Logo Przewdonik Katolicki

Powstał na zgliszczach

Lucyna Muniak
Fot.

Wieś Dobrosołowo leży nieco na uboczu, z dala od ruchliwych tras komunikacyjnych i znanych szlaków wycieczkowych. Mało kto wcześniej o niej słyszał, choć w 2001 roku lotem błyskawicy obiegła Polskę dramatyczna informacja o tym, że w tej niewielkiej wsi leżącej między Słupcą, Koninem a Kazimierzem Biskupim spalił się zabytkowy XVI-wieczny kościół. Mało kto również wówczas...

Wieś Dobrosołowo leży nieco na uboczu, z dala od ruchliwych tras komunikacyjnych i znanych szlaków wycieczkowych. Mało kto wcześniej o niej słyszał, choć w 2001 roku lotem błyskawicy obiegła Polskę dramatyczna informacja o tym, że w tej niewielkiej wsi leżącej między Słupcą, Koninem a Kazimierzem Biskupim spalił się zabytkowy XVI-wieczny kościół. Mało kto również wówczas przypuszczał, że odbudowa doszczętnie spalonej świątyni dokona się w prawdziwie błyskawicznym tempie.
Na placu nieopodal plebanii stoi okazały budynek kościoła z cegły, który wyraźnie góruje nad wiejskimi zabudowaniami. Przed świątynią znajduje się dzwonnica, w której nie tak dawno zawisły nowe dzwony. - Dwudziestego piątego marca pierwszy raz zabiły ich serca. Miało to symboliczne znaczenie: nowy kościół, nowe dzwony, nowa archidiecezja - mówi ksiądz Franciszek Smolarski, proboszcz parafii pw. św. Jakuba Apostoła w Dobrosołowie, nawiązując do faktu wejścia w życie we wspomnianym dniu decyzji Ojca Świętego Jana Pawła II o zmianie granic Archidiecezji Gnieźnieńskiej. Z tym właśnie dniem parafia Dobrosołowo, znajdująca się dotychczas na terenie diecezji włocławskiej, została włączona wraz z dekanatem kleczewskim do Archidiecezji Gnieźnieńskiej.
Jak grom z jasnego nieba
Szesnastowieczny, drewniany kościół parafialny w Dobrosołowie spłonął 7 czerwca 2001 roku. W chwili pożaru znajdował się on w trakcie remontu. W poprzednim roku wyremontowano prezbiterium i zakrystię oraz położono na nich nowy dach z gontów. W 2001 roku podjęto remont nawy głównej. Prace zaplanowane były na trzy lata. Pożar rozprzestrzeniał się błyskawicznie. Mimo wysiłków górali remontujących kościół i mieszkańców Dobrosołowa, nie udało się opanować żywiołu. Nim przyjechały jednostki straży pożarnej z Konina, mieszkańcy próbowali uratować choć część wyposażenia kościoła. Udało się wynieść tabernakulum z Najświętszym Sakramentem, dwa obrazy z bocznych ołtarzy: św. Jakuba - patrona parafii oraz św. Barbary, kilka szat liturgicznych i krzyż. Kiedy na miejsce przybyła straż pożarna, kościół już płonął jak pochodnia. - Wszyscy płakali jak dzieci, tutaj przecież spłonęła historia ich życia - mówi ks. proboszcz Franciszek Smolarski. W trakcie akcji ratowniczej udało się wprawdzie wynieść tabernakulum, jednak gdzieś zaginął od niego kluczyk. Na drugi dzień po tragedii, na zgliszczach, pod wiszącymi, nadpalonymi belkami stropowymi kościoła, grupa mężczyzn na kolanach przesiewała popiół w poszukiwaniu kluczyka. Udało się za trzecim razem - osmoleni, szczęśliwi i wzruszeni przynieśli i oddali go ks. proboszczowi.
Pospolite ruszenie ...
Już na drugi dzień po pożarze rozpoczęła się budowa tymczasowej kaplicy. Z części drewna, przeznaczonej jeszcze niedawno na remont stropu w starym kościele, zrobiono podłogę. Wstawiono wyniesione z kościoła przed remontem stare ławki, tabernakulum, krzyż i dwa uratowane obrazy. Resztę przynieśli parafianie. Za drzwi prowadzące do zakrystii służą zwykłe drzwi pokojowe. Ktoś przyniósł jedno niepotrzebne okno, ktoś inny drugie. Tak wspólnymi siłami, w ciągu 4 tygodni, postawiono tymczasową kaplicę. Wraz z chłodnią na jej zapleczu, służy ona do dziś, kiedy sprawowana jest liturgia zmarłych. - Mieszkańcy pomagali z pełnym oddaniem, kiedyś przyszło sto osób - uśmiecha się ks. proboszcz - musiałem połowę odprawić, bo nie było dla tylu osób pracy i narzędzi.
Kamień węgielny z Góry Synaj
Wierni wspólnie ze swoim proboszczem postanowili zbudować nowy kościół, tym razem murowany. Wiele godzin ks. Franciszek Smolarski spędził na zgliszczach starego kościoła, wymierzał, liczył, porównywał i w końcu powstał zarys planu nowej świątyni, która bardzo przypomina stary, zabytkowy kościół. - Z tymi notatkami udałem się do architektów, to oni musieli przecież zrobić plany naszej świątyni, ale rzut fundamentów jest na wzór tej starej, spalonej. I znów pomagali wszyscy: parafianie, pobliska kopalnia odkrywkowa, władze gminy. 28 lipca 2002 r. ks. bp Bronisław Dembowski dokonał aktu wmurowania kamienia węgielnego w mury nowej świątyni. - Ten kamień przywieźliśmy kilka lat temu z Ziemi Świętej. Kiedy w trakcie pielgrzymki po Ojczyźnie Chrystusa schodziliśmy z Góry Synaj, w pewnym momencie ksiądz biskup Dembowski schylił się, podniósł kamień i powiedział : "może komuś się przyda do nowego kościoła". Nie myślałem wtedy, że będzie on potrzebny w mojej parafii - wspomina ks. Smolarski. W półtora roku od momentu pożaru stanął nowy, piękny kościół. Tym razem już murowany z klinkierowej cegły. Przy kościele znajduje się parking dla zmotoryzowanych, a wokół świątyni położono chodnik z kostki brukowej. W październiku ubiegłego roku zakończyły się roboty budowlane, a w Uroczystość Bożego Narodzenia odprawiona została pierwsza Pasterka w nowym kościele. - Ogromna w tym zasługa naszego księdza proboszcza - mówi przypadkowo spotkana maturzystka, mieszkanka parafii. Wtóruje jej główny wykonawca Zbigniew Bednarowski. - Buduję już siódmy kościół, ale takiego zaangażowania parafian nie widziałem. Dzięki temu budynek kościoła powstał w tempie błyskawicznym. Dopinguje ich do tego wysiłku działanie ks. proboszcza. - To, co wspólnie zrobimy, zostanie dla przyszłych pokoleń - odpowiada ks. proboszcz. - Czekamy teraz na szczególny moment - na konsekrację, mamy nadzieję, że będzie ona miała miejsce jeszcze w tym roku - dodaje ks. Franciszek Smolarski.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki