Logo Przewdonik Katolicki

Skoncentrowany na drugim człowieku

Michał Kłosowski, Rzym
Franciszek podczas Światowych Dni Młodzieży w Rio de Janeiro w lipcu 2013 r. | fot. Buda Mendes/Getty Images

Dla jednych był prorokiem i reformatorem, dla innych relatywizował doktrynę i osłabiał papieski autorytet. Z całą pewnością był papieżem wymykającym się schematom.

Szybko zyskał miano „proboszcza świata”, co zresztą mu schlebiało. Tak właśnie chciał być postrzegany – jako ten, który jest blisko człowieka, zwłaszcza tego z – używając jego określenia – peryferii. Jego pielgrzymki do krajów Afryki, Azji i Ameryki Łacińskiej pokazywały, że priorytetem są dla niego biedni, wykluczeni i zapomniani. Równie ważna zdawała się być jego troska o tych, którzy czują się wykluczeni z Kościoła, podkreślając, że Boże miłosierdzie i przebaczenie są dostępne dla każdego.
Nie bał się o Kościele marzyć i swoich marzeń realizować. Rozpoczynał procesy. Dał impuls do reformy struktur kościelnych, większej transparentności finansowej, większego udziału kobiet w procesach decyzyjnych. Rozpoczął proces synodalny dla całego Kościoła, zmienił komunikację Watykanu ze światem. W rozumieniu spraw duchowych dawała o sobie znać jego jezuicka tożsamość, stąd kluczowymi pojęciami stały się rozeznawanie i sumienie.

Pontyfikat reform, pontyfikat zmian
Pontyfikat papieża Franciszka był czasem intensywnych reform i odważnych decyzji, które nieustannie wywołują szeroką debatę zarówno wewnątrz Kościoła, jak i poza nim, nawet po śmierci papieża. W ciągu ponad dekady swojego pontyfikatu papież opublikował szereg kluczowych dokumentów, które nie tylko definiują jego wizję Kościoła, ale także stanowią odpowiedź na współczesne wyzwania świata.
Pierwszy, niemalże programowy dokument pontyfikatu Franciszka to adhortacja apostolska Evangelii gaudium. Papież wzywał w niej tuż po swoim wyborze do nowej ewangelizacji, podkreślając konieczność wyjścia Kościoła do ludzi, szczególnie tych na marginesie społeczeństwa. Apelując o większą troskę o ubogich, bardziej otwartą i misyjną postawę, krytykował nadmierną biurokrację i klerykalizm. Dopiero po czasie widać było, że dokument ten był niemalże drogowskazem w jego pontyfikacie.
Podobnie było z dokumentami „ekologicznymi” Franciszka. W encyklice Laudato si’ Franciszek podejmował temat ekologii i ochrony środowiska, wpisując go w kontekst chrześcijańskiej odpowiedzialności za świat. Był to dokument przełomowy, który nie tylko nawołuje do przeciwdziałania zmianom klimatu, ale także kładzie nacisk na nierówności społeczne i degradację przyrody jako część tego samego kryzysu. Papież podkreśla w nim, że troska o stworzenie jest obowiązkiem moralnym każdego człowieka.
Adhortacja Amoris laetitia jest zaś podsumowaniem dwóch synodów poświęconych rodzinie. Jak powiedział kard. Grzegorz Ryś, większość współczesnych sporów ideologicznych jest w końcu sporami o rodzinę. A ten papieski dokument wywołał szeroką debatę, zwłaszcza w kontekście otwarcia na osoby rozwiedzione i żyjące w nowych związkach. Franciszek zachęcał do bardziej duszpasterskiego i indywidualnego podejścia, podkreślając, że Kościół powinien być miejscem miłosierdzia, a nie surowego osądu. Z takiego kierunku nie wszyscy byli zadowoleni. Niektórzy widzieli w tym zaprzeczenie nauczania św. Jana Pawła II.
Przyznać trzeba, że dla Franciszka relacje są wszystkim. Jedna z najgłośniejszych jego encyklik – Fratelli tutti – koncentruje się na idei braterstwa i solidarności jako podstawowych wartości w budowaniu lepszego świata. Papież wzywał w niej do większej współpracy międzynarodowej, odrzucenia populizmu i nacjonalizmu oraz walki z nierównościami. To dokument silnie osadzony w realiach współczesnych kryzysów politycznych i społecznych, choć przyznać trzeba, że niepozbawiony spojrzenia rodem z Buenos Aires. Ten punkt widzenia, również na poziomie instytucjonalnym, próbował Franciszek przenieść na świat starej Europy i samej Kurii Rzymskiej. Jednym z kluczowych dokumentów pontyfikatu jest bowiem konstytucja apostolska Praedicate Evangelium, która wprowadza istotne reformy w strukturze Watykanu. Papież spróbował zdecentralizować władzę watykańskiego deep state, dając większą rolę świeckim w zarządzaniu Kościołem i upraszczając hierarchię Kurii Rzymskiej. Reforma ta miała na celu uczynienie Kościoła bardziej przejrzystym, skutecznym i bliskim ludziom. Czy się udała? Trudno jednoznacznie powiedzieć, watykańskie młyny mielą bowiem bardzo powoli. Dokumenty papieża Franciszka wyznaczają kierunek zmian, jakie zachodzą w Kościele katolickim. Od nowej ewangelizacji, przez troskę o środowisko i kwestie społeczne, po reformę struktur Kościoła – pontyfikat Franciszka był odpowiedzią na współczesne wyzwania i próbą dostosowania Kościoła do XXI wieku. Jego nauczanie było jednocześnie inspiracją dla wielu oraz źródłem kontrowersji dla innych. Bez wątpienia odciśnie głębokie piętno na historii współczesnego Kościoła.

Bliskość kluczem do pontyfikatu Franciszka
Od początku tego pontyfikatu widać było jednak , że papież starał się być blisko wiernych, niezależnie od tego, jak daleko od Europy się znajdują. Pewnie dlatego otrzymał wspomniany przydomek „proboszcza świata”. Przyznajmy, tytuł bardzo adekwatny w świecie, który stał się globalną wioską, chociaż może zbyt lapidarny, jak na przywódcę globalnego formatu. Świetnie jednak sprawdzający się w kontekście Franciszka.
Ci, którzy autentycznie stawali po stronie krytykowanego papieża, to ci, którzy znajdowali się na obrzeżach (nie tylko katolickiego) świata: biedni, wykluczeni, zapomniani… Franciszek był ich głosem, który niknął w zgiełku świata. Obserwować to można było, śledząc kierunki papieskich pielgrzymek, i sposób, w jaki papież przyjmowany był na przykład w krajach Afryki czy Azji; w sposobie, w jaki jego nauczanie słuchane było w miejscach odległych od europejskiego centrum.
Kładąc nacisk na miłosierdzie i przebaczenie, Franciszek transformował sposób myślenia i działania wspólnoty wierzących. Często krytykował nadmierny rytualizm, bardziej zachęcał do życia wiarą i naśladowania Jezusa Chrystusa – poprzez upominanie się o krzywdzonych, pomoc i budowanie relacji; poprzez braterstwo, miłość i ufność.

Niezadowolenie, opór i podział
Franciszkowe reformy budziły wiele emocji. Odtajnienie sposobu działania Banku Watykańskiego, udrożnienie przepływu watykańskich pieniędzy, reforma Kurii Rzymskiej –tym wszystkim Franciszek „podpadł” wielu, którzy na tych zmianach stracili, ale także tym, którzy tych zmian nie rozumieją. Ograniczył wpływy silnych w Watykanie i otworzył Kościół. Głośnym echem czas jakiś temu odbiła się dyskusja na łamach „New York Timesa”, w której rozważano papieskie decyzje w sprawie mianowania chińskich biskupów.
Franciszek wyszedł też do ludzi w świecie wirtualnym, reformując media watykańskie do większej obecności w internecie. Był też pierwszym papieżem, który wygłosił prelekcję na TED, dzięki czemu stanowisko papieża stało się słyszalne na całym świecie. Wchodził w rzeczywistość wydarzeń sportowych, próbując swój przekaz komunikować podczas igrzysk olimpijskich czy innych imprez sportowych.

Próba podsumowania
Kiedy biały dym uniósł się nad kaplicą Sykstyńską tamtego marcowego wieczoru 2013 roku, mało kto przypuszczał, że nowo wybrany papież stanie się jedną z najbardziej kontrowersyjnych, a zarazem najbardziej charyzmatycznych postaci w historii współczesnego Kościoła. Jorge Mario Bergoglio, jezuita z Buenos Aires, wyruszył w swoją drogę jako Franciszek – boso po pałacowych marmurach, z uśmiechem na ustach i czarną torbą w ręku. Franciszek był papieżem, który zmieniał zasady gry. Kiedy zasiadł na tronie Piotrowym, odmówił noszenia czerwonych butów, zamieszkał w Domu św. Marty i wciąż sam dzwonił do ludzi, którzy pisali do niego listy. Był pierwszym papieżem z Ameryki Łacińskiej, pierwszym jezuitą na Stolicy Piotrowej i pierwszym od wieków, który przyjął imię Franciszka – na cześć świętego z Asyżu, człowieka, który wyrzekł się bogactwa i poszedł w świat głosić pokój.
Jego pontyfikat był jak argentyńskie tango – pełen namiętności, dramatów i nagłych zwrotów akcji. Reformował Kurię Rzymską, otwierał Kościół na ubogich, piętnował klerykalizm i biurokrację. W Evangelii gaudium nawoływał do nowej ewangelizacji, w Laudato si’ przypomniał światu o ekologii i odpowiedzialności za wspólny dom, w Fratelli tutti wołał o braterstwo w podzielonym świecie. Przez jednych uwielbiany jako papież ludzi, przez innych oskarżany o rozmywanie doktryny i nadmierną pobłażliwość wobec współczesności – nie pozostawiał nikogo obojętnym. Był pierwszym papieżem ery mediów społecznościowych; mediów, które wymagają opowiedzenia się po jednej czy drugiej stronie.
Jego relacje z watykańską elitą przypominały starcie idealisty z pragmatycznymi urzędnikami. Walczył z konserwatywnym oporem, przestawiał akcenty w teologii moralnej, próbował uczynić Kościół bardziej gościnnym a mniej groźnym i surowym. W przeciwieństwie do poprzedników rzadko mówił o ideologii i dogmatach – wolał opowiadać historie. O ludziach, których spotykał, o ubogich, migrantach, więźniach. Jego język był prosty, niemal poetycki, jakby wprost wyjęty z przypowieści ewangelicznych. Był też papieżem drogi – przemierzał świat, odwiedzając miejsca, których wcześniej papieskie stopy rzadko dotykały: Mongolię, Sudan Południowy, Zjednoczone Emiraty Arabskie. Był też papieżem dialogu – rozmawiał z muzułmanami, żydami, niewierzącymi, ateistami. „Kimże ja jestem, aby osądzać?” – powiedział kiedyś w rozmowie z dziennikarzami, a te słowa stały się symbolem jego pontyfikatu. Podobnie jak słynne Todos, todos, todos, którym podsumował swoją wizję Kościoła – dla wszystkich.
Franciszek odszedł tak, jak żył – skromnie, bez triumfalizmu, jakby nieco zawstydzony uwagą świata. Pozostawił Kościół inny niż go zastał. Bardziej otwarty? Być może. Podzielony? Niewątpliwie. Historia oceni jego dziedzictwo, ale jedno jest pewne: był papieżem, który wstrząsnął Kościołem, jak wstrząsa się śpiącym, by obudzić go na nowo do życia. Za każdym razem, kiedy miałem okazję go spotkać, uderzało mnie jedno – uwaga i koncentracja na drugim człowieku, na mnie, kiedy opowiadałem mu swoje, najprostsze nawet wątpliwości i drobne problemy. A on słuchał i wspierał, łapiąc za ramię i kiwając głową. Takim też go zapamiętam. Choć przyszłość oceni jego dziedzictwo, jedno jest pewne: był papieżem, który nie pozostawił nikogo samotnym.
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki