Logo Przewdonik Katolicki

Lodowe klimaty

Natalia Budzyńska
Fot.

Na rynku kultury w ostatnim miesiącu mówi się o Islandii. Ten mały, "zagubiony" kraj jest ojczyzną Björk, która jest już zasłużoną artystką Islandii i młodego reżysera Dagura Kári, z którym Islandia wiąże duże nadzieje. Nie są to jednak artyści popowi: ambitnej płyty Björk nie kupią tłumy, a sale kinowe nie będą pękać w szwach. To bowiem jest sztuka dla koneserów. Islandię...

Na rynku kultury w ostatnim miesiącu mówi się o Islandii. Ten mały, "zagubiony" kraj jest ojczyzną Björk, która jest już zasłużoną artystką Islandii i młodego reżysera Dagura Kári, z którym Islandia wiąże duże nadzieje. Nie są to jednak artyści popowi: ambitnej płyty Björk nie kupią tłumy, a sale kinowe nie będą pękać w szwach. To bowiem jest sztuka dla koneserów.


Islandię wyobrażamy sobie najczęściej jako wysepkę pełną gejzerów, wulkanów i lodowców. Na tym kończy się zazwyczaj nasza wiedza o tej Lodowej Wyspie. To prawda: czynnych wulkanów jest tam aż 26, a lodowce zajmują 12 procent powierzchni. Zimą słońce świeci jedynie przez trzy godziny dziennie, w ciągu ostatnich stu lat temperatura przekroczyła 20 stopni Celsjusza tylko sześć razy. Islandia nie ma żadnej linii kolejowej i własnych sił zbrojnych. I jest to też kraj, w którym na jednego mieszkańca przypada więcej pisarzy niż w jakimkolwiek innym na świecie.

Chłopak z Islandii - Nói


Film "Nói Albinói" jest reklamowany zdaniem: "Pracowała przy nim cała Islandia". Skoro przy jednym filmie pracował cały kraj, to znaczy, że obraz jest bogaty i ze wszech miar wypieszczony. Tak byłoby w przypadku każdego innego państwa, ale jeśli chodzi o Islandię, jest zupełnie inaczej. Cytowane hasło reklamowe znaczy tyle, że to kraj tak mały i tak odizolowany. Stamtąd każdy chce uciekać i każdy wraca. Dagur Kári, reżyser i scenarzysta, rodowity Islandczyk, studiował w Duńskiej Szkole Filmowej. Jego film dyplomowy "Lost Weekend" został obsypany międzynarodowymi nagrodami - zdobył ich aż jedenaście. "Nói Albinói" to debiut fabularny tego trzydziestolatka. Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że to film dla młodzieży, a i sam reżyser mówi skromnie, że to tylko jego osobista wersja "filmu o młodym buntowniku, który nigdzie nie może znaleźć swojego miejsca i zewsząd próbuje uciekać". Zmylić mogą również nagrody, które film uzyskał na dwóch festiwalach: Filmów Dziecięcych w Buster i Filmów Młodego Widza "Ale Kino" w Poznaniu. Mimo to nie jest to film dla dzieci, o nie. Bohaterem jest, owszem, siedemnastoletni młodzieniec - buntownik, jak najbardziej, nie umiejący znaleźć sobie miejsca i mający duże trudności z dostosowaniem się do świata.
Nói jest przezroczysty jak islandzkie pejzaże. Jest albinoski jak śnieg i szron na oknie. Pasuje jak ulał do krajobrazów, ale nijak do społeczności. Szkoła, bardziej symbol konformizmu i zniewolenia, poddania się niż rozwoju i nauki, jest mu całkowicie obojętna. Po prostu jedynie ją od czasu do czasu odwiedza. Nói żyje z dnia na dzień, przed światem chowa się w zakamuflowanej przed innymi piwniczce. Nie zażywa tam narkotyków, nie pije alkoholu i nie uprawia seksu z koleżankami. Marzy. Ma coś wspólnego ze swoją babcią, która go wychowuje, a która ze stoickim spokojem układa puzzle i wykonuje ćwiczenia gimnastyczne przed telewizorem. Ale Nói postanawia ruszyć dalej, do tego ruchu mobilizuje go miłość - dziewczyna Iris. Ale wypadki, które dalej będą miały miejsce, są tylko udowodnieniem tezy postawionej na początku filmu w formie cytatu z Kierkegaarda: cokolwiek zrobisz, czy też nie zrobisz, zawsze będziesz żałował. Ta beznadziejność kładzie się cieniem na całym filmie. Nói nie potrafi uciec, po prostu nie udaje mu się, choć naprawdę wszystko stawia na jedną kartę. Wreszcie zmiana, jaka dokona się w jego życiu, nie jest w żadnej mierze jego zasługą. Sprawcą okaże się wielka lodowo-śniegowa góra, jak smok czyhająca nad miasteczkiem tej małej islandzkiej społeczności. I choć brzmi to pewnie bardzo zagadkowo, nie zdradzę pozostałej części fabuły filmu.
"Nói Albinói" nie jest filmem gwiazdorskim, nie zobaczymy tutaj aktorskich popisów. Reżyser zatrudnił prawie samych amatorów, na przykład babcia bohatera to listonoszka, a Iris to przypadkowo spotkana dziewczyna. Piękne są natomiast zdjęcia, genialnie wręcz oddają atmosferę izolacji, nieprzychylności, zimna, monotonii i jednocześnie grozy. Trudno właściwie ten film polecać, a to z powodu smutku, którego ciężar jest trudny do zniesienia. "Nói Albinói" należy do kategorii najsmutniejszych filmów świata i wpisuje się w nią obok takich obrazów jak "Stroszek" Herzoga i "Inaczej niż w raju" Jarmuscha. A jednak mimo to oferuje coś, czego ostatnio oglądane produkcje hollywoodzkie nie mają: przeżycie duchowe, penetrację zakamarków własnej duszy, przebudzenie z wygodnego snu, wyrwanie z tak zwanego "świętego spokoju". "Stroszek" i "Inaczej niż w raju" pokazywały bolesne zderzenie marzeń z rzeczywistością, która marzeniom nigdy nie dorówna. "Nói Albinói" pokazuje, że rzeczywistość zmienia się niezależnie od nas, ale marzenia pozostają. Więc może nie jest aż tak strasznie smutno?

Dziewczyna z Islandii - Björk


Björk jest na pewno najsłynniejszą Islandką na świecie. Nazywa się Gudmundsdóttir i mówi, że śpiewa profesjonalnie, odkąd skończyła 11 lat. Jej młodość wyznaczały kolejne zespoły rockowe, z których najważniejszymi były KUKL i The Sugarcubes, który stał się znany na całym świecie. "Myślę, że ludzie, którzy założyli takie grupy, musieli się spotkać. Żyli w tak małym mieście, mieli tę samą obsesję polegającą na lęku przed przeciętnością. Myślę, że był to zawsze nasz największy wróg - przeciętność, materializm, ciasnota umysłowa, małomiasteczkowa umysłowość. Zrobilibyśmy wszystko, aby to przełamać". Od 1992 roku Björk wydaje płyty solowe, szybko zyskując uznanie publiczności i krytyki. I wyjeżdża z Islandii najpierw dla Londynu, później zamieszkuje w Hiszpanii. W końcu jest artystką światową, nagrywa w Nowym Jorku, odpoczywa na Bahamach. A jednak muzycznie wciąż powraca do Islandii, podkreślając często w wywiadach, jak ważna jest dla niej tradycja i korzenie. W 1997 roku otrzymała nawet prestiżową nagrodę Rady Krajów Skandynawskich, przyznawaną najbardziej poważanym artystom skandynawskim, z reguły już nieżyjącym. Nie mówiąc już o tym, że Björk jest pierwszym wykonawcą muzyki pop uhonorowanym tą nagrodą. W uzasadnieniu napisano, że Björk "prezentuje prawdziwą tożsamość skandynawską".
Wreszcie Björk wróciła do swego kraju. Jej opis Islandii pasuje jak ulał do "Nói Albinói": "Pochodzę z kraju pełnego niezastygłej lawy i popękanej ziemi. Mieszkając tam, budziłam się rano i wyruszałam na spacer wzdłuż morskiego wybrzeża, gdzie mogłam krzyczeć i śpiewać do woli". Z łatwością mogę sobie wyobrazić dziewczynę o eskimoskich rysach, która spacerując samotnie, śpiewa piosenkę "Vökuró", trzeci utwór z najnowszej płyty Björk pt. "Medulla". Ten utwór to perła, Björk śpiewa a cappella islandzką pieśń z towarzyszeniem Iceland Choir. "Medulla" nie jest zwykłą popową płytą, to rzecz dla koneserów, którzy nie szukają w muzyce łatwych rozwiązań. Tym razem Björk postanowiła nie korzystać z usług muzyków, nie zatrudniła ani jednego. W wywiadzie dla "Magazin" powiedziała: "Naprawdę znudziłam się już instrumentami. Zaczęłam robić coś ze swoim głosem. I nagle nie chciałam już pracować z żadnym muzykiem, co może wydawać się dziwaczne. Chciałam pracować wyłącznie z wokalistami". W ten sposób powstała "Medulla", płyta z piosenkami zaśpiewanymi z towarzyszeniem co najwyżej perkusyjnych loopów i przetworzonych elektronicznie głosów. Spośród tych dźwięków wybija się, zawsze rozpoznawalny głos Björk, dający niezmiennie charakterystyczny klimat jej kompozycji. Björk tłumaczy, że chciała stworzyć coś bardzo rdzennego, dotrzeć do korzeni muzyki, które są wszędzie takie same. "Moglibyśmy być gdzieś w jaskini i jedna osoba mogłaby zacząć śpiewać, inna mogłaby zaraz wyśpiewać rytm, a potem następna osoba zaśpiewałaby melodię, w ten sposób mógłbyś być naprawdę szczęśliwy w swej jaskini" - mówi artystka. A jaskinie, które ma na myśli, znajdują się w Islandii, Kraju Lodu.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki