowiek nie jest Bogiem. Od tego należy rozpocząć, bowiem współczesny człowiek żyje nie tylko tak, jak gdyby Boga nie było, lecz przede wszystkim tak, jak gdyby on sam był Bogiem i dlatego prawdziwy Bóg nie jest mu potrzebny. Prawda o Bogu jest prawdą o człowieku i odwrotnie. Bóg nie jest konkurentem dla człowieka, aby człowiek miał się go obawiać, lecz człowiek potrzebuje Boga, aby samemu być człowiekiem. Boże Narodzenie jest przesłaniem, że Bóg jest zakochany w człowieku.

Ważnym elementem jest pasterka. Co ona oznacza?

- Generalnie oznacza to, że człowiek do godnego życia potrzebuje czasu pracy, czasu odpoczynku i czasu świętowania. I stąd polska tradycja wypracowała sobie taki sposób świętowania tego Narodzenia. W Australii jest akurat pełnia lata z temperaturami około 40° Celsjusza - i o ile pasterkę tam mają, to wygląda ona zupełnie inaczej. Zatem, nie takie czy inne formy świętowania są tu ważnie, lecz ich kultywowanie lub ich zanik, co dziś naocznie obserwujemy, kiedy świętowanie zamieniamy na zakupy.

Przez ponad miesiąc w kościołach na całym świecie śpiewane są kolędy. Mają one głęboką tradycję. Skąd, zdaniem Księdza Biskupa, ona wyrasta? W czym tkwi jej fenomen?

- Tradycja jest elementem kultury i wyrasta z potrzeby serca. Człowiek, doświadczając siebie, odkrywa swoje człowieczeństwo i otaczającą go rzeczywistość jako tajemnicę. To próba uchwycenia tej tajemnicy tworzy kulturę, tradycję i przejawia się w wielu fenomenach, które z kolei tworzą człowieka. Istnieje tu sprzężenie zwrotne. Polskie kolędy to element poezji, a czym jest poezja jak nie próbą uchwycenia tajemnicy, przy czym ona sama jest tajemnicą, bowiem potrafi uchwyć w jednym słowie to, na co ludzki język potrzebuje potoku słów.

W jaki sposób święta Bożego Narodzenia były i są obecnie przeżywane w domu rodzinnym Księdza Biskupa?

- Wigilia była zawsze tradycyjna i spożywaliśmy ją wspólnie. Rodzina na co dzień była rozproszona, ale na ten czas wracaliśmy do domu. Później bywało ze mną różnie… Ostatnie kilkanaście lat wigilie spędzałem zawsze w stołówkach Caritas, a później spotykaliśmy się w Domu Księży Emerytów. Mam tu na myśli Wrocław. Na wigilii byli wszyscy: Ksiądz Kardynał, pozostali biskupi i księża, którzy pozostawali na święta. Później była już tylko Pasterka.

Jakie potrawy znajdowały się na stole rodzinnym w domu Księdza Biskupa?

- Muszę powiedzieć, że mama jest bardzo dobrą kucharką i potrafiła przygotować wszystko, czego wymagała tradycja. Wigilie w Domu Księży Emerytów miały charakter pewnego "przeglądu", bowiem chciały zaspokoić tradycje księży, którzy we Wrocławiu znaleźli się z różnych stron: od Lwowa i Wilna, ale i z Tarnowskiego czy innych stron Polski.

Pochodzi Ksiądz Biskup z południa Polski. Czy są jakieś szczególne cechy, które wyróżniają święta w tym rejonie na tle innych miast - może lokalne zwyczaje, o których pamiętają już tylko nieliczni?

- Co znaczy z południa Polski? Jest to południe specyficzne, gdzie ludność jest napływowa ze wszystkich stron świata i miejscowe tradycje czy zwyczaje dopiero się tworzą - nie mają raczej swojej jednoznacznej cechy. Na ogół było tak, że w tej mieszaninie jedyną instytucją, która tę ludność integrowała, był Kościół i ludzie przyjmowali taką tradycję, jaką przywiózł proboszcz.

Czego Ksiądz Biskup życzyłby naszym czytelnikom z okazji tegorocznych świąt oraz na nowy 2005 rok?

- Mam jedno życzenie. Życzę wszystkim nadziei. A ta ma mocne fundamenty. Jeśli bowiem zauważamy zło, z którym się nie utożsamiamy, które nas boli i niepokoi, to jest to dobry znak, że to zło nas jeszcze całkowicie nie wchłonęło. Zatem potrafimy mu się przeciwstawić, z nim walczyć i je przezwyciężyć. Smucą mnie afery, które są odkrywane, ale raduje jednocześnie to, że są dostrzegane, tzn. że podstawowe poczucie moralne nie zanikło. Życzę z całego serca wytrwałości w budowaniu dobra, w budowaniu naszej Ojczyzny, naszych rodzin, tych wszystkich środowisk, w których przychodzi nam żyć na co dzień. Życzę sukcesów i satysfakcji. Żeby nasz trud nie okazał się daremny. Życzę zdrowia i wszelkiej pomyślności. Życzę, abyśmy nieustannie doświadczali tego, że ostatecznym źródłem naszych sukcesów może być jedynie sam Bóg, który na to właśnie się narodził i dlatego Jego narodziny tak radośnie świętujemy.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki