Logo Przewdonik Katolicki

"Pan Bóg nigdy nas nie zostawia..."

Katarzyna Jarzembowska
Fot.

Diakon Krzysztof Walkowski (28 lat) urodził się w Strzelnie. Kilka miesięcy później rodzice przeprowadzili się do Mogilna. - Kiedy miałem 6 czy 7 lat, zostałem ministrantem. Służenie przy ołtarzu zawsze sprawiało mi wielką radość. Dostałem nawet upomnienie, żeby nie przychodzić aż na sześć niedzielnych mszy. Te pierwsze doświadczenia na pewno miały wpływ na formowanie mojego...

Diakon Krzysztof Walkowski (28 lat) urodził się w Strzelnie. Kilka miesięcy później rodzice przeprowadzili się do Mogilna. - Kiedy miałem 6 czy 7 lat, zostałem ministrantem. Służenie przy ołtarzu zawsze sprawiało mi wielką radość. Dostałem nawet upomnienie, żeby nie przychodzić aż na sześć niedzielnych mszy. Te pierwsze doświadczenia na pewno miały wpływ na formowanie mojego powołania, choć nie mogę powiedzieć, że już wtedy myślałem poważnie o kapłaństwie. Potem nadszedł czas nauki w liceum w Trzemesznie - więź z Kościołem nieco osłabła. -Byłem takim niedzielnym katolikiem - przyznaje diakon Krzysztof - ale w ostatniej klasie przeżyłem prawdziwe nawrócenie. Poczułem bardzo mocny dotyk Boga. Myśl o wstąpieniu do seminarium zrodziła się u Krzysztofa przed maturą, ale z nikim się nią nie dzielił ("może tylko raz powiedziałem mamie"). Nim dojrzała - minęły trzy lata. W tym czasie przyszły neoprezbiter próbował swoich sił na studiach w Bydgoszczy i Poznaniu, pracował, myślał nawet o założeniu rodziny - choć wracało pytanie: "Czy aby jestem na właściwym miejscu? Czy to jest moja droga?" Dopiero na początku 1997 r. usłyszał wyraźne wezwanie - "Pójdź za mną". Odpowiedzią było wstąpienie do Prymasowskiego Wyższego Seminarium Duchownego w Gnieźnie. Po dwóch latach formacji pojawiła się szansa na kontynuację studiów w Rzymie - kleryk Krzysztof został wybrany spośród pięciu kandydatów. 6 sierpnia 1999 roku wyjechał, jak sam przyznaje, w nieznane. Razem z kolegą ze studiów seminaryjnych byli jedynymi Polakami w liczbie około dwustu alumnów z całego świata, którzy przybyli wówczas na studia do Rzymu. Pobyt w Wiecznym Mieście był dla Krzysztofa wielką łaską i doświadczeniem powszechności Kościoła. - Pierwszy rok był krzyżem. Po czterech miesiącach kursu języka włoskiego zaczęły się wykłady. Podczas jednego z nich ksiądz profesor zadał nam do przeczytania 300-stronicową książkę. Mieliśmy na jej podstawie napisać dwie prace - każda po sześć stron! A ja byłem na takim etapie, kiedy jedną stronę czytałem 45 minut... Pomyślałem - "To jest nierealne", ale Pan Bóg nigdy nas nie zostawia... Diakon Krzysztof Walkowski ukończył we Włoszech 3-letnie studia teologiczne. W zeszłym roku rozpoczął studia specjalistyczne na kierunku teologia małżeństwa i rodziny. Po święceniach wraca do Rzymu. - Co będzie później? Zostawiam wszystko Bogu...

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki