Logo Przewdonik Katolicki

Renesans kościelnych muzeów?

Tomasz Królak
Tomasz Królak, wiceprezes KAI | fot. Magdalena Bartkiewicz

Dlaczego Kościół nie inspiruje dziś poważnych debat wokół kultury – tej artystycznej, ale i szerzej – stanu kultury, w jakiej żyjemy w Polsce, Europie, świecie?

Czy polskie muzea diecezjalne wyjdą z podziemia? Wiem, przesadzam, wszak działają, udostępniają zbiory, organizują wystawy czasowe. Tak, to prawda, ale bądźmy szczerzy: pomimo że w swoich kolekcjach posiadają wiele dzieł wybitnych, prowadzą żywot ukryty, nieznany ogółowi, gdzieś na marginesie polskiego życia kulturalnego. Zastanawiam się, dlaczego tak się dzieje. Zapewne swoje robi brak funduszy na odpowiednią reklamę, a z drugiej strony panujące wciąż niedorzeczne domniemanie, że w kościelnych muzeach królują kiczowate oleodruki.
Prezentacja Biblii Gutenberga – skarbu Muzeum Diecezjalnego w Pelplinie w Muzeum Narodowym w Warszawie (do 23 marca) – natchnęła mnie nadzieją, że coś się jednak zmieni. Pomyślałem, że dyrektorzy muzeów diecezjalnych w Polsce powinni iść tym tropem, to znaczy starać się o to, by najcenniejsze obiekty, jakie mają w swoich placówkach, eksponować czasowo w różnych muzeach państwowych. Wygranymi byłyby, co oczywiste, obydwie strony.
Plan nie jest nierealistyczny, bo nowa dyrektor Muzeum Narodowego w Warszawie, która z dumą otwierała wystawę z Biblią pelplińską, zapewniła mnie o swojej otwartości na podobne projekty realizowane z innymi muzeami diecezjalnymi. A kiedy chwilę potem dowiedziałem się, że w Stowarzyszeniu Muzeów i Skarbców Kościelnych „Ars Sacra” trwa dyskusja nad tym, jak pomóc różnym małym muzeom diecezjalnym przebić się z ich zbiorami na szersze forum – wpadłem niemal w euforię. Wolno domniemywać, że te szacowne kościelne placówki rzeczywiście objął twórczy ferment, skoro – i to kolejny pozytywny sygnał – Muzeum Diecezjalne w Pelplinie zamierza się „przemianować” na Muzeum Biblii Gutenberga i sztuki sakralnej. Zabieg drobny, ale może przynieść dobre skutki.
Ale wspominając o muzeach, chciałbym poczynić uwagę nieco szerszą, a mianowicie dotyczącą konieczności dokonania bilansu działań Kościoła w sferze kultury. Choć dysponuje niewątpliwym kulturotwórczym potencjałem – materialnym i personalnym, to z drugiej strony winien jest niewątpliwych zaniedbań. Warto pytać, dlaczego Kościół nie inspiruje dziś poważnych debat wokół kultury – tej artystycznej, ale i szerzej – stanu kultury, w jakiej żyjemy w Polsce, Europie, świecie? Dlaczego diecezjalni duszpasterze kultury powołani są w niespełna połowie naszych diecezji? Nie ma o czym czy też z kim rozmawiać? Pytam, choć wiem, że tematów jest wiele, a potencjalnych chętnych do dyskusji czy słuchania, a w każdym razie – uczestniczenia w takich inicjatywach o sztuce i kulturze – znalazłoby się wielu. A jednak na tym polu wciąż panuje niezrozumiała inercja. Niepojęta także z uwagi na postać Jana Pawła II zwanego też papieżem kultury, dramaturga i poety, człowieka dialogu, autora Listu do artystów.
Ponad 25 lat temu Jerzy Nowosielski powiedział, że „Kościół w Polsce nie jest zainteresowany artystą, bo Kościół chce mieć profit propagandowy, dydaktyczny”. Zastrzegł, że choć na szczęście są „szlachetne wyspy w postaci ludzi wyjątkowo natchnionych”, to ogólny obraz pozostaje właśnie taki. Od tego czasu niewiele się zmieniło, niestety.
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki