Od 21 do 23 maja br. w Mariazell, głównym sanktuarium Maryjnym Austrii, odbywał się Środkowoeuropejski Dzień Katolika. Wzięło w nim udział około 100 000 wiernych, w tym grupa młodzieży z archidiecezji gnieźnieńskiej.
Na szlak "Pielgrzymki Narodów", jak określono spotkanie w Mariazell, wyruszyliśmy już 19 maja, w prawie 60-osobowej grupie, pod opieką ks. Andrzeja Panasiuka. Pierwszego dnia nawiedziliśmy sanktuarium św. Jadwigi Śląskiej w Trzebnicy, a następnie skierowaliśmy się do Blanska, gdzie na dwie noce przyjęli nas i serdecznie ugościli nasi czescy przyjaciele. Dzięki nim mieliśmy okazję nie tylko poznać piękno słynnego w świecie "Morawskiego Krasu", ale także zaznajomić się lepiej ze sobą.
O błocie wiemy wszystko
Jeszcze będąc w Blansku, otrzymaliśmy mało optymistyczne informacje o prognozach pogody dla Mariazell. Niestety, spełniły się one w 100 procentach. Gdy wczesnym popołudniem 21 maja dotarliśmy na miejsce, powitał nas chłód i deszcz. Przejścia pomiędzy ogromnymi namiotami, w których zamieszkaliśmy, szybko zamieniły się w błotniste bajora. O błocie w ciągu tych dni dowiedzieliśmy się wszystkiego - jak bardzo jest śliskie, jak brudzi wszystko, jak wlewa się do naszych butów... Uczestnicy spotkania, niezrażeni wcale pogodą, zaczęli budować wspaniałą atmosferę. Aura nie przeszkadzała nam się modlić i śmiać - może właśnie dlatego obecny w Mariazell kard. Miloslav Vlk z Pragi określił nas "chrześcijanami na każdą pogodę".
Na długo w naszych wspomnieniach pozostanie pierwszy wieczór, kiedy to w bazylice wielbiliśmy Pana śpiewem i adorowaliśmy Go. Młodzież z Czech i Słowacji przygotowała naprawdę wspaniały program. Z uwagą wysłuchaliśmy także świadectw młodych z innych krajów, którzy mówili o tym, jak spotkali Chrystusa. Wspominać będziemy także piękną Mszę św., której następnego dnia przewodniczył ks. kard. Angelo Sodano, i na którą przybyło bardzo wielu pielgrzymów. Organizatorzy spotkania przygotowali dla nas, młodych, także bardzo bogaty program popołudniowy - do wyboru mieliśmy kilkadziesiąt spotkań tematycznych. Mogliśmy się modlić, zgłębiać duchowość, poznawać tajniki kultury i sztuki... Każdy z nas żałował, że człowiek nie może być w wielu miejscach równocześnie.
W namiotach jak w lodówce
Wieczorem zaś odbyliśmy niezwykłą podróż w czasie i przestrzeni. Młodzież różnych narodów prezentowała swą kulturę, historię i swoich najznamienitszych rodaków. Młodzi Polacy też przypomnieli, że "nie wypadliśmy sroce spod ogona" - wspomniano Kopernika, Skłodowską, Mickiewicza, Wałęsę, czy wreszcie Jana Pawła II. Na estradzie odtańczono także poloneza, a ludzie z naszej grupy porwali do tańca młodych zgromadzonych na placu. Wspaniały wieczór zakończył się koncertem chorwackiej grupy "Fides" wykonującej pieśni chrześcijańskie.
Niemiła niespodzianka spotkała nas w nocy. Gdy temperatura spadła poniżej zera, w namiotach było jak w lodówce. Niewiele pomagały ciepłe śpiwory i swetry. Choć początkowo planowaliśmy spędzić w Mariazell więcej czasu, opuściliśmy je zaraz po Mszy św. kończącej spotkanie młodych. Wracając do kraju, odbyliśmy spacer po Wiedniu. I tak oto skrócenie pobytu w Austrii wzbogaciło program naszej pielgrzymki. Kolejną noc spędziliśmy w Kalwarii Zebrzydowskiej. Nazajutrz zaś nawiedziliśmy Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach, odbyliśmy spacer po Krakowie, a dzień zakończyliśmy Apelem Jasnogórskim u stóp Czarnej Madonny.
Do swych domów powróciliśmy późną nocą - zmęczeni i doświadczeni złą pogodą, ale szczęśliwi, bo mimo wszystko była to wspaniała pielgrzymka. Co nam zostało? Nie tylko katar i kaszel, lecz także nowe znajomości oraz przyjaźnie. I jeszcze coś więcej - chęć kontynuowania i podtrzymania tego, co zaczęło się w Mariazell - choćby włączając się w dzieło Europejskiego Centrum Spotkań "Wojciech - Adalbert" w Mogilnie - do czego zachęcał nas prowadzący je na co dzień ks. Andrzej Panasiuk.
Tekst i zdjęcie: